"Pytania nadchodziły z grupy tak szybko, jak szybko Alex udzielał odpowiedzi. Ktoś pyta - "Jak to jest po tym jak się umrze?"SEN- Masz na myśli surrealistycznie?TAK"
Nie ma chyba człowieka, który nie chciałby wiedzieć, co go czeka po przejściu w stan goth (to pojęcie padło w jednej z książek recenzowanych wcześniej na tym blogu, choć nie wspominałem o nim w poście).
Od wielu tysiącleci człowiek zadaje sobie pytanie, co jest po tej
"drugiej stronie"? I tak w kółko słyszy historie o zaświatach, o
reinkarnacji, o tym, że nie ma życia po śmierci to tylko iluzja naszych
umysłów ...
Najciekawsze z tego wszystkiego wydawały mi się historie ludzi
pojawiających się w snach i oznajmujących, że pod dostatkiem mają
chleba, lecz brakuje im mięsa ... Albo sny, w których człowiek odpływał
łodzią za rzekę tudzież ocean. A doświadczenia regressingu czy OOBE? Nieocenione.
Czytałem kiedyś o
fałszerstwach ze strony osób, które przyczyniły się do powstania
współczesnego ruchu spirytystycznego. Nie miałem do tego zaufania. W jednej, ezoterycznej publikacji czytałem o grupie mediów, którym dwie osoby zleciły wywołać
zmyśloną przez nich fikcyjną postać zmarłego przed latami lorda
i kazać mu odpowiedzieć na postawione pytania. Jak się okazało duch
przybył i odpowiadał. Sprawdzenie wszelkich źródeł potwierdziło, że nie
istniał nigdy taki lord, ani nikt podobny. Naukowcy doszli do wniosku,
że to nie żadne duchy, a ludzka podświadomość steruje tym mechanizmem.
Od czasu przeczytania książki "Gerald Gerald: Witch" Jacka
Bracelina (czyt. Idriesa Shaha) po rozdziale dotyczącym seansów
spirytystycznych miałem sprzeczne myśli. No, oczywiście liczę na fakt,
że opisane w tej książce wspomnienia Gardnera były prawdziwe, a nie
zupełnie zmyślone jak to czasem bywa.
Czy w takim razie doświadczenia spirytystyczne są tylko działaniem
naszych mózgów, czy może faktycznie, za ich pomocą kontaktujemy się ze
światem zmarłych? Myślę, że z tym jest identycznie jak z regressingiem.
Jeśli przejdziemy przez hipnozę odpowiednio, to ujrzymy swoje poprzednie
wcielenia. W przeciwnym razie ujrzymy siebie jako Kleopatrę, Juliusza
Cezara, Napoleona Bonaparte albo egipskiego kapłana ...
Od razu warto zaznaczyć, że i w tej książce wszystkie możliwości są
brane pod uwagę, nie jest to bezmyślna zabawa za pomocą wrodzonych
umiejętności.
A teraz wracając do sedna sprawy. Czytając książkę Jimahla di Fiosy "A Voice in the Forest, Spirit conversations" with Alex Sanders
już po kilku stronach miałem ochotę sobie włączyć utwór "Ressurection
Stone" ze ścieżki dźwiękowej do ostatniej części ekranizacji Harrego
Pottera, który to idealnie wprowadza nas w klimat tej lektury.
Wyciszenie połączone z poczuciem cudowności ...
Książka jest zapisem doświadczeń spirytystycznych dokonanych przez
autora i grupę aleksandrian, którzy w trakcie kilku świąt w leśnej
głuszy przywoływali, nie byle kogo, lecz samego Króla Czarownic - Alexa
Sandersa. Jego duch odpowiadał na różne postawione pytania za
pomocą tablic, przeznaczonych do tego typu zabiegów. Oprócz tego zamieszczone zostały wywiady przeprowadzone z osobami, które brały udział w tych rytuałach: Phoenix, Jack, Willow, Morven, Asha, Paul - jak zaznaczył di Fiosa na
wstępie; pewne dane osobowe zostały tutaj celowo zmienione na życzenie
bohaterów. Jest też wywiad z Alexem z lat 70., a także rozdział o
"tulkusach" osobach ponownie wcielonych w buddyzmie tybetańskim,
autorstwa "Willow". Oprócz seansów grupowych, autor opisuje też własne
przekazy od założyciela swojej tradycji wicca, które otrzymał za pomocą metody automatycznego pisma.
Dokładny opis wszystkich szczegółów, a także towarzyszących im sytuacji,
sprawia, że książka jest wręcz niesamowita. Czyta się ją z wypiekami na
twarzy.
Większość pytań zadawanych Alexowi dotyczy prywatnych spraw i porad, są
też jego sugestie i jedna zagadka, która pozostała mi w pamięci.
Zapytany o inicjację Alex odpowiada, że pierwszy stopień otrzymał od
"Freda". Nie wiadomo o kogo chodzi (wiadomo powszechnie, że bynajmniej nie o Freda Lamonda).
Ciekawy jest przekaz od Alexa, zapisany za pomocą automatycznego pisma. Zacytuję fragment:
Widzę, że drogi magii nie są już dłużej ukryte i można znaleźć sekrety stuleci na każdej półce, w każdej księgarni. Są tak dostępne, że niebezpieczeństwo odwrotu jest ewidentne - jest w tym tendencja do brania wszystkiego dla zapomogi, do postrzegania jako wspólnych rzeczy, które nie mają żadnej wagi. To jest pułapka dla umysłu i trzeba jej unikać. Misteria bogini są silniejsze i głębsze niż czas. Opierają się czasowi. (s. 81, tł. Khaliperius)
Ciekawe są wzmianki o sytuacji jaka miała miejsce po rytuale (Paul upada
nagle na zdrowiu, pojawia się obawa, że część duszy Alexa ulokowała się
w jego ciele), opisy wizji, historie o śnie w którym Alex oznajmia, że
przepływa przez czarne morze, opisuje stan po śmierci jako ciemne
miejsce, rodzaj "czyśćca", a jego reinkarnacja ma nastąpić w 2000
roku, w jednej z wiccańskich rodzin poza Wielką Brytanią. Co ciekawsze
Alex przywoływany jest także później w 2002 roku, jak wnioskują uczestnicy rytuału, jest on w stanie uczestniczyć w rytuale, kiedy śpi
jako ziemskie dziecko. Rozdział o tulkusach lekko wyjaśnia ten fenomen.
Książka jest niesamowita. Pozytywne recenzje zebrała od wielu osób,
które to przedstawione na wstępie w jednym z nowszych wydań.
Warto! Gorąco polecam!