czwartek, 23 stycznia 2020

Elżbieta Czywkin "Anders Breivik. Między dumą a wstydem"



22 lipca 2011 r. w kraju, w którym kościoły płoną częściej niż lasy.

Tego dnia w centrum Oslo pod siedzibą rządu niewłaściwie zaparkowany został duży samochód. Miał takie ciśnienie, że aż rozleciał się na wszystkie kierunki. Poszły szyby w budynku, były ofiary. Nikt nie wiedział co się stało. Cały incydent zaniepokoił skoszarowaną na znajdującej się o 40 kilometrów od Oslo wyspie Utøya młodzieżówkę Norweskiej Partii Pracy. Wiadomo, że wieczorem tego dnia miała się odbyć impreza, a że skoro doszło do incydentu, to zabawy nie będzie. I tu się wszyscy grubo pomylili. Niespodziewanie na obozie pojawił się nieznany nikomu pan i zorganizował rockotekę przygrywając na karabinie. Uczestnicy wydarzenia mieli też okazję pobawić się w chowanego i ganianego. Niektórzy próbowali swoich sił w wyścigach pływackich. Zabawa na całego, a już ta w policjanta i złodziei była rdzeniem imprezy. W końcu DJ przebrał się w stosowny mundur. Jaki był finał sprawy, to wszyscy wiedzą.


"Anders Breivik. Między dumą a wstydem" 

Książka Elżbiety Czywkin poświęcona została Andersowi Breivikowi; jego biografii, zamachowi, relacjom świadków i sytuacji bieżącej. Na piedestale stoi osobowość mordercy w świetle psychologii i jego dokładna analiza. Jest dużo ciekawostek o incelach, emocjach, narcyzmie, identyfikacji z płcią, nieobecnym ojcu, rodzinie dysfunkcyjnej. I chyba jest to najlepsze z całej pracy.

Ech ...

Cóż można powiedzieć? Irytuje mnie książka pisana dokładnie jak posty na blogu, gdzie pomiędzy akapitami stawia się linijki z przerwami. Przerabiałem już książkę z emotikonami, teraz przyszedł czas na kolejne formy dobijającego postępu. Podobnie używanie wyrazu "sędzina", w jego potocznym znaczeniu. Wprawdzie słowniki już to dopuszczają i uznają za normę, osobiście wolę jednak termin "pani sędzia". 

???

Problem z Andersem Breivikiem jest taki, że w rzeczywistości nie wiele pewnego o nim wiemy. Od samego początku po incydencie na Utøyi media podawały różne kłamstwa na jego temat. A to, że nazywa się Andrew. Potem, że jest religioznawcą. W końcu, że jest teologiem luterańskim. Breivik sam z namysłem opowiadał jakieś brednie o templariuszach, organizacji, którą reprezentuje, a która prawdopodobnie nie istniała. Dziennikarze to powielali. On sam też poglądy zmieniał. 

Pewne informacje przytaczane przez prof. Czywkin mnie zastanawiają. Np. autorka informuje na s. 17, że Norwegom obcy jest fanatyzm. No szkoda, że pominęła Pani wydarzenia z początku lat 90. i znane środowisko ojców black metalu. Oni to dopiero pokazali co potrafią z tymi palonymi kościołami (45-60) czy zabójstwami. 

Dostrzegam sprzeczność w zamieszczonej biografii Viljara Hanssena:
Wrócił do domu, powtarzał trzecią klasę liceum, a już jesienią 2011 roku wybrano go do rady miasta Longyearbyen jako najmłodszego w historii, a jego matkę na burmistrza z ramienia Partii Pracy. (s. 35)
Kilka linijek niżej:
Przed 22 lipca Viljar studiował psychologię, teraz pracuje ... (s. 35).
To był w końcu w liceum czy studiował psychologię? 

