piątek, 29 października 2021

William Powers "Wyloguj się do życia"

 

William Powers "Wyloguj się do życia" to książka o problemie Zombie Generation czyli naszego pokolenia zapatrzonego w ekrany niczym sroka w gnat. Nie możemy się od nich oddalić, co chwila bierze nas lęk FOMO. Jak radzić sobie z tym problemem? I z tym zagadnieniem próbuje się zmierzyć autor w omawianej lekturze. 

Tylko, że generalnie słabo mu to wychodzi. Na dobrą sprawę jest to poradnik w stylu uczenia dzieci, że brokuły są zdrowsze niż słodycze, co ma niby zmotywować je do jedzenia rzeczy mniej smacznych. Powers sam przytoczył ten przykład w tekście, paradoksalnie doprowadzając przeciętnego czytelnika, który wziął do ręki jego "arcydzieło"  do tego samego. 

Stwierdzam, że jest to typowy podręcznik w stylu "Dr Gąska Balbina radzi". Tylko, że z tych porad nic konkretnego nie wynika. Przynudzająca praca, w której autor udaje intelektualistę przytaczając kilka historycznych i literackich przykładów na to, że gruntowne zmiany jak wynalezienie pisma czy druku były czymś szokującym, ale też i przełomowym dla ludzkości. Że miały swoje zalety, ale też budziły niepokój wśród postaci przyzwyczajonych do tradycji, którym zmiany nie odpowiadały. I niby to samo jest z siecią. Czasem miałem wrażenie, że Powers połyka własny ogon w swoich filozoficznych rozpatrywaniach. 

Czy ją polecam? Absolutnie nie. Jest to przekonywanie na siłę, w którym raczej spogląda się na efekt problemu miast na jego źródło. W sumie co mnie kosztowało kupienie sobie w Taniej Książce jakiejś pozycji za 7,5 złotego? Na chwilę obecną dochodzę do wniosku, że wydałem je na marne -  szkoda tychże pieniędzy i strata czasu na tę miernotę. No i przede wszystkim szkoda życia drzew, które poszły na papier.


"Umarł Facebook – narodził się Meta". Potęgi mediów społecznościowych już nie pokonacie. Awaria Facebooka przez kilka godzin sprawiła, że na Mindsie doskonale wszyscy się bawiliśmy.