niedziela, 29 grudnia 2019

Heather Greene "Bell, Book and Camera. A Critical History of Witches in American Film and Television"


"Świat jest pełen zła w dzisiejszych czasach. Ludzie nie potrzebują więcej czarownic"
(cytat Starej Wiedźmy z filmu "Zima czarownicy", s. 119, tł. Khaliperius) 

Męczyliśmy prace o wiedźmiej religii, praktykach czy historii. To teraz dla odmiany coś na ich temat na ekranie - "Dzwon, książka i kamera. Krytyczna historia czarownic w amerykańskim kinie i telewizji" autorstwa Heather Greene. Sam podtytuł omawianej lektury wyjaśnia wszystko. Nie trzeba nic dodawać. 

Podróżujemy od kina niemego po komercyjne seriale znane z Netflixa. Autorka na piedestale stawia produkcje amerykańskie. Jak to bywa, trudno jest omówić ten temat pomijając światowe dzieła z innych krajów; Greene wspomina o m.in. "Häxan" czy serii przygód o "Harrym Potterze". Dziwne, bo to drugie zaliczamy do produkcji amerykańsko-brytyjskiej. Cóż, tam najwidoczniej rzeczywistość widziana jest inaczej. Jest też trochę historii wicca w Stanach Zjednoczonych i jej wpływie na dokonania reżyserów.

Omówionych zostaje większość znanych filmów i seriali, od lepszych po gorsze. Zwrócona zostaje baczna uwaga na archetypowe przedstawienie czarownicy przeanalizowane w kinie każdej dekady.

Kilka ciekawostek rzuciło mi się w oczy, np. cytaty z "Czarnoksiężnika z krainy Oz", kiedy to Dorotka mówi:
"Czarownice są stare i brzydkie" (s. 62, tł. Khaliperius)
A Glinda odpowiada jej:
"Tylko złe czarownice są brzydkie" (s. 62, tł. Khaliperius)
Coś musi być na rzeczy.


Może dlatego wybrano aktora do roli czarownicy w musicalu "Jaś i Małgosia" z roku 1958? Ponadto kiedy przyglądałem się łysym paniom na konferencji prowadzonej przez Królową Wiedźm graną przez Anjelicę Huston w filmie "Wiedźmy" (1990 r.) miałem wrażenie, że to jednak nie damy sprawują swoje role. Może przynajmniej raz w historii dyskryminacji stało się zadość. 


Greene pisze też trochę o postaci mężczyzny czarownika i chłopca w filmach. Jej analiza tematu zaciekawia. Tylko, że tutaj widzimy klasyczny problem dorastania i archetypowego rycerza pokonującego smoka i zdobywającego rękę księżniczki. Bardziej by mnie zainteresował psychologiczny obraz słabego chłopca starającego się zdobyć nadnaturalne siły do czasu stania się dorosłym mężczyzną - tu wątek magiczny jest bardziej rzeczywisty a takowy topos cechuje młodych, słabych, bezradnych ludzi, którzy po odkryciu wewnętrznej siły często-gęsto porzucają świat magii. Autorka zauważa, że "male witch" to często albo mag z filmów fantasy albo postać okultysty. I co ważniejsze, mało kojarzy się z postacią wyrażającą "surową seksualność" w przeciwieństwie do swoich koleżanek po fachu. Cechuje go najczęściej sataniczna, rytualna praktyka, zdobywanie kontroli nad śmiercią i wzrost osobistej siły. W filmie "Nekromancja" Pan Cato grany przez Orsona Wellsa załatwia innym pracę, miejsce do życia i rozrywkę ich sąsiadom. Takowych magów też ze świeczką szukać. 


Książka ma jedną podstawową wadę - jest diabelnie nudna. Po kilku stronach musiałem przerywać, żeby nie zasnąć. Mam wrażenie, że autorka nie stroni od myśli feministycznej chcąc zwrócić uwagę na stereotyp wiedźmy jako kobiety pokrzywdzonej przez mężczyzn. Generalnie jednak temat zostaje dość wnikliwie omówiony, stąd nie mogę czytelników mojego bloga namawiać do ominięcia tej lektury. Ważna pozycja, acz niezbyt wciągająca. 

Jest też jedna podstawowa zaleta - rozdziały kończą się listą omawianych w nim filmów. Kto nie zna dobrze wiedźmiej filmografii może łatwo nadrobić zaległości. Wykaz jest duży, fani pentagramów, szat i ostrych noży na pewno nie przejdą wokół niego obojętnie. 

Gorąco polecam!