W książce pada sformułowanie, że ofiary Breivika nie były dziećmi, tylko ludźmi młodymi z kilkoma wyjątkami. Że niby mitem jest to, że oczyszczał on społeczeństwo z nieletnich, a zabici to głównie jego rówieśnicy. Tak do końca też nie było, co widać na zamieszczonych na YouTube filmach, gdzie pokazane są zdjęcia zabitych oraz ich wiek. Dokonał dezynsekcji wielu bąków.
Akurat kończył ją kilka lat od niego starszy następca tronu książę Harald, kiedy Anders zaczął się tam uczyć. (s. 73)
Harald czy Haakon?
Czy ktoś taki mógłby zrealizować swój plan w warunkach na przykład polskich, a tym bardziej rosyjskich? (s. 106)

Autorka w tekście nie stroni od swoich własnych ocen faktów, z którymi trudno jest się zgodzić.
Multikulturalizm stał się wiodącym założeniem i ważnym źródłem sukcesu takich krajów jak USA, Kanada czy Australia. (s. 122)
Z całą pewnością. Szkoda, że nie zasmakowała Pani tych uroków. Zwłaszcza w RPA czy właśnie w USA. A jak podobno powiedział sam Brevik:
"Czy możesz wymienić JEDNO państwo, gdzie multikulturowość odniosła sukces tam, gdzie był zaangażowany islam?" (cytat pochodzi ze źródła: https://en.wikipedia.org/wiki/Anders_Behring_Breivik, dostęp 23.01.2020) 
Tak samo jak autorka wyraźnie przedstawia całą akcję tytułowego bohatera swojej książki jako wynaturzenie, sprzeczne z tym co głoszą i propagują Norwegowie. Jednak jak miejscami sama zauważa, ma on wielu sympatyków, zarówno u siebie w kraju jak i w wielu innych. Tendencje anty-islamskie się nasilają. Wbrew pozorom nie jest to odosobniony przypadek. Wspomnę choćby innego terrorystę Brentona Tarranta, który dokonał zamachu w Christchurch.

Zastanawia mnie też, czy faktycznie zgodnie z informacjami Czywkin Breivik jest demokratą? Skoro nawet w Wikipedii czytamy, że od czasu osadzenia sympatyzuje z faszyzmem oraz nazizmem. Wyznaje odynizm stosując antydżihadowską retorykę i wspiera etnonacjonalizm. Pani profesor ciągle próbuje dostrzec niekompatybilność w jego zachowaniu, tylko czy opiera je na faktach czy na obiegowych informacjach? W drugim przypadku rzecz jasna, wiele w jej rozważaniach traci sens.
W przypadku kobiet pierwsza miesiączka była i jest jedynym w swoim rodzaju sygnałem, znakiem i granicą między okresem dziewczęcości i kobiecości. W przypadku przejścia od chłopięcości do męskości granica staje się coraz bardziej rozmyta. Może jest to pierwszy samochód? A może pierwszy stosunek? A może pierwsza praca? (s. 135)
Może pierwszy wytrysk? 

Przedstawienie Aspergera jako choroby też mnie zbiło z nóg. 

Śmieszą mnie też rozważania na temat sanatoryjnych warunków w jakich skazany odsiaduje wyrok. Weteran norweskiego więziennictwa, Varg Vikernes w jednym ze swoich filmów na YouTube kiedyś wspominał, że dawniej warunki były gorsze, ale paradoksalnie ... to dziś więcej więźniów popełnia samobójstwa. Wbrew pozorom takie życie może Breivika doprowadzić do większego obłędu.

Ciekawostki historyczne

Nie był miłym dzieckiem. Rzucał kamieniami w otwarte okna, niszczył kwiaty i wyraźną przyjemność sprawiało mu przyglądanie się cierpieniu innych dzieci czy zwierząt. Mścił się też na sąsiadce, która złapała go na gorącym uczynku, kiedy sikał na jej wycieraczkę, gazetę czy do skrzynki pocztowej i komórki lokatorskiej. (s. 74).
:)
Jej dyrektor, znany z żelaznej dyscypliny, postanowił dać reprymendę Andersowi, który wcześniej zamalował mu okna. Wkroczył do klasy i przed lekcją uderzył Breivika w pierś, a następnie powiedział: "Uderz mnie, jeśli się nie boisz". W odpowiedzi Anders także uderzył go w pierś, prosto w rozrusznik serca. (s. 77, przypis 20)
Szacun!

Ta historia o dotykaniu penisa, jako drodze do kształtowania tożsamości płciowej ...

Rozbawiły mnie losy Adriana Praconia, którego Breivik miał na muszce i ostatecznie oszczędził. Panie Breivik! Toś się Pan popisał! Rzekłbym dał Pan ciała, ale wolę w zaistniałej sytuacji tego tak nie formułować ...

