... Czary to broń słabych, magiczna próba przejęcia przez pozbawione władzy i pieniędzy jednostki kontroli nad wydarzeniami, otoczeniem i pozostałymi ludźmi, których nie da się kontrolować w innych sposób. (s. 141)
Dawniej zastanawiałem się, co to za dziwne wyobrażenia Maryi są w
niektórych kościołach na filmach. Teraz już wiem, że to nie Maryja lecz
Santa Muerte czyli Święta Śmierć. Wielkie Brawa!
Interesująca religia rodem z Meksyku i okolic. Zasadniczo porównać ją
można z europejską adoracją św. Guineforta we Francji, św. Mikołaja w
Rosji czy np. św. Demetry w Grecji. W Polsce pewne podobieństwo dostrzec
można w kulcie Matki Boskiej Trzykroć Przedziwnej na Górze Chełmskiej.
Oczywiście mam tu na myśli nie samą postać lecz pewien unikatowy
charakter wierzeń - jest to dosyć specyficzne połączenie pogańskiego
bóstwa z późniejszymi naleciałościami chrześcijańskimi dającymi w sumie
oryginalną, synkretyczną postać. W tym konkretnym przypadku czczoną jako
anioł śmierci.
Przypisuje się jej niezwykłą moc i skuteczność w spełnianiu próśb.
Opiekuje się więźniami, przemytnikami, handlarzami narkotyków, spełnia
miłosne życzenia, karze niewiernych kochanków, wzbogaca czy uzdrawia.
Niezwykła postać o olbrzymiej popularności.
Chesnut opisuje nie tylko jej kult, ale również historię, relacje
wiernych, skandale związane z powstaniem jej Kościoła. Co złożyć jej w
ofierze? Kiedy się do niej modlić? Kim są jej najgorętsi wyznawcy? O tym
wszystkim w niniejszej lekturze.
Zdziwiły mnie trochę te historie. Nigdy nie podejrzewałem, że handlarze
narkotyków są tak religijni i to w tak specyficznym kierunku.
Cała ta cześć Białej Siostry jak ją czasami się nazywa przypomina mi do
złudzenia pogaństwo współczesne - ołtarze, ofiary, modły, zaklęcia ...
Autor próbuje wykazać, że to Ponury Żniwiarz stoi u legendarnych
początków adoracji Potężnej Pani lub przynajmniej wywarł na to
największy wpływ. Moim zdaniem ewidentnie czuć w tym wszystkim boginię
Mictecacihuatl o czym książka także napomina. Tak jak Europejczycy nie
rozstali się ze swoimi dawnymi bogami czyniąc z nich świętych tak i
Meksykanie zachowali swojego anioła przez kolejne stulecia, a teraz w
dobie współczesności pozwalają jej wraz z innymi ludowymi świętymi
wysuwać się na piedestał. Chesnut poświęca także trochę uwagi jej męskim
odpowiednikom - Reyowi Pascualowi i San La Muerte, wielbionym w
sąsiednich krajach. Mamy kolejny dowód na to, że ludziom ciężko się
rozstać z religią przodków.
Książka świetna pomimo, że autor co chwila powtarza w niej te same zdania. Niemniej gorąco ją wszystkim polecam!