Miałem już przyjemność przeczytać autobiografię Patricia Crowther pt. "High Priestess. The Life & Times of Patricia Crowther". Niewtajemniczonych informuję, Pat Crowther wraz z mężem Arnoldem
byli jednymi z pierwszych gardnerian. Założyli własne linie, a mało
tego, z linii Patricii wywodzą się poniekąd aleksandrianie; to właśnie jej uczennica, Pat Kopansky*, wprowadziła w misteria
czarownic Alexa Sandersa**.
Książka "Lid Off the Cauldron. A Wicca Handbook" to typowe dzieło uczące
współczesnego czarownictwa eklektycznego, jakie mogła napisać osoba ze
starszego pokolenia wiccan. Co mam tu na myśli? A mianowicie to, że w
przeciwieństwie do marnych, kolorowych, New Age'owych bzdetów z
przerostem formy i tabelek nad treścią, które teraz się publikuje,
starsi wiccanie pisali podręczniki treściwe. Nie brakowało w nich
historii, wiedzy o magii rozmaitych ludów, wiedzy o praktykach
magicznych swojego kraju i zamieszkiwanych regionów, a także argumentów
przeciwko chrześcijaństwu. Dlatego szybko nie zmienię opinii, że lepiej
jest czytać książki Geralda Gardnera, Doreen Valiente, Lois Bourne,
Patricii Crowther niż to co oferują nam współcześnie wydawnictwa ezoteryczne z Llewelyn na czele.
Co do książki Pat Crowther, to znajdujemy w niej wiele
ciekawostek. Na wstępie ładne przedstawienie kobiety w oczach
chrześcijańskich apologetów. Na stronie dwunastej znajdujemy ciekawą
wzmiankę, aż pozwolę sobie zacytować (w przekładzie własnym):
Odpowiedź jest prosta, czarna magia jest o wiele bardziej ekscytująca, zwłaszcza kiedy jest odpowiednio przeszyta sensacją pisarzy: seks, rytualne, krwawe ofiary i porwania dziewic (jeśli znajdziesz jakąś) ...
No i właśnie. Nawet w jednym z muzeów można zobaczyć szkielet z waginą
dziewicy. Niektórzy pogardliwie twierdzą, że to ostatnia w mieście.
Zaciekawiła mnie wzmianka o Białej Wieży z Londynu, która mogła być
siedzibą legendarnego Royal Coven. Ciekawostka o dawnych podejrzeniach, że to Anglia mogła być historyczną Troją, dopóki jeden z
badaczy nie udowodnił czegoś innego. No cóż, Atlantydę też niby
odnaleziono na dnie Kuby, ale do dziś panowały pogłoski jakoby miała być
nią m.in. Skandynawia.
Jak zwykle rzucił mi się w oczy angielski szowinizm i stwierdzenie, że
Londyn i Wincobank Hill w Sheffield są najstarszymi, stale zamieszkanymi
miejscami w Europie. No cóż, z tego co wiem Kraków też ma kilka tysięcy
lat historii...
A tak to mamy stare powtórki i truizmy, typu czym jest czarownictwo, kim
są bogowie etc. Jest krótka historia Geralda Gardnera, acz wyczuwam w
tym fragmencie stare podejście do jego nauk. Ponadto zaklęcia,
rytuały, wróżenie, świece, astrologia (w czym jak pamiętam, Pat gustuje
najbardziej od razu po uwielbianych przez nią kotach), święte miejsca,
symbolika, runy (acz nie klasyczne), taniec, żywioły etc. Nowością są
autorskie rytuały i wiersze autorstwa Pat i jej męża Arnolda.
Książkę przeczytałem w trzy dni. Gorąco polecam!
__________
*Warianty nazwiska w źródłach są rozmaite, m.in. "Kopinsky", "Kasprzynsky". Tak czy siak, widać, że Polacy jak zwykle namieszali. I to nawet przy współczesnym czarownictwie widać i słychać swojskie nazwiska, m.in. Ashcroft-Nowicki, Buczynski czy choćby Penczak.
**Niektórzy to kwestionują. Najważniejszy jest drugi stopień inicjacji, a Alex otrzymał go prawdopodobnie od innej gardneriańskiej arcykapłanki.
*Warianty nazwiska w źródłach są rozmaite, m.in. "Kopinsky", "Kasprzynsky". Tak czy siak, widać, że Polacy jak zwykle namieszali. I to nawet przy współczesnym czarownictwie widać i słychać swojskie nazwiska, m.in. Ashcroft-Nowicki, Buczynski czy choćby Penczak.
**Niektórzy to kwestionują. Najważniejszy jest drugi stopień inicjacji, a Alex otrzymał go prawdopodobnie od innej gardneriańskiej arcykapłanki.