niedziela, 23 kwietnia 2017

Kamila Ryszkowska „Podróż Duszy na Drugą Stronę”


Temat śmierci, a właściwie oswajania się z nią towarzyszy nam każdego dnia.

Przerabialiśmy wielokrotnie jej zagadnienie w przestrzeni społecznej. Obserwowaliśmy reakcje ludzi na cmentarzach podczas Dnia Wszystkich Świętych; ich twarze, nastroje, zachowanie. Podobnie jak wiecznie wdzierający się do naszej kultury Halloween i jego następstwa w kulturze masowej. Zwróciliśmy na nią uwagę przy okazji popularnego w cyberprzestrzeni tzw. „hejtu” - stosunek do śmierci zmienia się na co dzień – dawniej czyjś zgon uwrażliwiał, łagodził spory skłóconych stron, dziś miejscami śmieszy, wywołuje radość – jak słynne przykłady nastolatków samobójców, którzy ginąc przedwcześnie spotkali się z Internetową pogardą na Facebookowych stronach. Widzieliśmy wizerunki Śmierci w średniowieczu idącej po wioskach. Dziś widzimy ją jadącą na motorze – to kolejny przykład ewolucji wizerunku wujka Kuma. 


No właśnie, przy okazji nieścisłości poprzedniego zdania - Śmierć jest kobietą czy mężczyzną? Co religia to inaczej – Marzanna, Azaryn, Anioł Śmierci, Tanatos. Raz Śmierć jako kobieta występowała w bieli, potem jako kościotrup w czarnym płaszczu. Dawniej straszyła, dziś bardzo często widać jej komiczne oblicze w popkulturze … 

Można by rozmawiać o niej godzinami,  ale prawda jest taka, że nas interesuje to co dzieje się z nami po niej. Może to nie umierania się tak faktycznie boimy, a tego co będzie potem … Ciało gnije.  To wiemy. A co ze świadomością? Internet i prace popularnonaukowe roją się od fascynujących nas spraw: OOBE, dusze ludzkie na zdjęciach, duchy nawiedzające domy. Czy to fakt czy tylko nasze wyobraźnia i działanie niezbadanych sfer naszego umysłu? Zmarli pojawiający się we snach i mówiący o tym, że jedzą chleb a brakuje im mięsa … Temat nieskończony. Ale wejdźmy w sprawy właśnie najbardziej przerażające ludzi. 


Dusze z niezałatwionymi sprawami. Energie błąkające się i nie mogące zaakceptować zaistniałej sytuacji. Najlepiej obrazuje to film „Uwierz w ducha”, ale też w naszej kulturze dużo mówiło się o demonach, które powstawały z ciał lub dusz ludzi, którzy zatrzymali się na pewnym progu nie przekraczając i nie poznając kolejnego etapu. Samobójcy, a więc nie umarli naturalną śmiercią, dusze młodych panien, a więc tych, które nie poznały dorosłego życia itd. Itd.


„Podróż duszy na Druga Stronę” Kamili Ryszkowskiej to swoistego rodzaju Ars Psychopomposi. Jest to krótko pisząc sztuka przeprowadzania cierpiących dusz do stanu spokoju. 

Generalnie znana jest ona od pradziejów; szamani, kapłani plemienni, potem księża podczas ceremonii pogrzebowych przeprawiali dusze na Drugą Stronę. Jednak nie zawsze zmarli mogli dostąpić tego zaszczytu, a co gorsza kiedy duchowni stali się tylko urzędnikami, przestali wierzyć lub czuć siłę własnego umysłu – zmarli nie do końca mogli liczyć na ich pomoc. Zwróćmy ponadto uwagę, że w wielu systemach religijnych popularna jest wiara w reinkarnację. A co z duszami, które cierpią po śmierci? Jakoś trzeba się z nimi uporać, bo może być tylko gorzej ... 

Autorka zanim przechodzi do opisu stosowanych przez siebie metod przytacza kilka ciekawych historii. Wciągnął mnie wątek pamięci roślin, które więdną po odejściu właściciela. Lekceważymy za bardzo rolę kwiatów w naszym życiu, podobnie jak i przedmiotów, na których coś może ciążyć. Tutaj zgadzam się z autorką w pełni. Mało kto wie, ale czasem wolę spalić po sobie stare, dziurawe ubrania niż je wyrzucać do śmieci. Ogień oczyszcza. Podobnie jak powietrze (niekiedy można coś wystawić na parapet na kilka dni, zanim się to wyrzuci). Wiem, że wszystko dookoła mnie (łóżko, półki, książki) zawierają w sobie pewną cząstkę mojej energii, część mnie. Wyrzucając dobre rzeczy niejako wyrzucamy dobrą część siebie, co po pewnym czasie może sprowadzić na nas nieprzyjemne sytuacje, np. problemy finansowe. Tutaj jestem zabobonny na maksa. O ile możemy to zabobonem nazwać. 

Silnie przemawia do mnie sprawa „dawania spokoju zmarłym”. Choć z doświadczenia wiem, że tęsknić można, to lepiej nie zakłócać wiecznego snu. Wszelkie usilne wzywanie, modlenie się do nieboszczyka nie jest dobre. Częste przypominanie sobie go też szkodzi. Nie nam, ale owej duszy. I tu jest główny problem. Popularne sformułowanie „Pokój jego duszy” samo mówi za siebie. Ale! Pamiętajmy o tym, że są w roku chwile, kiedy bramy się otwierają i zmarli krążą wśród nas. Wtedy jednak nie należy o nich zapominać, a wręcz przeciwnie – należycie je ugościć. Pamiętajmy, że nasza kultura przywiązywała ważną troskę dla roli zmarłych. Noc Dziadów, Wigilia Bożego Narodzenia (vide zimowe przesilenie), Dziady Wiosenne (ich pozostałość widoczna w obchodach choćby krakowskiej Rękawki lub wspominania zmarłych podczas Wielkanocy w prawosławiu), Zielone Świątki (może jakieś pozostałości po Wigilii Majowej). 

W krążeniu po świecie i odchodzeniu do Światłości dostrzegam pewne aluzje do wiary w Krainę Wiecznego Lata, która ze spirytyzmu wdarła się m.in. do współczesnego czarownictwa. Umieramy, po pewnym czasie odchodzimy do miejsca odpoczynku dusz, by za jakiś czas móc wrócić wcielając się w nową osobę. Z czasem po śmierci tracimy wspomnienia i przybieramy postać bezkształtnej masy, a wszystko co przeżyliśmy zachowuje się tylko w Kronikach Akaszy. I to mi się układa w jedną harmonijną całość. 

Książka bardzo ciekawa i pisana przystępnym językiem. Porady proponowane przez autorkę uważam za dobre, ale przyznam, że by móc je realizować trzeba mieć talent; m.in. czuć magię, umieć wychodzić na inne plany. W przeciwnym razie praktyka stanie się tylko zabobonną sztuką, na której efekty nie będzie trzeba długo czekać. Jest to jednak bardzo ciekawa pozycja wykładająca kawę na ławę bez zbędnych teorii, oparta praktyczne na przebytych doświadczeniach.

Wszystkim gorąco polecam!