Kto jak kto, ale Ransom Riggs ma talent do trzymających w napięciu zakończeń. Tak samo jak przy ostatnich stronach drugiego tomu,
tak i chwilę temu zastanawiałem się jaki będzie finał całej historii.
Na szczęście mogę darować autorowi wszystkie przewinienia - w życiu nie
spodziewałbym się, że cała przygoda z gotyckimi x-meniątkami przybierze
taki obrót sprawy. Niespodzianka jakich mało. Chyba cierpię na niedobór
problemów skoro taka opowiastka wywiera na mnie tak silny wpływ.
Nowy tom, nowe miejsca, nowi bohaterowie, nowe przygody. Przez dłuższy
czas zastanawiałem się z czego Riggs zaczerpnie wątki i przyznam
szczerze, że wielu źródeł się nie doszukałem. Ten finał trochę podobny
jak w Mortal Kombat X, ale w moim odczuciu, pojawia się on w wielu grach
komputerowych.
Osobowość głównego bohatera też mi zaimponowała. Trudno go nie lubić;
jest wytrzymały, powoli odkrywa własne talenty. Może to ta jego
pechowość i próba postawienia na swoim sprawia, że jest w nim coś
swojskiego. Odkrywa swoje talenty w fantastycznym świecie, ale pod
koniec znowu ląduje jak zwykły nastolatek w otaczającej nas
rzeczywistości. Coś w tym jest kiedy człowiek zachodzi do góry i nagle
znowu budzi się na swoim starym łez padole .... tylko czy jako cyniczny
oportunista powinienem się z nim identyfikować? Dobrze, nie słodźmy
sobie za bardzo!
Uważam, że cała trylogia jest super! Owszem, miejscami przynudza, ale od
dawna nie wciągnęło mnie nic równie wspaniałego. Z czystym sumieniem
nie zdradzając szczegółów książki gorąco wszystkich zachęcam do
zapoznania się z cała serią prac Riggsa. Miłośnikom gotyku, podróży, a
nawet pasjonatom estetyki gustujących w historycznych obrazkach.