sobota, 18 sierpnia 2018

Elisabeth Kübler-Ross „Śmierć. Ostatni etap rozwoju”


No cóż, trochę nawywijałem. Więc Śmierć przyjdzie za pewne do mnie szybciej niż norma przewiduje. Oni mi tego nie podarują. No, ale skoro zasłużyłem ... Szkoda. Jestem za młody, żeby umierać. Paradoksalnie do niedawna myślałem ciągle o śmierci. Moje życie było więc niejako wpisane w kulturę śmierci. Co za życie? Jakie życie, taka śmierć. Przygotujmy się zatem na jej wizytę. Napije się Pani kawki? 


Do Hallowe’en jeszcze czas. Może w tym roku sam będę straszył po domach? Tylko kto by się mnie bał? Zeszłoroczne doświadczenie w Święto Duchów jasno obaliło wiele moich lęków o braku istnienia życia po śmierci. I bardzo dobrze. Nie mam się czego bać. Najgorzej, że po swoim zgonie mogę spotkać osoby, z którymi za życia miałem na pieńku. Na szczęście po śmierci ludzie się zmieniają, a samemu wyjściu z ciała towarzyszy uczucie błogostanu, braku nerwów, lęku etc. Jest surrealistycznie, ale też dziwnie. No cóż, inny stan egzystencji. Ale nie tym się teraz zajmijmy.   


Elisabeth Kübler-Ross to światowej sławy badaczka tematu śmierci, zwłaszcza z jej socjologicznej perspektywy. Praca „Śmierć. Ostatni etap rozwoju” to kilka rozdziałów na temat śmierci w poszczególnych religiach (nie zbyt wielu), historie osób, które zetknęły się z agonią bliskich lub same doświadczały powolnego procesu umierania i wysuniętych na ich bazie kilka porad i wniosków.

Z głównymi tezami autorki i poradami jestem w stanie się zgodzić.
Narzucamy sobie formy ukształtowane dla nas przez nasze rodziny, naszych pracodawców, przyjaciół i publiczne wizerunki, aż przestajemy być sobą i stajemy się karykaturą wizerunku kogoś innego. Tracimy kontakt z tym, czym i kim tak naprawdę jesteśmy. Tracimy kontakt ze świeżością i energią płynącą z tej „oryginalnej” świadomości nas samych, naszych własnych potrzeb, naszych własnych wyborów. (s. 237)
Trudno się zatem nie zgodzić, że tym sposobem człowiek umiera powoli. Tylko co, kiedy czasem paradoksalnie nie może o niczym sam stanowić? Ale warto zachować tę prawdę. Ludzie się dziwią, że czasem uaktywniam swoją superpersonę i jestem jaki jestem. Jestem sobą, lub przynajmniej tym co drzemie w moich najgłębszych instynktach.
Kiedy  dojrzewamy, obawa przed utratą relacji z innymi ważnymi dla nas osobami jest większa niż strach przed utratą własnego życia. Jesteśmy zwierzętami, które myślą o sobie w kategoriach związków z innymi ludźmi. Jesteśmy z gruntu istotami społecznymi. I nie potrafimy zerwać naszych wzajemnych więzów bez stania się bezwartościowymi. Ponieważ najważniejsze dla nas wartości skupiają się w naszych relacjach z innymi, śmierć oznacza dla nas koniec związków z innymi albo „brak łączności duchowej”. (J. Haroutunian, cytat za opisywaną w niniejszym poście książką, s. 230)
To także wiele tłumaczy. Czasem nawet w prosty sposób – nie dogadujemy się z innymi, pragniemy odejść z tego świata. Zgodzę się także z główną tezą Kübler-Ross, że tylko używanie życia i to, jeśli wszystko w nim osiągniemy da nam spokojną śmierć. Gorzej tylko jak nie możemy tego wszystkiego osiągnąć. Wtedy śmierć wywołuje przerażenie. Nawet Antek LaVey o tym pisał. 


Cóż, praktycznie życie mam za sobą. Mój czas mnie (zdaje się) dogonił, nie wiem jak długo jeszcze pożyję i co mnie za chwilę spotka? W sumie nic nie osiągnąłem, a ciągle jestem w tyle. Z drugiej strony mam wielu wrogów. A jak nie masz wrogów to znaczy nic w życiu nie osiągnąłeś. Dziwnymi zasadami świat się rządzi.

Książka z jednej strony wciąga, może właśnie te historie o zgonach młodych ludzi wciągają i ranią za jednym zamachem. Może właśnie ten fakt, że nie przeżyli oni wszystkiego tak jak powinni powoduje to dziwne uczucie. Przedwczesna śmierć, nieprzejście do kolejnych etapów (tak rodzą się demony w naszym folklorze), ryty przejścia – inicjacje ... Ech zaczynam znowu fiksować na myśl o pewnych tematach. 

Lektura może zainteresować rozmaitych tanatomaniaków, samobójców czy nekrofili, ale generalnie jak to praca z zakresu socjologii – ciekawy temat podany w nudny, niestrawny sposób. Warto się z nią zapoznać jako ciekawostką by wiedzieć, że w życiu trzeba coś osiągnąć i się spełnić.