poniedziałek, 3 kwietnia 2023

Rozpłomień - Magazyn Rodzimowierstwa Tradycyjnego numer 2 zima 2023


No to doczekaliśmy się kolejnego, drugiego już numeru "Rozpłomienia - Magazynu Rodzimowierstwa Tradycyjnego". Czego się z niego dowiemy? 

Ziemisław Grzegorzewic "Rodzimowierca, czyli nikt"

Na początku Ziemisław Grzegorzewic mierzy się z problemem definicji "rodzimowiercy słowiańskiego" w świetle dotychczasowych, środowiskowych ustaleń. Moim zdaniem autor słusznie zwraca uwagę na ważne kwestie, zgadzam się z wieloma jego poglądami. Również uważam większość wyznań egzogennego neopogaństwa w Polsce za nieporozumienie. Argument, że na naszych ziemiach żyli Goci czy Wandale jest błahy, choćby z tego powodu, że żaden asatryjczyk nie rekonstruuje wierzeń plemion, które zamieszkiwały nasze obszary. Bo niby co o nich wiadomo? Dokładnie. Nic. Wszystko jest tylko importem ze Skandynawii. Podstawą do ich wyznawania są moim zdaniem względy czysto estetyczne - podoba mi się jakaś kultura, to się z nią identyfikuje. Nie widzę tu innej motywacji. Grzegorzewic zwraca słuszną uwagę na infantylizm tego zjawiska. 
Autor też, bardzo krytycznie odnosi się do praktykowanych przez rodzimowierców słowiańskich rytuałów takich jak nadanie imienia. Cóż rzec? Brałem udział w kilku takich obrzędach, choć na początku były dla mnie czymś szokującym, z czasem uznałem, że to tak naprawdę jest jedynie inspiracja dawnymi postrzyżynami. Rytuał ma zupełnie inne znaczenie; bardziej przypomina zachowane w prawosławiu postrzyżyny dorosłych, które były rozumiane jako oddanie się w służbę Bogu podczas wstępowania do klasztoru. 
Jedyne z czym się specjalnie nie zgadzam, to podpinanie wielu wyznań neopogańskich pod pojęcie "rodzimowierstwo słowiańskie". Nie sądzę, żeby krakowscy druidzi czy asatryjczycy pretendowali do tego miana. To raczej różne odmiany zjawiska określanego jako "neopogaństwo", którego rodzimowierstwo słowiańskie jest tylko jedną z odmian. W każdym razie, artykuł dobry. Autor bez kozery wytyka wady rodzimowiercom, zwłaszcza tym lewackim, którzy prezentując wesołą archetopię mianują się ideałami współczesnego pogaństwa.

Dalej w "Rozpłomieniu" mamy dwa artykuły omawiające tematy stricte związane z rodzimymi wierzeniami dawnych Słowian. 

Bartłomiej Dejnega "O roli Żmija w rodzimej wierze"

Autor omawia postać Żmija identyfikowanego przez wielu badaczy z bogiem Welesem. No i właśnie, tutaj mamy odejście od tego założenia. Dejnega wskazuje nowy punkt widzenia na całe zagadnienie rozdzielając te dwie postaci. Nie do końca się z nim zgadzam, przyjmując klasyczne założenie uczonych, niemniej artykuł uważam za krok w ciekawym kierunku. 

Patryk Paterek "Stworzenie świata z rozczłonkowanej pierwszej istoty. Słowiański mit antropogeniczny" 

Tutaj klasyczny wątek stworzenia człowieka w rodzimych mitach, bajkach i legendach. Paterek wnosi trochę wątków z innych części Słowiańszczyzny (m.in. ze Słowenii), co dobrze wpływa na jakość rozważań. 

Grzegorz Markowicz "Pod stanicą Peruna. Rodzimowiercy w konflikcie na Ukrainie (2013-2022)" 

Przyznam, że oceniłem go jako najciekawszy dla mnie z wszystkich zamieszczonych w tym numerze artykułów. Może dlatego, że autor omawia neopogaństwo zza wschodnich granic, przybliżając bardzo rolę rodzimowierców podczas bieżących konfliktów. Niby coś bliskiego, ale jednak mało tym wiemy z polskich źródeł. No i jak to bywa, zjawisko pomijane przez media lub celowo przedstawiane pejoratywnie. Co mi się najbardziej spodobało, to neutralne podejście oraz opis tematu. Markowicz przedstawił to od każdej możliwej strony - żołnierze Rosji, Ukrainy, Rosjanie po stronie Ukraińców, zmiany frontów, etc. Gorąco polecam! 

Ziemisław Grzegorzewic "Budujcie chramy!"

W drugim eseju napisanym przez Grzegorzewica w omawianym numerze "Rozpłomienia" napotykamy apel do budowania pogańskich świątyń. Autor posiłkuje się różnymi argumentami, choć nie zawsze przekonał mnie w tym co głosi. 
Nawet w przypadku, gdy nie dążymy do tworzenia rozbudowanej infrastruktury, obrzędowanie na własnej działce chroni chociażby przed wizytą nieproszonych gości, a w szczególności pozwala uniknąć kompromitujących sytuacji jak słynne swego czasu pojawienie się funkcjonariuszy Policji w organizowanym na dziko obrzędzie w Małopolsce" (s. 37). 

Którym obrzędzie? Bo taką przygodę miał MIR Kraków za czasów Wojsława, lokalny oddział RKP kiedy "Władysław" i Lena byli tam głowami ... ale nie owijając w bawełnę, dziękuję za wspomnienie naszych niezapomnianych Szczodrych Godów 2019. W każdym razie, pragnę doinformować, że policja wpadła kiedy już obrzęd się zakończył, a my się pakowaliśmy. Nie wiem, dla kogo była to "sytuacja kompromitująca"? Żadnego wstydu nie najedliśmy, a wspomnienia z przygody świątecznej bawią po dziś dzień. Często je przytaczamy kiedy spotykamy się na kolejnych obrzędach. Podobną przygodę miał m.in. MIR Śląsk, kiedy przyjechał do nich patrol policji. To "na dziko" miejsce, to kamienny krąg przy Kamieniołomie Liban, gdzie przez cały czas odbywają się obrzędy; czy to rozmaitych grup rodzimowierczych Krakowa, czy nawet innych neopogańskich (jak Reformed Druids of Gaia, swojego czasu spotykały się tam towarzysko krakowskie "poganki" preferujące egzogenne ścieżki). Organizowano tam także m.in. New Age'owe kąpiele w gongach ... Punkt generalnie popularny i znany. Teraz, kiedy spotykamy się z całą gromadą obrzęd po prostu jest zgłaszany na policję i kłopotu nie ma. Nie trzeba od razu chramu budować ... 

Jarosław Ostrogniew "Symbole i symboliczność"

Periodyk kończy krótki esej Jarosława Ostrogniewa na temat symboli i symulakrów, krótko wyjaśniający znaczenie obrzędów rodzimowierczych według autora. W sumie mam swoją teorię na ten temat. Ale to już długi temat ... 

Gorąco polecam drugi numer "Rozpłomienia"!