środa, 31 marca 2021

Andrzej Dragan "Kwantechizm czyli klatka na ludzi"

 

Szczerze powiem, fizyka była jedną ze zmor mojej przeszłości. Sen z powiek mi zbiła nie raz. Ostatecznie skończyło się na ocenie dostatecznej na świadectwie maturalnym i uroczystym spaleniu podręczników wraz z zeszytami pod koniec klasy trzeciej. To było oczyszczenie duszy z olbrzymiego zła. Ale to tylko preludium do nadchodzącej bitwy. Wszystko na szczęście dobrze się skończyło i nie ma sensu bym tu bardziej przynudzał swoją denną biografią. 

Znajomy wspomniał mi o książce "Kwantechizm czyli klatka na ludzi", jako o rewelacyjnej pracy w laicki sposób przedstawiający wyższą naukę przeciętnemu zjadaczowi chleba. Przejrzałem ją w księgarni. A, że skoro nie było w niej żadnych zadań, stwierdziłem, że zaryzykuję. Fizyka bez zadań - szkolne marzenie przeciętnego humanisty, takiego jak ja. 

Czarne dziury, względność czasu, czasoprzestrzeń, niesamowite (albo raczej samowite) teorie a także ich nietrwałość. Profesor Andrzej Dragan prowadzi nas przez opisy różnych doświadczeń, tez, pojęć. I przyznam, że większości z nich w dalszym ciągu nie pojąłem; zwłaszcza tego ze składaniem kartki i obliczeniem jej grubości ... Co było pierwsze? Jajo czy kura? Względność czasu! Tak oto znalazła nam się kolejna odpowiedź na odwieczne pytanie filozofów. 

Przedstawione teorie są faktycznie niezwykłe. Czy świat jest na prawdę tak specyficzny, czy tylko nam się to wydaje? Nauki ścisłe to definitywnie nie moja domena, więc powiem - czytało się to z trudem wnikając w myśli autora. Paradoksalnie najbardziej wciągały historie z jego biografii, zwłaszcza podróże po Europie. 

Książka zawiera wiele wspaniałych cytatów, które warto zapamiętać, jak choćby ten Einsteina:

... Gdy ten dowiedział się o owej publikacji, słusznie zauważył, że gdyby wszyscy naukowcy mieli rację, wystarczyłby jeden. (s. 24) 

Równie cudowny jest ten Ludwiga Feurbacha: 

"Każdy dogmat to nic innego jak zakaz myślenia" (s.84)

I ten Hendrika Lorentza:  

"Straciłem przekonanie, że moja praca naukowa 
prowadziła do obiektywnej prawdy i nie wiem, po co
żyłem; żałuję, że nie umarłem pięć lat wcześniej,
gdy jeszcze wszystko wydawało mi się jasne" (s. 116)

 Przyznam, że coś jest na rzeczy. 

"FIZYKA JEST JAK SEKS. Może prowadzić do praktycznych konsekwencji, ale nie dlatego to robimy" Tak przynajmniej twierdził Richard Feynman, ... (s. 169)

Nie no, są lepsze metody osiągnięcia przyjemności niż fizyka. Zapewniam.  

Książka wciągająca, ale przyznam, trzeba mieć głowę by dokładnie zrozumieć jej treść. Niemniej polecam wszystkim laikom, humanistom i eksploratorom wszelkiej wiedzy. Pisana z humorem, mądrymi, ciętymi ripostami i zaskakującymi informacjami. 

Czytajcie, zanim ludzkość podbije cały wszechświat!