sobota, 29 lipca 2023

Antonia Salzano Acutis i Paolo Rodari "Tajemnica mojego syna. Dlaczego Carlo Acutis jest uznawany za świętego."

 

PROLOGOS

To już nadaje się na początek pierwszego odcinka nowego serialu. O ile tylko Netflix i Disney go nie nakręcą, jakoś to będzie. Widzę swoją postać tarzającą się na łąkach podczas deszczu. Jestem cały mokry, błoto na butach, spodniach... Z kieszeni wyciągam kolejną tabletkę i połykam. Łapię się za głowę klęcząc na brudnej ziemi. I tylko myślę sobie: 

"Tyle lat studiowania ezoteryki, magii, okultyzmu, pogaństwa, a wszystko w jedną chwilę wygasło ... Czy to był on? Czy to był on?"

I do tego słyszę w głowie powtarzane głosy, które dawno temu słyszałem od znajomych i tych nieznajomych, którzy zaczepiali mnie na przystankach, w tramwajach, autobusach, na rynku, w sklepie, na ulicach ... : 

"Coś tam mówił, że się za ciebie modlił ... Czy to nie pan był na stronie u ... Ty go nie znasz, a on chyba o tobie mówił ... Sławny jesteś. Wiesz o tym? ... Jakiś katolicki misjonarz o tobie w Internecie coś mówił ... My son recorded film about You few years ago. Did You know my son? ... Był taki internetowy misjonarz, on zmarł kilka lat temu. Nie wiem czy on czegoś nie mówił na twój temat... Są już petycje w sprawie jego beatyfikacji..."

Brzmi jak paranoja? Historia aż nieprawdopodobna? Na pewno niejedna osoba sobie tak pomyślała czytając mój poprzedni post na ten temat: 

"Jakiś pojeb to napisał! Postrzeleniec w najlepszym wydaniu! A może jakiś palant chce być w centrum uwagi i celowo wypisuje bzdury? Opcji jest wiele". 

Ale jak napisał Andrzej Sapkowski:

KAŻDY MIT, KAŻDA LEGENDA MUSI MIEĆ JAKIEŚ KORZENIE. U TYCH KORZENI COŚ LEŻY. 

Tak, tak moi drodzy! Od trzech lat borykam się z problemem rozwiązania zagadki, czy to Carlo Acutis (1991-2006), katolicki błogosławiony, patron milenialsów, internautów był tym chłopcem, na którego duży krzyż na szyi groźnie spojrzałem idąc krakowskim rynkiem, na początku bieżącego stulecia. 

Źródło: Instagram

Miałem wrażenie, że mijając go ponownie pod Bramą Floriańską zrobił mi zdjęcie. Potem było ok. 30 sytuacji z udziałem znajomych i nieznajomych, którzy zaczepiali mnie w miejscach publicznych i mówili, że widzieli mnie na stronie jakiegoś "młodego, bardzo mądrego chłopca, internetowego misjonarza z Włoch, który niesamowicie elokwentnie głosi w sieci Pismo Św." Byli zdumieni, że nie wiem kto to jest. Według późniejszych informacji ów internauta "umarł na raka". Pamiętam, że w 2007 r. w tramwaju spotkałem małżeństwo obcokrajowców; nieznajomy pan podszedł do mnie i zapytał po angielsku, czy znałem jego zmarłego pół roku temu syna, bo on kiedyś nakręcił film o mnie.

Źródło: Instagram

Praktycznie wszystko wskazywałoby na fakt, że na początku XXI wieku zostałem w Internecie obsmarowany przez katolickiego błogosławionego, tylko ... Nie ma na to żadnego dowodu, a co gorsza nie mam żadnej pewności, że to mógł być on. Kontaktowałem się ze znajomymi, którzy mi o tym mówili. Nikt po dwudziestu latach tego nie pamięta. A co najgorsze, nic się nie zachowało. I to jeszcze po patronie internautów ... 

Źródło: Instagram

A ja byłem głupi, że się tematem nie zainteresowałem. Z mojej strony była to chęć zrobienia na złość tej osobie; pokazanie swojej wyższości ignorując ją kompletnie. Tak czy siak, obecnie bardzo żałuję błędu swojej wczesnej dorosłości. 

