poniedziałek, 2 maja 2022

Rozpłomień - Magazyn Rodzimowierstwa Tradycyjnego numer 1 wiosna/ lato 2022

 

Rzadko na swoim blogu omawiam cokolwiek innego niż przeczytane książki (wyjątki potwierdzają regułę), niemniej wpadł mi w rękę pierwszy numer "Rozpłomienia - Magazynu Rodzimowierstwa Tradycyjnego". Stwierdziłem, że skoro pisałem już o "Trygławie" to może i temu najnowszemu dziełu środowiska rodzimowierczego poświęcę kilka słów. 

Już sam wstępniak obudził we mnie wspomnienia. Tak, tak! Mogę się pochwalić, że kilka takich zabytkowych zine'ów zachowało mi się jeszcze w kolekcji. Mam jeszcze "Pogańskie korzenie", "W kręgu Słowian" oraz "Securiusa". Kupowałem co się dało, jeśli się wiedziało jak i miało na to kasę będąc biednym nastolatkiem na utrzymaniu rodziców. Choć nie były to jakieś osiągnięcia pod żadnym względem, można ja potraktować jako zabytki lat 90. i panującej wówczas mody, idei oddających ducha pogaństwa tamtych czasów. Nawet pojęcie "rodzimowierstwo" było mi obce. Po prostu człowiek był "słowiańskim poganinem" w koszulce Perunera, z kością na szyi (na której widać malowidło ze swastykami), w bojówkach, ochroniarskich butach i kwitnącymi włosami na głowie. Tym się odróżniałem od poznanych w knajpie "Wikingów" i "Celtów" wolących pogaństwo egzogenne wywołane najwyraźniej muzycznym gustem bardziej niż jakimkolwiek innym racjonalnym przesłaniem ... 

Ale wracając do rzeczy - spodobał mi się wstęp nawiązujący do minionej epoki lat 90. I słusznie redaktor tomiku zwraca uwagę, że zaistniała potrzeba wznowienia starej idei prasowej przy widniejących w XXI w. problemach. Trudno mi się z tą opinią nie zgodzić po tym co dzieje się w Internecie; ciągłe bany, blokady stron, usuwanie treści przez portale społecznościowe, martwe strony ... A jednak to co na papierze przetrwa dłużej. Stara idea odrodziła się dając szersze pole do popisu. Teraz łatwiej jest nawiązywać wszystkim kontakty, przez co tzw. rodzimowiercy tradycyjni mogą współpracować dla wspólnego dobra. I tak narodził się "Rozpłomień". 

W pierwszym artykule Bartłomiej Dejnega omawia postać królewicza Marko; zarówno jako postać historyczną i owianą legendami herosa. Autor wskazuje na iście słowiańskiego ducha południowosłowiańskiego bohatera. 

Następnie Ziemisław Grzegorzewic zwraca uwagę na ostrą hipokryzję niektórych liberalnych rodzimowierców w kwestii bezdzietności. Tutaj trudno mu racji nie przyznać, że osoby, które wierzą w powrót duchów przodków kompletnie nie zastanawiają się nad kwestią wygaśnięcia swoich rodowych linii. Osobiście cały problem postrzegam w sytuacji polityczno-gospodarczej; z jednej strony państwa opiekuńcze zapewniające przetrwanie, paradoksalnie prowadzące do niżu demograficznego, z drugiej państwa, w których człowiek nie może osiągnąć wiele, a wiele się od niego wymaga (ciągle powtarzane kwestie "dlaczego nie masz własnego domu?", "dlaczego tak mało zarabiasz?" etc.). Niemniej uważam, że autor słusznie wytyka hipokryzję wygodnickim, którzy traktują rodzimowierstwo jako pozerski lifestyle. 

Agnieszka Monikowska omawia ideę czasu mitycznego i jego wyższość w religii nad czasem historycznym. Ująłbym to krótko, na bazie tego co napisała - wyższość religii dharmicznych nad monoteizmami, które w swojej doktrynie przedstawiają, że pewnym momencie coś się zaczęło i w pewnej chwili się to skończy. Artykuł dobry, oparty o pracę Mircei Eliadego. Można go przytoczyć przy okazji dyskusji o ruchomym święcie, jakim od wielu lat jest Koniec Świata. Chociaż nie wiem czy ktoś jeszcze w te brednie uwierzy przy okazji jakiejś okragłej daty? 

Patryk Paterek omawia kwestię słowiańskiego mitu o potopie. Najpierw kilka słów o transformacjach. Owszem ze społeczeństw rolniczych przeszliśmy od razu do pracy przed komputerami (postindustrialna rewolucja). Potem przedstawiony zostaje słowiański mit o kogucie i potopie, a także o olbrzymie Światogorze. Ciekawe wnioski wysnuwa autor eseju. Jest w nich sens. 

