czwartek, 13 września 2018

Linda Howe "Wędrówka Twojej duszy poprzez wcielenia. Poznaj prawdę zapisaną w Kronikach Akaszy"


Dalej idąc tropem tematu Śmierci natrafiłem w sklepie na książkę  Lindy Howe "Wędrówka Twojej duszy poprzez wcielenia. Poznaj prawdę zapisaną w Kronikach Akaszy". O czym to? Wbrew moim oczekiwaniom to stek dennych porad napisanych przez ewidentną neurotyczkę o tym jak radzić sobie ze stresem tyle, że pod pokrywką duchowości. Wchodzimy w Kroniki Akaszy, akceptujemy rzeczywistość, doświadczamy łaski, uwalniamy się od błędnej świadomości. I w sumie w tylu słowach można by tę pozycję streścić. 
Nasze dusze wybierają te sytuacje jako okazje do rozwoju w postaci poszerzenia świadomości i pogłębienia doświadczenia miłości. Poziom świadomości duszy przychodzącej na ten świat determinuje optymalne dla jej duchowego przebudzenia warunki rodzinne i sytuacje życiowe; jednocześnie rodzice w swym otoczeniu reprezentują podobny poziom. Nie jest to rodzaj kary, lecz okazja do przekroczenia starych poglądów. Dusze często wybierają sytuacje ekstremalne pozbawione miłości, by osiągnąć mistrzostwo w miłości do siebie. Jest to wybór charakterystyczny dla starszych dusz (s. 124).  
To ja muszę mieć bardzo starą duszę. Zastanawiam się tylko jak dusze się rodzą i jak umierają? Na czym polega to, że jedne są starsze, a inne młodsze? 

A już to "mistrzostwo w miłości do siebie" - to raczej prędzej doprowadzi do nienawiści do siebie. Tudzież próżnego egoizmu, który też będzie zawierał pewne nienawistne siły względem samego siebie.

Co to w ogóle za brednie? 

Napisała to Pani, która ma partnerkę i wychowała syna. Widać gołym okiem, że problemy z psychiką nie mogły być jej obce, a sama książka to sposób na radzenie sobie z problemami przez osobę po przejściach. Nic nie bierze się z niczego. Zwłaszcza współczesna duchowość. 


Wbrew wszelkim Internetowym mądrościom przypisywanym różnym autorom, duchowość to często sypanie soli na gojące się rany. Może bardziej zaszkodzić niż pomóc. 

Muszę poszukać lepszych książek o reinkarnacji, śmierci i sensie życia, bo w końcu umrę z nudów i doświadczę wszystkiego "na martwo" (no bo przecież nie "na żywo") nie znajdując odpowiedzi na zadane sobie pytania w stosownym czasie. W tym konkretnym przypadku przynajmniej człowiek chcąc nie chcąc skonfrontuje się z tym czego próbuje się dowiedzieć, nawet jeśli się nie dowie. Ironia losu.

Nie polecam!