poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Stanisław Primus "Czy Rosja jest barbarzyńcą? Psychoanaliza rosyjskiego ducha"


O Rosji i swoim stosunku do niej pisałem już kilka razy. Nie ma sensu tego powtarzać. Jednakże biorąc pod uwagę fakt, że Rosjanie są bardzo specyficznym narodem pod względem swojej mentalności stwierdziłem, że warto zgłębić temat bardziej. 

Zachowują się tak jakby nie mieli nic do stracenia. Bardzo często mieliśmy okazje oglądać filmy typu "Russian School" na YouTube, w których młodzież pokazuje hardcorowe scenki. Rosyjska ruletka to już stary temat, ale powraca co jakiś czas. Dlaczego tak wielu ludzi tam ginie w okolicznościach, które gdzie indziej się nie zdarzają? Przy turniejach wojów ciągle któregoś wynoszą w worku. Ciekawy naród, którego duszę niewątpliwie ukształtowała burzliwa historia. Niektórzy złośliwie prawią, że Rosja to nie kraj - to stan umysłu. Jak jest na prawdę? Trudno powiedzieć, zanim się tego z bliska nie zobaczy.

"Czy Rosja jest barbarzyńcą? Psychoanaliza rosyjskiego ducha" Stanisława Primusa to niby chęć odpowiedzi na zadane w tytule trudne pytanie. Autor wbrew pozorom próbuje zbadać mentalność Rosjan głównie za pośrednictwem literatów i znanych postaci. Większość analizy to rozmaite listy, twórczość poetów i ich własny stosunek do swojego narodu. 

Nie widzę w wynikach tego niczego nadzwyczajnego, kiedy sam na swój kraj narzekam, ale drażni mnie to kiedy przeciwko mojemu krajowi wypowiadają się jakieś zamieszkały w nim mniejszości. Tutaj też nie dziwi mnie głęboki patriotyzm Rosjan połączony z innymi cechami. 

Gołym okiem widzę, że Primus z niechęcią odnosi się do Rosjan. Pisze grzecznie, ale obiektywizmu w tym wszystkim jest mało. Znowu Rosja zniewolona, a Zachód światły, dobry i wspaniały. Tylko w Rosji wyzywanie kogoś np. od pedałów nie jest tak napiętnowane jak dzieje się to powoli w Polsce, gdzie niby wolność słowa istnieje, a każdy ma prawo do własnego zdania. To tylko pokazuje obłudę całokształtu. 

Złapałem autora na kilku dziwnych wypowiedziach:
Mało kto przecież wierzył w faszystowski mit krwi i rasy (s. 119). 
No i właśnie. Primus niby opisuje rosyjską propagandę i wytyka jej cechy, ale sam sprawia wrażenie jakby dał się na tę propagandę nabrać. Mit krwi i rasy to był w niemieckim nazizmie, a nie włoskim faszyzmie, a samo mylenie tych pojęć to efekt propagandy stalinowskiej ...
Prawie nigdy nie udało się nakłonić potężnego państwa moskiewskiego do jakiegokolwiek wspólnego frontu (s. 167).
A jakie Panie Primus wymieni mi Pan sojusze militarne, które przetrwały dłuższy czas w historii? Na dobrą sprawę długo istniał sojusz ze Związkiem Radzieckim, który się rozpadł w wyniku zmian ustrojowych i po tym jak nasi politycy postanowili wejść w dupę Amerykanom czyniąc z Rosji największe zło. Wychodzimy na tym jak Zabłocki na mydle. 

... jak Gruzja zaatakowana w 2008 roku ... (s.185)

Gruzja została zaatakowana czy to Gruzja pierwsza zaatakowała? 

Rusofobiczna pozycja próbująca na siłę udowodnić jakim to cudem Rosja zła i niegodziwa. Nie zrobiła na mnie pozytywnego wrażenia. Nie polecam!