sobota, 7 stycznia 2023

Jason Mankey "Rogaty Bóg. Historia, mity i praktyki magiczne"

 

Na chwilę postanowiłem wrócić myślami do odległej przeszłości. Tak; odległej! Do której już powrotu na pewno nie będzie ... Dziś mija jedenasta rocznica mojej inicjacji w covenie tradycji aleksandriańskiej w Warszawie. Może to nie przypadek, że akurat skończyłem czytać książkę Jasona Mankeya pt. "Rogaty Bóg. Historia, mity i praktyki magiczne". W przypadki nie wierzę. I uważam, że warto na wiele lat po odejściu przeczytać kilka takich prac; utrzymują człowieka w poczuciu pewności, że jego wybór wbrew wszelkim instynktom był właściwy. Jak teraz na to wszystko patrzę, obnaża się przede mną cały bezsens tego; sztuczność i patologia ... Ale nic to! Pozwólmy sobie na mały kroczek w tył. 

Jak wskazuje tytuł, książka Jasona Mankeya, gardneriańskiego arcykapłana dotyczy postaci Rogatego Boga. I szczerze powiedziawszy, jaki autor, taka praca. 

Już na wstępie widząc rekomendację dwóch znanych z tego środowiska pań, uznałem, że ostro ryzykuję z kasą i czasem. Cenione polskie autorytety współczesnego czarownictwa, niemalże rywalizujące o tytuł "pierwszej miotły RP"  niewątpliwie uświadomiły mi czym będzie omawiana w tym poście lektura ... Przynajmniej dzięki nim się nie zawiodłem. To był przysłowiowy strzał w dziesiątkę.

Z informacji na drugiej stronie okładki dowiedziałem się, że:

Uniwersalny przekaz i otwartość na interpretacje czyni z książki Jasona Mankeya duchowy podręcznik dla wszystkich, niezależnie od wyznawanej religii.

Tak, z całą pewnością! Zwłaszcza dla gorliwych chrześcijan, muzułmanów, żydów ... trochę bym wymienił. 

PLUSY


Reid Tebbutt "Slavic god of war. Perun" (źródło: Artstation)

Wbrew pozorom nie ma ich zbyt wiele. Pozytywną strona tej pracy jest niewątpliwie krytyczny stosunek autora względem wielu współczesnych mitów wiccańskich, w które wiedźmy wciąż wierzą. Tutaj Mankey zdecydowanie stara się oddzielić ziarno od plew. Idzie mu to całkiem dobrze. Słyszałem kiedyś legendę o Thorze, który wezwany przez żeglarzy rzucił się na dno morza, a także i jej baskijski wariant. Teraz przynajmniej wiem, że wywodzi się to z pracy Plutarcha, w oryginale z Panem w roli głównej.

MINUSY/ GŁUPOTY

A tego tutaj nie zabrakło. 

Tylko Herkulesowi poświęcono więcej opowieści niż jakiemukolwiek innemu bogu starożytnej Grecji [...]. (s.83)

Jak Grecja, to raczej Heraklesowi (Herkules to wariant rzymski), ponadto czy był bogiem, czy raczej półbogiem, herosem?  

... z doświadczenia wiem, że Pan lubi heavy metal, elektroniczną muzykę taneczną, skoczne kawałki i tradycyjne greckie aulosy). (s.90)

A black metalu nie lubi? Myślę, że niektóre utwory jak np. "Nocturnal Dithyramb" Lux Occulty mogłyby mu wpaść w ucho. Ta propozycja z Black Sabbath również zaciekawia. Zwykłe Akelarre nie wystarczy do klimatu? 

Oczywiście spośród rogatych bogów autor omawia tylko tych najpopularniejszych w wiccańskich kręgach. Jest m.in. Pan, Cernunnos, Bafomet. I oczywiście postacie takie jak Lucyfer czy Zielony Człowiek, u których rogi rzadko kiedy występują w klasycznych przedstawieniach. No, ale domyślam się, że wszystko musi być zgodne z duchem idei. Bóstw z porożem było wiele, nie widać jednak, żeby autor chciał wszystkim przynajmniej przybliżyć ich postacie. Za to jak zwykle musi być kilka słów o postaciach "lubianych", "klasycznych", niekoniecznie istotnych. Wyjście poza podstawy byłoby wręcz zaprzeczeniem idei komercji prac publikowanych przez Llewelyn. 

O ile Jack in the Green nie jest pozostałością pogańskiej przeszłości ... (s. 142)

Nie wiem, czy tak jest do końca. U Słowian Południowych pojawia się rytuał Zielonego Jerzego (Zeleni Jurij). Pewne podobieństwa są tu widoczne gołym okiem. 

Z tego względu bardziej prawdopodobne jest, że renifery Świętego Mikołaja to samice. (s. 165).

Z tego co mi wiadomo, wśród nich mamy: Kometka, Amorka, Tancerza, Pyszałka, Błyskawicznego, Fircyka, Złośnika, Profesorka oraz Rudolfa. Same baby! 


