Dalej idąc tropem tematu Śmierci natrafiłem w sklepie na książkę Lindy
Howe "Wędrówka Twojej duszy poprzez wcielenia. Poznaj prawdę zapisaną w
Kronikach Akaszy". O czym to? Wbrew moim oczekiwaniom to stek dennych
porad napisanych przez ewidentną neurotyczkę o tym jak radzić sobie ze
stresem tyle, że pod pokrywką duchowości. Wchodzimy w Kroniki Akaszy,
akceptujemy rzeczywistość, doświadczamy łaski, uwalniamy się od błędnej
świadomości. I w sumie w tylu słowach można by tę pozycję streścić.
Nasze dusze wybierają te sytuacje jako okazje do rozwoju w postaci poszerzenia świadomości i pogłębienia doświadczenia miłości. Poziom świadomości duszy przychodzącej na ten świat determinuje optymalne dla jej duchowego przebudzenia warunki rodzinne i sytuacje życiowe; jednocześnie rodzice w swym otoczeniu reprezentują podobny poziom. Nie jest to rodzaj kary, lecz okazja do przekroczenia starych poglądów. Dusze często wybierają sytuacje ekstremalne pozbawione miłości, by osiągnąć mistrzostwo w miłości do siebie. Jest to wybór charakterystyczny dla starszych dusz (s. 124).
To ja muszę mieć bardzo starą duszę. Zastanawiam się tylko jak dusze się
rodzą i jak umierają? Na czym polega to, że jedne są starsze, a inne
młodsze?
A już to "mistrzostwo w miłości do siebie" - to raczej prędzej
doprowadzi do nienawiści do siebie. Tudzież próżnego egoizmu, który też
będzie zawierał pewne nienawistne siły względem samego siebie.
Co to w ogóle za brednie?
Napisała to Pani, która ma partnerkę i wychowała syna. Widać gołym
okiem, że problemy z psychiką nie mogły być jej obce, a sama książka to
sposób na radzenie sobie z problemami przez osobę po przejściach. Nic
nie bierze się z niczego. Zwłaszcza współczesna duchowość.
Wbrew wszelkim Internetowym mądrościom przypisywanym różnym autorom,
duchowość to często sypanie soli na gojące się rany. Może bardziej
zaszkodzić niż pomóc.
Muszę poszukać lepszych książek o reinkarnacji, śmierci i sensie życia,
bo w końcu umrę z nudów i doświadczę wszystkiego "na martwo" (no bo
przecież nie "na żywo") nie znajdując odpowiedzi na zadane sobie pytania
w stosownym czasie. W tym konkretnym przypadku przynajmniej człowiek
chcąc nie chcąc skonfrontuje się z tym czego próbuje się dowiedzieć,
nawet jeśli się nie dowie. Ironia losu.
Nie polecam!