poniedziałek, 28 lutego 2022

Joanna Laprus "Słowiańskie boginie ziół"

 

Jak Słowiaństwo, pogaństwo, czarownictwo i dzikie baby to nie możemy wokół tematu przejść obojętnie. "Słowiańskie boginie ziół" Joanny Laprus to ładnie ilustrowany zielnik. Co zaś do zawartości merytorycznej to mam kilka wątpliwości. 

Po pierwsze, autorka korzysta z pseudosłowiańskich źródeł. Spotykamy tutaj m.in. pana Czesława Białczyńskiego i portal "Wiara Przyrodzona" ... Jak już coś takiego widzę w bibliografii to przekreślam całość wielką, czerwoną kreską. Wprawdzie w całej lekturze dużo jest przypisów do źródeł, ale jak widać autorka nie zawsze odróżnia te wartościowe od bezwartościowych. Niech was to nie myli, bo to istny wilk w owczej skórze. 

Po drugie, zastanawiają mnie trochę pewne informacje na temat bogiń zawarte w tej pracy. Skąd autorka je wzięła? Mam wrażenie, że to trochę jej prywatne przekonania, które próbuje całemu światu sprzedać jako obowiązujące w temacie religii Słowian. A to jednak dobre nie jest bez uzasadnienia opartego na rzetelnych źródłach i przemyśleniach. 

Nie brakuje specyficznych kwiatków:

Obrzędy palenia ognia wiązały się z końcem magii urodzaju, pożegnaniem duchów, które już przestają być potrzebne, i oczyszczaniem świata żywych po ich pobycie (s. 37). 

Duchy, które topią ludzi, są szkodliwe przestają być nagle potrzebne? Dobrze rozumiem? 

Ze świeżo zebranej bylicy dziewczęta plotły wianki, dobierając przy tym gałązki (trójka była cyfrą kabalistyczną) i umieszczając w środku zapaloną świeczkę, które o zmroku puszczały z nurtem rzeki (s. 43). 

Moje pytanie, co ma wspólnego kabała z praktykami magicznymi Słowian? 

Zaciekawiła mnie też informacja, że podłaźnik przywędrował do Polski z Niemiec (s. 121). Z tego co wiem, to choince się to przypisuje (choć za pewne błędnie), że zastąpiła dziada i popularny wcześniej podłaźnik przybywając do nas właśnie zza zachodniej granicy. A postać Goduna pochodzi z  z pracy Jana Łasickiego, nie było to wcale żadne udokumentowane bóstwo słowiańskie. 

Pierdół cała masa. Nie wiem czy zaliczyłbym to na ocenę dopuszczającą na szynach. 

Stwierdzam, że rozwój słowiańskiego czarownictwa w XXI w. idzie w wyjątkowo niefortunnym kierunku: opartym na apokryfach, pseudonauce, wpływach neopogaństwa i ezoteryki zachodnioeuropejskiej, a nawet amerykańskiej. Za coś takiego powinno się wiedźmy surowo karać.