TAJEMNICA MOJEGO SYNA

Źródło: Instagram

Zasadniczo zatraciłem wszelką nadzieję, że kiedykolwiek uda mi się rozwiązać tę zagadkę. Z nikim się w tej sprawie nie da skontaktować wyżej, nikt nic nie wie, nie pamięta. Nawet księdza zaczepiałem w tramwaju, też nic nie był w stanie mi powiedzieć. Zostają dostępne źródła pisane i filmowe. Stwierdziłem, że zaryzykuję. "Tajemnica mojego syna. Dlaczego Carlo Acutis jest uznawany za świętego" to praca autorstwa mamy błogosławionego przez Kościół rzymskokatolicki chłopca, pani Antonii Salzano Acutis i Paolo Rodariego (z tytułu wnioskowałbym, że Rodari jest ojcem Carla, ale to raczej śmieszne skojarzenie). Samą panią Antonię spotkałem prawdopodobnie w tramwaju jadącym w kierunku Bronowic w 2007 r. Nie mam jednak absolutnej pewności, że była to ona. 

Omawiana w niniejszym poście książka to jakby ponownie napisana biografia Carla Acutisa; bardzo podobna do lektury "Eucharystia moja autostrada do Nieba" Nicoli Goriego, w nieco zwiększonej objętości. 

Źródło: Instagram

Czego się dowiedziałem w interesującym mnie temacie? Niczego nowego. Nie ma nic o podróży do Polski. Nie ma nic o żadnych filmikach ... 

Sama książka pełna jest katolickiej hipokryzji w wielu tematach np:

- Bogactwo to zło. Carlo przecież ubogi nie był. Wprawdzie pomagał biednym, ale stać go było na podróże po świecie, dobre jedzenie i korzystał z tego.

W jednej chwili czytam, że profesorowie są źli, w drugiej, że Carlo miał wiedzę większą niż niejeden profesor. 

- Nawiązania w tekście do mitu Heraklesa, Prometeusza, Puszki Pandory, Narcyza, twórczości Owidiusza, Seneki (choć tu są akurat pewne kontrowersje, bo niektórzy uważają go za sympatyka chrześcijan) czy filozofii Arne Naessa, idola współczesnych New Agerów zbijają z nóg. Jak zwykle chrześcijanie nie mogą istnieć bez pogaństwa. A przy tym zaciekle go zwalczać i widzieć w nim zło. Tak samo jako Trzej Królowie to byli w rzeczywistości Trzej Magowie, a nawet w tej książce czytamy jakim to magia, jasnowidztwo są złem ... 

- Rozbawił mnie ten cytat Zygmunta Baumana. Może nie jest on kłamstwem, ale sugerowałbym pani Antonii zapoznać się z biografią uczonego ... 

Jeśli dobrze zrozumiałem pewien fragment, wychodzi na to, że na przekór Kościołowi Carlo nie był wrogiem in vitro.

Nie brakuje także innych śmiesznostek: 

Na stronie 88 mam wrażenie, że znowu spotykam niewłaściwe zastosowanie terminu "dialog ekumeniczny" mylonego nagminnie z "dialogiem międzyreligijnym". 

 Te przekonania Acutisa o "autoerotyzmie" mnie szokują - to chłopakowi w okresie dojrzewania ciśnienie jaj nie rozsadziło? Chociaż u błogosławionego to mogło być różnie. Może śniło mu się, że idzie do komunii, a cała parafia się dziwnie na niego patrzy? A wtedy on sobie uświadamia, że idzie przez kościół nago ... Napewno obudziłby się z krzykiem. Albo może przyśnił mu się najświętszy sakrament ołtarza, po czym przebudził się ze spodniami od piżamy w kiślu ... 

- Carlo miał uwagi w dzienniczku za zachowanie ... A mi w liceum wielu mówiło, że jestem "grzeczny" , "anioł", "święty". Widać nietrafne porównanie, skoro nawet i błogosławiony przeszkadzał w lekcjach. A, że za młodu trenował m.in. karate i kung fu ... Jak go nie lubić?

Mam jakieś dziwne szczęście, co do tych awatarów. 

EXODUS

Cóż rzec, książka jak książka, większego wrażenia nie zrobiła, a przeczytałem ją na szybko raptem w dwa dni. No i moje dociekania znowu spełzły na niczym. Niech mnie ktoś uratuje, bo w końcu umrę z nerwów! 

Źródło: Instagram