poniedziałek, 5 lutego 2024

Rob Halford "Wyznanie"

Przyjemnie czyta się wszelkiego rodzaju biografie znanych metalowych artystów. Zwłaszcza kiedy poznaje się początki ich muzycznej ścieżki, inspirowanej twórczością oddaloną od ostrego metalu. Te lata 60.,70., 80., a nawet i późniejsze. Ale cóż, taka kolej rzeczy; zaczynamy od nasionka, a kończymy na ładnym kwiatuszku. 

W sumie to nielicznych gejów w tym życiu polubiłem. Ogólnie wszyscy wiedzą, jaki mam stosunek do tego tematu. 

Mogę jednak do wyżej przedstawionego grona dorzucić śmiało Roba Halforda, jednego z bardziej znanych muzyków nurtu heavy metal. Zasłynął on w szczególności jako wokalista zespołu Judas Priest, nie stronił też od solowej kariery i gry w innych autorskich projektach. Sprawił, że dobrze go zapamiętałem z rewelacyjnego wykonania bożonarodzeniowych kolęd i piosenek na zimową porę roku, które zawisły na moich playlistach na YouTube. 

"Wyznanie. Autobiografia wokalisty Judas Priest". Jak to podsumować? 

Z jednej strony denerwuje mnie tej opis gejowskiego "lajfastajla", z drugiej uważam, że autor dobrze czynił starając się pewne rzeczy i wydarzenia ukryć przed światem. Widać, że miał z tego powodu ostre frustracje, ale zależało mu na karierze, popularności zespołu i robił co tylko mógł, żeby tylko tego nie spartaczyć. 

Niewątpliwie Halford zaczynał swoją karierę w czasach kiedy artyści mieli większe pole do popisu, a w muzyce liczyły się jednak umiejętności. Nie to co teraz - trzeba pajacować przed wszystkimi, żeby tylko media głównego ścieku na całym świecie się kimś zainteresowały. Zwłaszcza taki Festiwal Kurwizji. 

Książka opowiada o problemach, koncertach, kontaktach ze znanymi postaciami ... I to mnie trochę rozbawiło, kiedy czytałem jak to popularna osoba chwali się, że nawiązała kontakt z innymi notablami ... Czuję się przy tym dziwnie. Wyczuwam jednak u Halforda niską samoocenę, przewrażliwienie i ogólnie spokojną osobowość. Tak, tak! Pamiętam, przytoczono tam kilka przygód ... 

Pewne wspomnienia są niezwykle słodkie. Zwłaszcza te z okresu dojrzewania:

Spotykałem się z kumplami, którzy razem ze mną przeszli kurs masturbacji w Beechdale, albo z kilkoma innymi ... i robiliśmy sobie dobrze nawzajem (s. 26).

Może zabrzmi to dziwnie, ale w tym naszym robieniu sobie dobrze nie było nic gejowskiego. Byliśmy kumplami, dobrze się razem bawiliśmy i, no cóż, s ł u ż y l i ś m y  s o b i e  p o m o c n ą   d ł o n i ą. Moi kumple byli hetero (s. 28). 

Wiem, że okres dojrzewania bogaty jest w wiele urozmaiceń, np. kiedyś usłyszałem historię, jak to w Stanach Zjednoczonych jeden znajomy z kolegami robili konkurs, kto wyżej wystrzeli. Nie wspomnę już o altankach na działkach, gdzie przetrzymywano zbiory gazet i papier toaletowy ... Ale coś takiego jak przytoczono wyżej to w życiu by mi przez myśl nie przeszło. Czyżby mój okres dojrzewania był aż tak ubogi? Dzieciaki to mają wyobraźnię. Jakby nie było masturbacja ją bardzo rozwija. 

Ogólnie książkę czyta się szybko. Halford daje się przy tym wszystkim poznać jako fajny gość; artysta ostrego brzmienia wierny swoim ideom, mający silną wolę, idący do przodu zgodnie z postanowieniami.

Z jego twórczością muzyczną w pełni na pewno też się w przyszłości zapoznam. Do nadrobienia mam jeszcze sporo. 

A książkę gorąco polecam!