środa, 29 lipca 2020

Igor D. Górewicz "O wojownikach Słowian. Drużyny i bitwy na lądzie i morzu"

" ... Słowianie zaś dzisiaj to ponad 300 milionów ludzi i trzynaście własnych krajów, uczestniczących w dwóch wielkich kręgach cywilizacyjnych. A zaczęło się tak skromnie, choć z odwagą i dobrym zamysłem taktycznym ..." (s. 146)
Wokół tematu dawnych Słowian nie przechodzę zwykle obojętnie. Choć moje zainteresowania dotyczą głównie wierzeń naszych przodków, czasem warto jest poszerzyć horyzonty. Studiując temat od lat na ogół czytało się wiele prac o powstaniu państw, chrystianizacji oraz znanych bitwach. Mało zaś mówiło się o wojownikach i taktyce wojennej. Przyznam, że raz miałem w rękach książkę poświęconą batalistyce walecznych atentatów niemniej była tak nudna, że odpuściłem po iluś stronach. Tutaj jednak było już zdecydowanie ciekawiej.

Igor D. Górewicz, odtwórca historyczny przenosi nas do czasów chwały naszych przodków.  Książka "O wojownikach Słowian. Drużyny i bitwy na lądzie i morzu" to wciągająca przekrojówka głównie przez historię, militaria, zdobnictwo i archeologię. Autor omawia szczegółowo źródła przytaczając także opinie badaczy przedstawia czytelnikowi jak walczyli nasi wspaniali przodkowie. Jak atakowali, jaką bronią się posługiwali, kiedy zwyciężali.


Olbrzymi plus dla omawianej publikacji należy się za wierne przedstawienie historii w duchu polskim. Przytaczając przygody z jednej konferencji Górewicz pięknie obala popularyzowane dziś, zwłaszcza przez polskich asatryjczyków mity o silnym osadnictwie społeczeństwa z Północy w Polsce. Znaleziska archeologiczne, którym przypisywano taki rodowód zostały zakwestionowane jako pochodzące ze Skandynawii między innymi przez badaczy z tamtego obszaru. Wychodzi na to, że pewne teorie lansowane dziś m.in. przez prof. Skroka są po prostu kolejnym Drang nach Osten dla dzieci słuchających Burzum.

Autor stosuje bardzo przyjazny język, nie stroni od wspomnień, doświadczeń znajomych rekonstruktorów. Omawia zarówno te znane źródła jak i mniej przytaczane w literaturze przedmiotu. Od bitew w polu, po floty na Bałkanach czy w Konungaheli, która moim zdaniem powinna doczekać się adaptacji filmowej. To zbyt chwalebny epizod w naszej historii i zdecydowanie za mało przypominany wątek o polskich chąśnikach.

Książka interesująca. Gorąco polecam!