piątek, 28 września 2018

Robert L. Leahy "Pokonaj depresję, zanim ona pokona ciebie"


Ze mną już nie wygra. Jej dobre chęci spełzły na niczym. Zdrowie zwyciężyło. Tylko, czy aby na pewno? W sumie to nie kupowałbym tej książki gdyby wszystko grało jak należy. 

Depresja to przerąbana sprawa, a kto przez nią przeszedł na pewno moim słowom nie zaprzeczy. Stan jak we śnie - nic nie możesz, każde wyjście z domu to kłopot, jesteś wiecznie rozkojarzony, nie możesz się skupić nad czytanym zdaniem, pamięć ci siada do tego stopnia, że kiedy idziesz do sklepu to po wejściu już nie wiesz po co przyszedłeś, budzisz się w nocy i nie śpisz, separujesz się od znajomych ... Wyrwanie się z tego to po prostu makabra, bo zasadniczo nie wiesz co się dzieje i jak to pokonać. Ale udało się! 

LAUVIAHU PROWADŹ! 

"Pokonaj depresję, zanim ona pokona ciebie" to poradnik dla osób cierpiących na to ***** (cenzura nakazuje, nie nazywać rzeczy po imieniu w tym miejscu) jak radzić sobie z tym ****** (tu też) i stopniowo wracać do mentalnej kondycji umysłu. 

Przyznam szczerze, że o ile teraz jestem w stanie to przeczytać to wiele lat temu nie byłoby prostym zadaniem tak się po prostu z tego leczyć ćwicząc to czego Leahy uczy. Warto jednak próbować. 

Kluczem jest poznanie przyczyn depresji. Każdy klucz coś otwiera w tym przypadku bramy świadomości.
W swojej pracy Leahy przytacza wiele ciekawostek.
Psycholog Jean Twenge odkryła, że wzrost zachorowań na depresję w ciągu ostatnich 50 lat ma związek z postępującą indywidualizacją jednostek i rozluźnieniem więzi społecznych. W XIX w. prawie nikt nie mieszkał sam. Dzisiaj prawie 26% gospodarstw domowych to gospodarstwa jednoosobowe. (s. 13)
Jednym z niefortunnych zjawisk w społeczeństwie amerykańskim w okresie ostatnich 30 lat jest spadek zainteresowania organizacjami, takimi jak kościoły, związki wyznaniowe, kluby, koła zainteresowań. Stajemy się narodem jednostek odizolowanych od siebie nawzajem. (s. 214)
No i właśnie. Postęp i idee współczesności. Nic dodać, nic ująć. 

Uwielbiam to stwierdzenie:
... w nauce zawsze znajduje się coś, czego się akurat nie szuka. (s. 19)
Urocza historia:
Wiele lat temu profesor Uniwersytetu Yale wysłał artykuł do pewnego czasopisma naukowego. Otrzymał recenzję od redaktora, który twierdził, że tekst jest przeciętny i bezużyteczny.  Nie zmieniwszy ani słowa, profesor wysłał artykuł do innego czasopisma, którego redaktor odpisał: "To będzie klasyk w swojej dziedzinie". (s. 127)
Typowe!

Prawdą jest, że chorzy na depresję prowadzą niezdrowy styl życia. Pamiętam kilka butelek coli dziennie, do tego kakao, dwie tabliczki czekolady ... Dzień bez tego byłby dniem straconym. 

Przywracanie negatywnych myśli to tzw. ruminacja. Dobrze, nie znałem tego pojęcia. 

Prawdą jest też, że przy depresji trudno jest nam dokonać jakichkolwiek wyborów i podjąć decyzję o czym także wspomina Leahy. 

Wadą książki jest to, że zaczyna się robić nudna, średnio co dwadzieścia stron przerwa wskazana. Na początku też nagminne "ta książka pomoże ci jak ...". Można cholery dostać.

Pytanie tylko czy da się wyrwać z tego stanu samemu? Moim skromnym zdaniem (a mam w tym zakresie odpowiednie doświadczenie) - nie! Robert L. Leahy przytacza niby jakieś przykłady, że może być na odwrót. Osobiście uważam, że bez odpowiedniej psychoterapii, a potem zmiany stylu życia i przekonań to raczej mało wykonalne.