Jarosław Ostrogniew omawia kwestię dychotomii rodzimowierstwa i chrześcijaństwa. Jedna ważna kwestia przy okazji genezy monoteizmu; istnieje coś takiego jak koncepcja pramonoteizmu (zob. np. A. Szyjewski "Etnologia religii"). Młode wyznanie Mojżeszowe miało swoje henoteistyczne wizje. Wątek Egiptu mi trochę zgrzyta - był tam kult Atona; przez krótki czas jednego boga - nie był to faraon! Królem, który wprowadził taką postać kultu tej postaci był Amenhotep III. Nie wiadomo dokładnie z jakim faraonem toczył spór Mojżesz. Obrzezanie było powszechnie praktykowane także w kulturze egipskiej. Judaizm starożytny osobiście uznałbym za plagiat religii niż za parodię innych religii ludów sąsiednich. Tak samo z tymi nowoczesnymi monoteizmami chrześcijańskimi to różnie bywa. Np. teozoficzny Kościół liberalnokatolicki przyjmuje wiarę w reinkarnację i uważa, że wszystkie religie są formą drogi do Absolutu. To raczej te najbardziej ortodoksyjne monoteizmy przyjmują taki punkt widzenia. No i ten cytat o chrześcijanach:

Natomiast zapominają o czymś niezwykle istotnym - to Rodzima Wiara jest prawdziwa, a chrześcijaństwo jest fałszywe (s. 21). 

To samo oni mogą powiedzieć o rodzimowierstwie. Pozostawię tę kwestię bez szerszego komentarza. A już stwierdzenie:

Wszystkie monoteizmy (w tym judaizm, chrześcijaństwo, islam i marksizm) są fałszywe (s. 22). 

W jakiego jednego boga wierzą marksiści?  I co sprawia, że stawia pan ten światopogląd polityczno-społeczno-gospodarczy przy religiach monoteistycznych? Termin "konwersja" od dawna nie jest problematyczny. Ma pan nawet artykuł znanej socjolożki Marii Libiszowskiej-Żółtkowskiej "Konwertyci nowych ruchów religijnych" opublikowany prawie trzydzieści lat temu. Potem autor rozkminia różne kwestie apostazji, kościoła i przynależności. Sam apostazji nie dokonałem bo uznałem, że przecież nie zapisywałem się do Kościoła rzymskokatolickiego, a to czy on mnie "uznaje" to jego wewnętrzna kwestia doktrynalna. To czy jestem rodzimowiercą, czy katolikiem uznawać powinno co najwyżej państwo, a nie Kościół. A o tym już decydować powinienem ja, a nie przepisy jakiegoś jednego związku wyznaniowego, choćby najliczniejszego w tym kraju. No powiem krótko, jakoś mi ten artykuł nie zaimponował.

Następnie drugi artykuł Ziemisława Grzegorzewica dotyczy sposobu obchodzenia święta dziadów.  Każdy świętuje jak mu pasuje, jedni gromadnie, inni kameralnie. Jedni imprezowo z wydrążonymi dyniami w domach, drudzy wykonując seanse spirytystyczne. W sumie nie mam pytań, artykuł ciekawy. 

Na końcu pierwszego numeru znajduje się Deklaracja Ruchu Rodzimowierstwa Tradycyjnego. I dobrze, bo takie rzeczy powinny być udostępniane w wersji papierowej. Jedno mnie tylko zasmuciło - nie mogę siebie określić mianem rodzimowiercy tradycyjnego; moja wiedza i światopogląd trochę przeczą temu co przedstawiciele tego nurtu uważają za cechy go wyróżniające. Jakoś to przeżyję, gdyż od lat sympatyzuję z prawą stroną medalu w kwestiach polityczno-społecznych. No, ale cóż, te książki o życiu po śmierci, adorcyzmy, który doświadczałem dawniej w wicca, dyskusje na forach i grupach trochę pchają mnie w ciut inna stronę. 

Cyklizm. Śmierć, odrodzenie. Odejścia i powroty. Tak. To są kwestie najczęściej poruszane w pierwszym numerze "Rozpłomienia". Żyjemy w czasach dla nas trudnych, przyzwyczajeni do społeczeństwa monoetnicznego, stajemy się powoli rynsztokiem kulturowym, w którym stanowimy co najwyżej większość. Wystarczy wejść do przeciętnego marketu, żeby zobaczyć zarówno obcokrajowców, jak i rozmaite "dziwolągi" pałętające się pomiędzy sklepowymi alejkami. Dla wielu z nas to sygnał, że w naszym kraju robi się coraz gorzej. Ale pamiętajmy; wszystko podlega cyklom - karta się jeszcze może odwrócić, a biorąc pod uwagę prawa kosmosu - jest to niemalże pewne. Tylko pytanie czy przy dużej bezdzietności, pozbawieni wiary w wartości sprostamy zadaniu w pełni? Ale na to pytanie odpowie nam już tylko czas.

Artykuliki krótkie, zwięzłe i na temat. Polecam pierwszy numer "Rozpłomienia"!