Do zapamiętania 

Warto zapamiętać pojęcie "prekariat" i "prekariusze" Guya Standinga:
Prekariusze to nowa, szeroka klasa, najczęściej młodych pracobiorców najętych na podstawie elastycznych form zatrudnienia, niemających nic do stracenia, niepewnych jutra. (s. 11)
A także "czas plemion" Michela Maffesolego, który:
... dostrzegł zmiany więzi społecznych "nowych plemion", czyli ponadnarodowych i ponadklasowych społeczności powiązanych przede wszystkim emocjonalnie i podzielających wspólne pasje, zamiłowania i hobby. Neotrybalizm bazuje na sieci internetu i z niej czerpie poczucie bezpieczeństwa oraz siłę kontestacji zagrożeń, co znajduje wyraz na przykład w ruchu oburzonych czy zamieszkach we Francji zimą 2018 roku. Znamienne jest, że więzi te są pozbawione "genetycznej" lojalności i tym samym nietrwałe oraz wyzute z hierarchii. (s. 11)
Czyli to neotrybalizm nas na Facebooku charakteryzuje.  

Warto mieć też na względzie pojęcia: "hybristofilki" oraz "eudajmonia". 

Odynizm

Panie Breivik! Witamy w kręgu neopogan. Cieszymy się bardzo, że zaszczycił Pan nasze grono wyrzekając się ułudy, z którą się Pana identyfikuje. Może niesłusznie, ale skoro z Vikernesa media zrobiły satanistę, to robiąc z Pana fundamentalistę chrześcijańskiego nie zrobi to już większej różnicy. Odynistą był David Lane. Podobnie jak wspomniany wcześniej Brenton Tarrant. Wiadomo, że Breivik swój pistolet nazwał Mjølnir, a karabin Gungnir, o czym pisze autorka w swojej książce. Pogańskie nazwy sprzętu obowiązywały już na Utøyi w czasie deratyzacji wyspy. Może był to jakiś rodzaj hekatomby dla Odyna? Tego czuję, że się szybko nie dowiemy. Niemniej skål! 


Analiza psychologiczna 

Przyznam, że jest to mocny atut tej książki. Wiele faktów z dzieciństwa Breivika, m.in. jego braku ojca, matki z chorobą dwubiegunową zostało tutaj przeanalizowanych. Portret psychologiczny został tutaj doskonale ułożony od A do Z. Czywkin wykorzystała także porównania z innymi terrorystami, nawet mniej znanymi. I to jest ciekawe. Breivika każdy zna ze starego nazwiska (obecnie wabi się on Fjotolf Hansen), ale mało kto wymieni z nazwiska jakichkolwiek muzułmańskich terrorystów oprócz może agenta CIA Osamy bin Ladena. Ciekawe zjawisko. Wychodzi na to, że tylko on dziwnym sposobem został nagłośniony. Nie długo muszę się zastanawiać dlaczego ... 

Ogółem

W trakcie czytania zrobiłem sobie przerwę i oglądnąłem dwa filmy oparte na wydarzeniach z 22 lipca. Pierwszy to "Utøya, 22 lipca", kino wyraźnie europejskie. Jedno ujęcie kamery przez dwie godziny trwania ekranizacji. Czysty profesjonalizm.


 Druga produkcja to typowy amerykański dramat bazujący na historii pt. "22 lipca".


Oba filmy wciągają i pokazują wiele na swój sposób. Tak samo potwierdzają całą masę faktów opisanych w omawianej książce. Mam mnóstwo zastrzeżeń co do przytaczanych informacji. Autorka korzysta z linków, artykułów prasowych, a jak dobrze wiemy te źródła często są powierzchowne. Na bazie tego też przypuszczam, że pewne dywagacje o Breiviku, jak choćby te sprawy związane z wartościami demokratycznymi, których miał rzekomo bronić są błędne i bezsensowne.

 Czy to aby na pewno wygląda na demokratyczny gest?

Książkę mimo wszystko jednak polecam. Zawiera dużo naukowych ciekawostek, z których wiedza może się wszystkim przydać. Co zaś do osoby tytułowego bohatera i pewnych jego poglądów przedstawionych w lekturze żywię drobne wątpliwości.

Działamy!