Jak to jest, że przeciętna książka cofa mnie do wspomnień z młodości?
Przypominam sobie czasy kiedy przeczytałem "Magiję w teorii i w
praktyce" Aleistera Crowleya i nic z niej kompletnie nie zrozumiałem.
Miałem wrażenie, że studiuję kolejne wypociny i usilne próby podzielenia
włosa na czworo w kwestii, w której jako eklektyczny wiccanin miałem
swoje zdanie i nie widziałem sensu utrudniania sobie życia. Może dobrze,
może źle? Diabli wiedzą. Przez wiele lat thelema była dla mnie niejasną
ścieżką, na szczęście kilka wykładów Krzysztofa Azarewicza, kilka
spotkań z jej przedstawicielami pozwoliły mi odnaleźć drogę we mgle.
Przynajmniej poznałem główny sekret, co się z czym je!
I teraz nie wiem - zostać przy starym zdaniu czy przy nowym? Czuję, że
przestudiowany materiał wprowadza mnie do filozoficznej świątyni
dumania. Chyba literatura działa na mnie mocniej niż się tego
spodziewałem.
"Abrahadabra. Wprowadzenie do magiji thelemy Aleistera Crowleya" Rodneya
Orpheusa to doskonały GPS dla zagubionych dusz, starających się
przynajmniej zrozumieć sens praktyk i nauk wspomnianego proroka Nowego
Eonu. Wreszcie kawa na ławę - teologia, filozofia, praktyka. Wszystko
jak trzeba. Po kolei.
Z pewnymi naukami zawartymi w tej pracy muszę przyznać - już się kiedyś
spotkałem. Kiedy wiccoeklektyzowałem swoją potępioną przez Kościół duszę
(w sumie chyba każdy Kościół mnie potępi może za wyjątkiem tego liberalnokatolickiego) czytałem co w rękę wpadło. Opisany thelemiczny
system otarł mi się już o wzrok. Pewne nauki z tej szkoły włączyłem do
swojego ówczesnego sposobu widzenia świata. Niestety jak to bywało w
tego typu podręcznikach magii - pewne sprawy opisywano ze szczegółami,
ale nie wyjaśniano skąd konkretnie pochodzą, co powodowało totalny
chaos. Podobnie jak z wieloma praktykami i źródłami przedstawionymi
przez Orpheusa spotkałem się będąc na drodze wicca tradycyjnej. Jakież
to wszystko znajome? Jaki ten świat jest mały? To, że wicca sięga
pewnymi gałęziami thelemy nie od dziś wiadomo. Ale, że aż tak mocno?
...
Opisy rytuałów, medytacji, praktyk magicznych (może powinno się to
napisać "magijnych"?). Jest to bardzo dobre wprowadzenie do tematu i
zdecydowanie jedno z przystępniejszych. Dopiero po przeczytaniu tej
publikacji należałoby się zabrać za klasykę gatunku jaką są prace
Crowleya. W każdym razie nie spotkałem lepszej introdukcji. Literaturę o
tym systemie i jego przedstawicielach miałem okazję kilka razy
przewertować, ale nawet w biografii Lona Milo duQuette'a nie jest to
wszystko aż tak precyzyjnie zaserwowane.
Kultowa praca, której nie powinno zabraknąć sympatykom tematu magii (no dobrze, magiji) z wyższej półki.
93!