czwartek, 19 stycznia 2017

Jacek Stanisław „Siwy Jar” Greczyszyn „Biełwica. Obrazowanie”


Zastanawiam się często, co powoduje taką popularność nowych, słowiańskich alfabetów? Czy jest to okoliczność,  że pisma Słowian Wschodnich i Południowych, wyróżniają się innością na tle popularnego na całym świecie alfabetu łacińskiego? Kiedy podróżujemy do krajów, w których mieszkańcy stosują inne abecadła niż nasz intryguje i zaciekawia nas ta egzotyka. Każda kultura jest unikatowa na swój sposób, podobnie jak język i sposób jego zapisu. Tą regułę dostrzegamy w krajach słowiańskich - bułgarska, ukraińska czy rosyjska cyrylica, są unikatowe. Wydawać się może, że Słowianie nie gęsi, swoje alfabety mają. No, ale co z Polską? Jak zwykle i tutaj mamy lukę do wypełnienia, także w związku z brakami w liternictwie. 

Nasze przedchrześcijańskie pismo to już tylko mity i legendy w przeciwieństwie np. do nordyckich run. Do dziś wróżą z nich wiedźmy, masowo wykorzystuje się ich symbolikę i grafikę, a także stosuje np.  do medytacji i innych celów. Kultura masowa i moda na przedchrześcijańskość w Europie powodują, że odnajdujemy je nawet na stylizowanych koszulkach z popularnymi pro - pogańskimi hasłami lub jako motywy zdobiące noszonych na szyjach talizmanów.  

Tytułowa „Biełwica”, zwana także pierwotną, słowiańską runicą, to kolejny, stworzony na nowo słowiański alfabet. W przeciwieństwie do „Głęgolicy”, nie jest ona w pełni autorskim projektem Jacka Greczyszyna. O obiecadle tym, pisał już wcześniej Winicjusz Kossakowski w pracy „Polskie runy przemówiły”, a także Feliks Gruszka, który w rękopisie „Runy słowiańskie”, po raz pierwszy użył tej nazwy. Jako prekursorskie pozycje wyjściowe, inspirujące autora,  „Siwy Jar” podaje także dokonania Joachima Lelewela i Wawrzyńca Surowieckiego. 

Celem tego, krótkiego opracowania jest wykazanie przez autora, że właśnie taki układ znaków jest zdecydowanie lepszy od tych, proponowanych przez jego poprzedników. Greczyszyn wykonał tutaj podobny krok jak Aleister Crowley, który w stworzonym przez siebie zestawie Tarota, zamienił znaczeniem i numerami karty „Sprawiedliwość” i „Siłę”. Zmiana ułożeń pewnych symboli, a także towarzyszące temu opracowanie powoduje, że cały system w sposób istotny zmienia znaczenie. Tutaj również spotykamy tę samą sytuację. Niestety, to zjawisko nie jest  łatwe do wytłumaczenia ludziom, którzy nie czują magii i nie rozumieją określonej symboliki płynącej z kart. Intuicja podpowiada mi jednak, że zmiany dokonane w omawianej w tym poście książce, również fundamentalnie zmieniają pewne schematy i układy. Powoduje to, że praca z nimi staje się łatwiejsza dla odbiorcy, ponieważ biełwica została tutaj zgrabnie i logicznie przekształcona w zwarty, słowiański, ezoteryczny system opracowany na bazie liter. 

Naturalne połączenie biełwicy z duchowością dawnych Słowian, wpływa doskonale na jej jakość. Znakom przypisani są poszczególni bogowie, ich działające siły.  Greczyszyn przedstawia także sposoby wykorzystywania jej we wróżbiarstwie i podaje zwarte metody ich wykorzystania, podobne do tych opracowanych w „Głęgolicy”. 

Kolejne ciekawe opracowanie napisane odchwaszczoną polszczyzną. Podoba mi się stosowane słownictwo, styl , przekaz i ideały. W swoim,  docenionym już wielokrotnie stylu (a może wypada już napisać „siwojarskim stylu”?) autor  pokazuje, że można stworzyć własny system tylko wówczas, gdy zna się doskonale podstawy ezoteryki. Szkoda, że o Zakonie 40i4, autorskim projekcie twórcy niniejszej książki, nie jest w Polsce tak głośno jak o importowanych stowarzyszeniach ezoterycznych, które często gęsto bezkrytycznie przyjmują wzorce zachodnie nie bacząc ile ciekawych koncepcji może dać im polska kultura.