Ronald Hutton należy do pierwszoligowej elity
badaczy tematów neopogaństwa i czarownictwa. Dzięki swoim tezom zyskał
reputację osoby bardzo kontrowersyjnej. Należy jednak do autorów, wobec których
trudno przejść obojętnie. W szczególności komuś takiemu jak ja.
„The
Witch. A History of Fear from Ancient Times to the Present” to duża i wnikliwa
przekrojówka przez postać czarownicy w minionych stuleciach. Zaczynamy od
szamanizmu i wiedźm plemiennych na całym świecie, by następnie poprzez Antyk
(Egipt, Grecja, Rzym) wylądować w Epoce Stosów. Poznajemy temat procesów
czarownic, wróżek fairies, chowańców,
dzikiego gonu, jego przywódców i przywódczyń. Wędrujemy przez Szwajcarię,
Anglię, Szkocję, Katalonię i po trochu innych krajach Europy. Temat Epoki
Prześladowań od deski do deski.
Wprawdzie już kiedyś o tym czytałem, ale skoro wątek znowu został wspomniany zadam pytanie: dlaczego współczesne, lewicowe, ojkofobiczne czarownice tak nie lubię rządów apartheidu? Przecież ten sympatyczny system zabraniał polowań na wiedźmy plemienne w RPA. Gdy tylko Nelson Mandela doszedł do władzy zaraz znowu zaczęły się mas mordy i krwawe rozprawianie się z czarownicami … Jakie tu jeszcze ciekawostki zapadły mi w pamięci? Rumuńskie czarownice grupowały się w oddziały i tłukły między sobą na przemian. No proszę! Dziś wystarczą dyskusje na forach internetowych.
A chorwackie czarownice dla odmiany formowały
coś na wzór wojskowych szyków. Wychodzi na to, że amerykańskie, pogańskie
oddziały nie są czymś tak nowym jak nam się wszystkim wydaje.
Książka oczywiście szczegółowo omawia
historię, choć Hutton skupia się na określonych konkretach. Nie ma tu
powtarzania dennych statystyk typu „ ile wiedźm zamordowano”, tylko klasyczne
zapisane przypadki historyczne i ich analiza w świetle ludowych wierzeń. Pewne
rzeczy oczywiście dobrze znamy z innych prac; postacie jak Isobel Gowdie, Alice
Kyteler etc.
Moim patriotycznym obowiązkiem jest zwrócenie
uwagi na temat Polski w całej tej historii. Hutton kilkakrotnie napomina o
naszym kraju jednak na ogół wymienia Polskę wśród państw gdzie dokonywano
okrutnych rzęzi wiedźm nie wchodząc w detale. Instynkt mi podpowiada, że
wymienia Polskę w negatywnym cieniu historii. Oczywiście jedyny szczegół
dotyczący polskiego czarownictwa to sprawa kradzieży mleka, nagminnej w naszych
wiedźmińskich dziejach. Tak to jak zwykle historia dotyczy reszty krajów
Europy, głównie Zachodniej i Północnej. Swoją drogą pisząc o „Holdzie” autor wymienia
jedno niemieckie źródło, a nie bierze pod uwagę, że nasz śląski* „Katalog Magii”
Rudolfa z Rud Raciborskich również wspomina o dodatkowym talerzu dla Królowej
Nieba Holdy. Wychodzi na to, że „Holda” to faktyczna postać, a nie czasownik
jak w rozważaniach przedstawia to autor w jednej ze swoich hipotez.
Książka ciekawa, porządna praca dla
wszystkich koneserów Epoki Stosów i postaci czarownicy na tle minionych wieków!
Polecam!
===========================
*Niewykluczone, że "Katalog Magii Rudolfa z Rud Raciborskich" napisany został w Turyngii lub Hesji, a opisuje zwyczaje tamtejszej ludności. Na Śląsku skopiowany został na potrzeby własne mnichów.