Przeraża mnie fakt, że nietolerancję u dzieci zaszczepia się już w tak młodym wieku. Gdyby to dotyczyło tylko problemów z laktozą, to jeszcze może spuściłbym to zagadnienie po przysłowiowej brzytwie. Co mogę jednak powiedzieć, kiedy obiektem prześladowań stają się kapłanki pradawnej mądrości?
Portale, typu Disney+ emitują seriale, w których inkwizytorzy dokonują zbrodni na istotach wrażliwych na moc. Ludzie! Co się w ogóle z tym światem dzieje? Zamiast iść w porządnym kierunku postępu cofamy się do czasów średniowiecza. Czasów, kiedy okrutny, bezwzględny i opresyjny patriarchat tłamsił nieszczęsne kobiety, które pragnęły wyzwolenia ...
Catherine Leblanc, Roland Garrigue "Jak pokonać czarownice?" to przykład współczesnego "Malleus Maleficarum" adresowanego już do przedszkolaków. Jest to wiek, w którym dzieciom można śmiało zatrzeć świadomość granicy pomiędzy dobrem i złem. Zastępujemy manichejski podział jednym, jedynie słusznym światopoglądem, gdzie wszelkie uczucia zostają unicestwione kosztem wpojenia w ich umysły okrucieństwa.
Generalnie pozycja uczy najmłodszych jak drażnić wiccanki, jak latać na odkurzaczu, jak zakłócać sabaty ... Jest kilka sztuk uniku bycia zjedzonym. Są też wypisane cechy czarownic: jak się ubierają, zachowują, jakie zaklęcia rzucają. No cóż, każdy ma swój gust, a nikt nie zna wiedźmy, która nie ma czegoś czarnego w swojej garderobie. Zwłaszcza od brudu.
Czarne koty to już inny temat. Jednak warto wziąć pod uwagę ostrzeżenia z lektury. Dzieci będą bardziej wyczulone na zagrożenia płynące ze strony ruchów kultowych: sekt, covenów i duchowości New Age.
Pozycja zawiera wiele cennych porad. Dzięki niej na pewno najmłodsi nie będą otwierały drzwi nieznajomym. Bajka o koźlątkach poszła w zapomnienie, więc może "Jak pokonać czarownice?" wypełni tę dydaktyczną lukę. Może się zdarzyć, że po zapoznaniu się z zawartością lektury dzieci mogą zacząć rzucać kamieniami w idące ulicą starsze panie pogrążone w żałobie. Nie można też wykluczyć identyfikacji z agresorem (zwłaszcza u córek, które będą bardziej chciały zgłębiać nauki J.K. Rowling, J.R.R. Tolkiena czy A. Sapkowskiego). Współczesna pedagogika nie zawsze zdaje egzamin, zatem "etyczność" tego typu zachowań uważam za kwestię do rozstrzygnięcia.
Książka zupełnie przypadkiem wpadła mi w rękę.
Tak serio, to można się pośmiać przez pięć minut.