niedziela, 3 kwietnia 2022

Andrzej Sapkowski "Miecz przeznaczenia"

 

Choć za literaturą fantasy nie przepadam, to nie ukrywam uwielbiam ich ekranizacje. No i rzecz jasna klimat - wojownicy, królowie, elfy, smoki, krasnoludy, czarnoksiężnicy etc. Ostatnio skusiłem się na serial "Wiedźmin". Dzięki portalowi CDA znalazłem pirackie wersje obu zrealizowanych jak dotąd sezonów. Przynajmniej Netflix na mnie nie zarobił, a ja zapoznałem się z reklamowaną głośno amerykańską mega produkcją bazująca na twórczości pisarza Polaka. Czuję, że trzeba przynajmniej w zakresie minimalnym znać kulturę współczesną, tylko szkoda, żeby zarabiali na tym producenci filmów z czarną Anną Boleyn. Wilk syty i owca cała.

À propos samego serialu to łączy on przeciwieństwa - perfekcyjnie zrealizowanego z perfekcyjnie zjebanym. Rzadko klnę, ale tutaj się po prostu nie da. Ktoś miał twardego stolca i chyba omyłkowo podtarł się scenariuszem, przez to postaci wyszły wyjątkowo czekoladowe - czarne elfy, czarne driady, czarne Zerrikanki, czarna Frangilla Vigo ... Klimaty średniowiecza z czarnoskórymi bohaterami. "No, ale przecież to tylko serial fantasy" - powie nie jeden lewak. Super! Ale czy ja już nie mogę oglądnąć sobie czegoś, co powinno sprostać moim oczekiwaniom? Tak trudno o to? Amerykańska wspakultura nowotworowa ma się rewelacyjnie. Dobrze, że widziałem piracką wersję, bo na takiego gniota szkoda złamanego grosza. 

Yennefer grana przez brytyjską aktorkę o indyjskich korzeniach. W mojej ocenie uroda przeciętna, ale scena kiedy wchodzi na salę po magicznej operacji plastycznej robi wizualne wrażenie. 

Ale pomijając wszelkie dotychczasowe porażki ekranizacyjne, klimat "Wiedźmina" jest rewelacyjny. W końcu się złamałem i stwierdziłem, że może przebrnę przez całą sagę. Przeczytałem już przypadkiem dwa tomy, ale teraz zacznę znowu od początku. 

Triss Merigold. Nawet nie gorsza od Yennefer, tyle, że u niej z kolei semickie korzenie wypływają wizualnie na wierzch. 

"Miecz przeznaczenia" to zbiór opowiadań. Jesteśmy w górach, na leśnej polanie, w nadmorskiej miejscowości, w krainie leśnych driad ... Temu Geraltowi to dobrze. Ciągle się od bab nie może odgonić. Co te sympatyczne damy tak lubią takich niedokastrowanych chemicznie wojowników mordujących wymierające gatunki? Z drugiej strony może lepiej jak wolą takich niż jakiś "czułych, wrażliwych, będących sobą" jak lansują trendy współczesności. No i te wiedźmy, familistka Yennefer stanowi całkowite zaprzeczenie wiccanek-aborcjonistek. Szacunek! Takie czarownice to ja podziwiam. 

Czytało się szybko, przyjemnie i wciągająco. Miecze, zamki, czary. Coś wspaniałego. 

Gorąco polecam!

A teraz wyobraźmy sobie najpotężniejszą kobietę na świecie!