Fredrik Eriksson "Rudolph the weredeer" (źródło: Artstation)

Potem się dowiedziałem, że niby Szatan znaczy "przeszkoda" (s.196). Z tego co wiem, raczej "przeciwnik", "oszczerca". 

Płci psychologicznych jest bez liku, a są też osoby, które nie identyfikują się z żadną z płci. (s. 245)

Tak. I stale takich płci przybywa. Tyle, że traktowanie tego poważnie raczej nie przystoi osobie normalnej. Lewackie debilizmy. Co ciekawsze autor uważa, że Rogaty Bóg może mieć też żeńską stronę i przy okazji omawia boginię Ellen. Pomijając powierzchowność tematu (rogatych bogiń by się kilka znalazło, choćby jedna z Egiptu), jakieś skrzywienia wyniesione z domu muszą za tym stać. 

Potem się dowiaduję, że do Cernunnosa należy się zwracać, nawet wtedy, gdy "polujemy" z obiektywem fotograficznym (s. 247). No cóż, na pewno ustrzelę z cyfrówki jakiegoś jelenia ... Z pewnością ból poczuje. 

Ubawiło mnie to:

W Księdze Cieni lady Sheby (napisanej, oczywiście, przez lady Shebę, 1920-2002) Bóg i Bogini ... (s. 267)

Z całą pewnością! Była to jedna z tradycyjnych, gardneriańskich ksiąg cieni, którą lady Sheba opublikowała. Więc wcale nie ona była autorką tego dzieła. Co ciekawsze, kilka linijek dalej autor to omawia i wspomina, że księgę cieni otrzymała od Howarda ... 

JASON MANKEY


W świecie pełnym mizoginów, rasistów, bigotów i innych dupków Rogaty Bóg jest postacią godną naśladowania.

Panie Mankey! Niech pan się weźmie ze stojącym kutasem i rzuci na stado nimf kąpiących się przy plaży naturystów ... W jednej chwili pisze pan o bogu łowów, za chwilę przeszkadza panu polowanie. A, żeby było ciekawiej, kilka linijek dalej (o Rogatym Bogu):

Jego dezaprobata jest zarezerwowana wyłączanie dla tych, którzy stawiają się nad innymi i światem przyrody.

A czy Rogaty Bóg nie czuje do pana dezaprobaty, kiedy stawia się pan wyżej nad mizoginami, rasistami, bigotami i innymi?  

Niemal codziennie przez wiele miesięcy płakałam przy ołtarzu Cernunnosa, dziękując mu za opiekę nad moją kochaną kicią w kolejnej fazie jej egzystencji. (s. 130)

No przyznam, że jest pan bardzo wrażliwy (pomijając zawarte w tekście sporadyczne literówki wskazujące, że autor jest kobietą). 

(Choć Pike jest wpływową postacią w wielu kręgach okultystycznych, nie należy go idealizować i gdybym go dzisiaj spotkał, pewnie walnąłbym go w twarz. (s. 207) 

Panie Mankey! Nie sądzi pan, że mógłby oddać z nawiązką? Pewnie by się pan rozpłakał i poleciał do tatusia (mamusia, jak wiemy porzuciła rodzinę). A na groźnego waćpan nie wyglądasz. 

Kiedy myślę o moim ojcu z krwi i kości, często wspominam to wszystko co mi dawał, gdy dorastałem. Zapewniał mi dach nad głową i jedzenie, ale przecież otrzymałem coś więcej ponad rzeczy materialne. To od niego przejąłem zamiłowanie do historii i mitologii, on mnie nauczył, jak być przyzwoitym człowiekiem. Wiem, że nie każdy z nas ma taką relację z ojcem, i tym z z was, którzy jej nie doświadczyli, szczerze współczuję; matka zostawiła brata i mnie, kiedy byłem w pierwszej klasie. (s. 286)

Smutna historia. Ale tłumaczy mi od psychologicznej strony, dlaczego tak pan uwielbia postać Rogatego Boga, a nie jak inni wiccanie skrzywdzeni przez ojców - szukają swojej animy w postaci Wielkiej Bogini. Za to pan uważa, że Rogaty Bóg ma w sobie cały wachlarz płci. No cóż, skoro pański ojciec był dla pana i brata zarówno ojcem, jak i matką to cały ten układ wydaje mi się zrozumiały. Znalazłem odpowiedź na zagadnienie postawione wcześniej w tym poście. 

PONADTO

W książce brakuje mi tłumaczeń tekstów z języka angielskiego. Nie cierpię, kiedy podawany jest oryginalny tekst, a wydawnictwo nawet nie stara się przybliżyć czytelnikowi o co w tym chodzi. Ja angielski znam, ale przyznam, że drażni mnie to. Irytują mnie też te akapity zaczynające i kończące się nawiasami. Nie można z tego było zrobić zwykłych przypisów?

OGÓLNIE

Komercha, pełna pierdół, fantazji autora. Stanowczo tej lektury nie polecam! 


Kumaran Handy "Cybershankara" (źródło: Artstation)