wtorek, 21 listopada 2023

Henryk Biegeleisen "Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego"

Po raz kolejny, dzięki wysiłkowi wydawnictwa Replika mamy ułatwiony dostęp do znanego dzieła z klasyki gatunku badań nad praktykami, wierzeniami i obyczajami naszych przodków. Reedycja pracy wydanej w 1930 r. daje nam bardzo obszerny wgląd w temat przedstawiony w tytule. 

Umieranie, stypy, goszczenie dusz, śpiewanie dla umarłych, czuwanie, ofiary, wizyty, odganianie, wampiry... Czego to tutaj brakuje? Chyba niczego. 

Co możemy powiedzieć szerzej? 

Po pierwsze, od dawna nie widziałem książki, w której brakuje spisu treści. Przyznam, że trochę osobliwe. Po drugie, mylny jest tytuł. Biegeleisen omawia nie tylko Polaków, ale podaje przykłady z całego świata. Mamy tu więc klasyczną przekrojówkę przez wiele kultur ze wskazaniem występujących podobieństw; nie tylko praktyk u sąsiednich ludów czy narodów, ale też identycznych znanych na innych kontynentach. 

Co mi zostało w pamięci? Archaiczne horkruksy:

Czarownik może wyjąć z siebie duszę i schować ją gdziekolwiek. Dusza da się zakląć w różne istoty, zwierzęta, rośliny, powiadamy: "stoi jak zaklęty" (s.47). 

Albo to:

Człowiek niebierzmowany umiera dwakroć (s. 48). 

Wychodzi na to, że przynajmniej dwukrotnie spotkam się ze Śmiercichą. 

Nie wiedziałem, że palcem wisielca można otworzyć każdy zamek. Magiczny masterkey. Czasem takie się przydają. 

Znalazłem też akcenty związane ze swoim regionem:

Stąd powiadają, w Bronowicach Wielkich, że na kogo strzygoń chuchnie, ten musi umrzeć (s. 165). 

Już w 1624 r. odkopano na Kleparzu (w Krakowie) groby mniemanych upiorów (s. 170). 

Widzę, że w mamy tutaj silną tradycję związaną z żywymi trupami. Byle nikt na mnie nie chuchnął, bo mieszkańcy Azorów (obecne Tonie i Bronowice Wielkie) wiecznie jadą siarą. 

Urocze były też zabawy:

Łemków, w Jasielskiem, młodzież zbiera się w domu żałoby i "wyprawia barbarzyńskie żarty z trupem". Tak np. wloką go za nogi i wołają (po imieniu), żeby wstał i bawił się z nimi, ciągnąc go za włosy, pytają, czy zgaduje, kto to robi, łaskoczą go, aby się zaśmiał itp. (s. 239) 

Ogółem książka bardzo ciekawa. Trochę męczą staropolskie wyrazy, niemniej idzie się do tego przyzwyczaić. 

Przeczytać koniecznie trzeba! 

Polecam!