środa, 3 października 2018

Urszula Jakubowska "O naturze preferencji politycznych. Perspektywa psychologiczna"


Jak najprościej sprowokować konflikt? Rozpocząć dyskusję o polityce! 

Nie od dziś wiadomym mi było, że ludzie w rzeczywistości nie kłócą się o to, kto ma rację, czy o to, który polityk będzie lepszy, tylko o różnice w sposobie wychowania, jakie ich spotkało za młodu. Czy tylko tyle? Teraz już wiem, że nie.
"O naturze preferencji politycznych" to niedługie acz wciągające opracowanie na temat wyborów światopoglądów politycznych. Na początku autorka mierzy się z problematyką klasyfikacji tego zjawiska.

Niestety nie jest łatwo dzielić umownie ludzi na prawicę i lewicę gdyż jak wiemy, zarówno pod względem wizji gospodarki jak i norm obyczajowych wszystko się maksymalnie wymieszało. Czasem jest to tylko kwestia tego, kto chce dojść do władzy i czyje głosy mu będą potrzebne. Ponadto pojęcia różnie są definiowane; Jakubowska podkreśla m.in., że amerykański liberalizm to odpowiednik europejskiej socjaldemokracji.

Następnie poruszone zostają dalsze kwestie celem rozwikłania tej zagadki - na poglądy polityczne może mieć wpływ nie tylko wychowanie i najbliższe środowisko domowe, ale i grupy rówieśnicze, geny, doświadczenia ... Wszystko by tutaj pasowało.

Podoba mi się to, że Jakubowska opisuje temat od A do Z stroniąc od pokazywania pewnych wzorców jako tych "dobrych" a innych jako tych "złych" co nagminnie czynią dzisiejsze propagandowe media. Wykorzystanie dobrego, obfitego stanu badań umożliwiło autorce dojście do odpowiednich wniosków i omówienie tematu kompleksowo.
Dużo ciekawostek, a to dla nich czytamy przecież książki.

Mam wrażenie, że autorka jak wielu innych stosuje pojęcie "faszyzm" jako synonim nazizmu. Nie cierpię tego!

Interesujące, jeśli ktoś ma uprzedzenia do Żydów, ma je też do innych nacji (s. 26). Prawda jest taka, że rzadko kiedy. Na ogół to konkretne rasy, ludy lub grupy społeczne są obiektem uprzedzeń. Czasem państwa, z którymi historia łączyła inny kraj (np. Ukraińcy mogą nie lubić Polaków czy Rosjan).

Tak się czasem zastanawiam, wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że mój światopogląd polityczny jest bardzo synkretyczny. Wszystkie odcienie konserwatyzmu (90%), trochę tego o czym tutaj nie napiszę (nie chcę, żeby moi wrogowie to wykorzystali przeciwko mnie), trochę nawet humanizmu (nie sprzeciwiam się aborcji, daleki jestem od Kościoła katolickiego) ... To teraz jakie ja mam geny, doświadczenia, grupę rówieśniczą?
Stwierdzono, że im większe nasilenie orientacji na dominację społeczną, tym m.in. większe nasilenie postaw rasistowskich, nacjonalistycznych, niechęci do imigrantów, seksizmu, poparcia kulturowego elitaryzmu i ideologii merytokratycznej, polityczno-ekonomicznego konserwatyzmu, opresyjnego prawa  (surowych kar za przestępstwa i kary śmierci), militaryzmu, niechęci wobec polityki rządu zmniejszającej dyskryminację osób homoseksualnych, polityki wyrównującej szanse grup upośledzonych społecznie itp. (s.94-95).
No i spoko. Tylko czy ja dążę do jakiejś dominacji społecznej? Po prostu borykam się z problemami codzienności, które powyższa lista świetnie by rozwiązała. Chociaż może:
Orientacja na dominację społeczną jest skutkiem wychowania "zimnego", zdystansowanego (unaffectionate) i osobowości nazwanej za Eysenckiem (1954) twardością umysłową, która w ujęciu Duckitta charakteryzuje się takimi cechami, jak brutalność, cynizm, niezdolność do wybaczania, bezwzględność itp. Świat jest postrzegany przez takich ludzi jako rywalizacyjny, w którym panuje prawo silniejszego na podobieństwo darwinowskich praw dżungli. Główny cel motywacyjny to osiągniecie wyższości i dominacji w relacjach społecznych. Ludzie ci są nadwrażliwi na zagrożenia dotyczące potencjalnej zmiany struktury społecznej - układu sił, jak również statusu społecznego.  (s.101)
No nieźle! Khaliperius w pastylce politycznej. Ale zaraz, dalej czytamy:
Ich przeciwieństwem są osoby zorientowane na równościowe relacje społeczne. Jest to efekt wychowania w ciepłej atmosferze uczuciowej, okazywaniu miłości i akceptacji. W takich warunkach kształtuje się osobowość nazwana zgodnie z typologią Eysencka (1954) umysłowością miękką, wyrażającą się w cechach uprzejmości, współczucia, opiekuńczości, wybaczania itp. osoby te charakteryzują się przekonaniem, że świat jest oparty na współpracy i harmonii. Ich główny cel motywacyjny to altruistyczna troska o innych (Duckitt, 2001). (s. 101)
Acha! To już wiem, co jest przyczyną choroby lewackiej - zbyt dobre życie i zbyt wysoka uczuciowość. Tylko, że z tego się właśnie rodzi marazm i bezmyślność, która cechuje zachodnie narody. Na efekty długi czekać nie trzeba. Widzimy po statystykach gwałtów, terroru itp.

Psueodkonserwatyzm - ciekawe pojęcie (s.26-27), pasowałoby do mnie, podobnie jak konserwatywny-liberalizm, konserwatyzm. Podobnie jak wyznawanie wartości sprzecznych -  wolność i równość, ale nie nazwałbym ich pro-systemowymi.

Nie zwróciłem uwagi, że "lewicowcy" są niby bardziej tolerancyjni dla pewnych zjawisk, ale mniej tolerują opozycję polityczną. Gdzie ta Wasza tolerancja lewaki?

Z książki dowiedziałem się też, że tylko prawicowcy są autorytarni, ale im większy poziom wiedzy na temat historii i polityki to i większy poziom autorytaryzmu. No i właśnie, kto się zna - ten wie. Kto się nie zna żyje wyimaginowanymi wizjami rzeczywistości.
 
Nie znałem pojęcia "postawy punitywne" oznaczające czynności dążące do zmniejszenia zagrożenia obywateli. Dobrze je znać, bo przydatne w dyskusjach.

Cóż dla prawicowców świat ma strukturę pionową góra, środek, dół. Dla lewicowców świat ma strukturę poziomą. I weź teraz wszystkie zwierzęta umieść w jednej sferze ... Co z tego będzie? Nic dobrego.

Książka rewelacyjna, podobnie jak inne z tej serii. Gorąco polecam!