sobota, 22 kwietnia 2023

Witold Vargas "Bestiariusz japoński Yōkai"


Przenosimy się myślami do Kraju Wschodzącego Słońca. "Bestiariusz japoński Yōkai" Witolda Vargasa to ilustrowany przewodnik po istotach nadprzyrodzonych z Kraju Kwitnącej Wiśni. 

Ostatnio mnie coś zebrało na klimaty azjatyckie. Stwierdziłem, że może zgłębię trochę temat, a przynajmniej na chwilę oderwę się myślami od studiowanej przez dłuższy czas w życiu Słowiańszczyzny. No i niestety nie udało mi się! Bowiem, oprócz tego, że książka przedstawia nam postrachy japońskiego folkloru, ich ilustracje, autor przy każdej omawianej postaci doszukuje się odpowiedników z naszych ludowych wyobrażeń. O ja nieszczęśliwy! To już chyba jakaś obsesja ... 

Gargantuicznych rozmiarów, z rogami na głowie, długimi jęzorami lub innymi organami. Tak pokrótce można scharakteryzować najpopularniejsze wspólne cechy sił nieczystych, z jakimi przez stulecia borykali się mieszkańcy archipelagu Wysp Japońskich. 

Kreatury te raczej słabo są znane przeciętnemu Polakowi. Ale czy na pewno? Popkultura zrobiła wiele, by część z nich znana była chociażby z imion. I to zarówno starych szintoistycznych bogów, herosów jak i demonów. Zwłaszcza amerykańska. Przytoczmy kilka przykładów z gier komputerowych:


Raijin, bóg gromu i Fūjin, bóg wiatru, stali się znani dzięki serii gier Mortal Kombat jako Raiden i Fujin. 


Kintarō, "złoty chłopiec" pojawił się w popkulturze jako przedstawiciel rasy Shokan. Właściwie to tylko imię po nim odziedziczył, bo jest kimś zupełnie innym niż japoński heros. 

Żeby tego było mało, w wielu postaciach z filmów zarówno animowanych jak i fabularnych można dostrzec cechy wizualne japońskich bogów i demonów; np.:


Claire Densomre z "Osobliwego domu pani Peregrine" przypomina do złudzenia japońską Futakuchi Onna. 


Mistrz Splinter z "Nastoletnich wojowniczych żółwi Ninja" bardzo swoim w image przypomina Tesso.


 Blada postać z "Labiryntu Fauna" ma tę samą cechę co Tenome. 

Wracając wizualnie do gier: 

A te czachy trochę przypominają Mekurabe, ale to już luźne skojarzenie. W sumie motyw czaszek jest bardzo popularny w wielu miejscach. 

Doszukiwanie się podobieństw pomiędzy folklorem japońskim i słowiańskim z jednej strony ma sens, z drugiej niezbyt. Wiadomo, że wszyscy jesteśmy ludźmi, mamy podobne problemy, borykaliśmy się przez wieki z identycznymi sytuacjami. Zła pogoda, sprawiedliwość dziejowa dla tych, którzy nie przestrzegali za życia ustalonych zasad moralnych, czy personifikacja chorób ... Można by długo wyliczać. Jednak nasze kultury są od siebie bardzo oddalone, wszelkie podobieństwa postaci są raczej przypadkiem. 

Spodobało mi się tworzenie żywych laleczek Hinnagami. Niemalże japoński inkluz, a sama procedura to iście czarna magia. Podobnie jak przyzywanie Shikigami.

Ogólnie "Bestiariusz japoński Yōkai" jest świetnym wprowadzeniem do tematu. Warto go przeczytać zanim pojedziemy zwiedzać Japonię. 

絶対におすすめですよ