Wszyscy chcielibyśmy, żeby mitologia dawnych Słowian była znana nam ze
szczegółami niczym germańska z islandzkiej "Eddy". Niestety na dzień
dzisiejszy pozostaje to tylko marzeniem tłumu. Od lat trwają prace nad
jej pełną lub przynajmniej teoretyczną rekonstrukcją. Efekty tego są
rozmaite, od ciekawszych teorii po odrodzony sceptycyzm. Nie traćmy
jednak wiary!
Gorszy problem mieli nasi przodkowie w czasach, kiedy zapotrzebowanie na
wiedzę o wierzeniach religijnych Słowian stawało się modne. Dało to
pole do popisu wielu fałszerzom, artystom czy pisarzom. Pod koniec
listopada 2018 r. w Krakowie ruszyła wystawa "Apokryfów słowiańskich";
obok znanych Kamieni Mikorzyńskich po raz pierwszy w Polsce mieliśmy
okazję zobaczyć niektóre Idole z Prillwitz. Oprócz samej wystawy odbyła
się ciekawa konferencja, na której słuchaliśmy o zapomnianych dziełach
Julii Stabrowskiej (wykład prof. Izabeli Trzcińskiej), próbach i
problemach związanych z interpretacją znalezisk (dyrektor Muzeum
Archeologicznego w Krakowie prof. Jacek Górski), a także o apokryficznych
bogach i talizmanach, jakie można znaleźć w Internecie (wykład Scotta
Simpsona).
Idole z Prillwitz, wystawa 2018 r., Muzeum Archeologiczne w Krakowie.
Problem z religią dawnych Słowian jest taki, że już u podstaw nie wiemy
czy dawni bogowie byli czczeni czy byli tylko wyobraźnią powstałą na
bazie błahych informacji (np. Panteon Długosza rozbity przez Brücknera,
Lelum Polelum, Białobóg i Czarnobóg).
Fakt faktem zapotrzebowanie na mitologię Słowian od kilku stuleci stało
się wyzwaniem dla wielu środowisk. Prym w temacie wiodą dzieła typowo apokryficzne
oraz literackie. Oprócz omówionych wcześniej rzeźb warto wspomnieć duńskiego
romantyka Bernhardta Severina Ingemanna, który wymienił dziwne, nieznane
światu bogi, m.in. przytaczając stworzonego przez Jana Łasickiego bałtyjskiego Silinieza, którego czasem w sieci znajdziemy opisanego jako polskiego boga lasów.
Powyższy obrazek ilustruje błędne informacje na temat mitologii polskiej z postacią Silinieza rozpowszechnione w Internecie.
Sam Łasicki też wyobraźnią nie grzeszył; w jego pracach poznajemy m.in. Goduna, który obecnie stał się źródłem bzdurnych, internetowych informacji o genezie andrzejek. Z nowszych dzieł nie możemy pominąć
"Słowiańsko-aryjskich Wed", w których spotkamy np. Ramhata. W innych
pracach panteon słowiański mieszał się z indyjskim jak w "Księdze
Welesa". Zofia Stryjeńska namalowała nam Warwasa. Popis wyobraźni dał
Czesław Białczyński w swojej "Księdze Tura". Itd. Itd. A już Internet?
Poczytajmy o tych wierzeniach na anglojęzycznych portalach ...
Nie brakuje także zwyczajnych, literackich prób odtworzenia mitologii dawnych Słowian, jak "Drzewo. Mity słowiańskie i inne opowieści" Łukasza Wierzbickiego czy "Mitologia słowiańska" Jakuba Bobrowskiego i Mateusza Wrony.
Nie brakuje także zwyczajnych, literackich prób odtworzenia mitologii dawnych Słowian, jak "Drzewo. Mity słowiańskie i inne opowieści" Łukasza Wierzbickiego czy "Mitologia słowiańska" Jakuba Bobrowskiego i Mateusza Wrony.
Niektórzy z twórców pseudomitologii podobnie jak artyści zostają
zapomniani przez rodaków. O Bronisławie Trentowskim wspominają już chyba
tylko historycy neopogaństwa i nieliczni miłośnicy literatury. Jest on
jednym z klasyków mitologii słowiańskiej stworzonej od podstaw.
Oczywiście identycznie jak w przypadku wielu innych pisarzy stworzył on
panteon na bazie podstawowych, dostępnych mu informacji o religii
Słowian łącząc go z wiedzą o folklorze i własną wyobraźnią.
"Słowiańskie bogi i demony. Z rękopisu Bronisława Trentowskiego" to
leksykon bogów, demonów, świąt jakie swoją wyobraźnią dał światu polski
filozof z XIX w. Opracowany w postaci leksykonu przez prof. Tadeusza
Linknera przystępnie obrazuje nam jak w minionych wiekach próbowano
przedstawić, wyobrazić sobie nasze pra-wierzenia. Boskie rody, demony,
rytuały przejścia. Czyta się to jak typową sielankę. Oczywiście mam
tutaj na myśli miłośników kultury słowiańskiej, którzy uwielbiają
klimaty inspirowane dawnym folklorem. Spoglądając na to współcześnie
musimy powiedzieć jasno - nie wiele ma to wspólnego z faktycznymi
wierzeniami i przeczy oficjalnej nauce. Pamiętajmy jednak, że w XIX w.
nie wszystko było takie proste jak dziś. Książka więc niejako streszcza
nam zabytkowe rozważania i koncepcje nad starymi wierzeniami. Możemy na
tę pracę spojrzeć jak na historyczne rozważania nad myślą romantyzmu.
Uważam, że prof. Linkner odstawił kawał dobrej roboty, a świetnym
pomysłem było wydanie tego i przedstawienie młodemu pokoleniu, które za
bardzo nie zna dawnych wyobrażeń o kulcie Peruna, Rugiewita oraz
pozostałych bogów. Co ciekawsze, często w Internecie znajdujemy jakieś
specyficzne pojęcia lub postacie, których pochodzenie nie jest znane. Jak
się okazuje mogą one właśnie pochodzić z dzieł literackich. Dlatego
warto przynajmniej poznać koncepcje wysnuwane przez dawnych myślicieli
by móc oddzielić ziarno od plew, poznać dawne próby rekonstrukcji
mitologii czy ich źródła.
Uważam, że każdy miłośnik tematu neopogaństwa, religii Słowian powinien się zapoznać z treścią tej książki. Gorąco polecam!