Zastanawiam się często,
co powoduje taką popularność nowych, słowiańskich alfabetów? Czy jest to
okoliczność, że pisma Słowian Wschodnich
i Południowych, wyróżniają się innością na tle popularnego na całym świecie
alfabetu łacińskiego? Kiedy podróżujemy do krajów, w których mieszkańcy stosują
inne abecadła niż nasz intryguje i zaciekawia nas ta egzotyka. Każda kultura
jest unikatowa na swój sposób, podobnie jak język i sposób jego zapisu. Tą
regułę dostrzegamy w krajach słowiańskich - bułgarska, ukraińska czy rosyjska
cyrylica, są unikatowe. Wydawać się może, że Słowianie nie gęsi, swoje alfabety
mają. No, ale co z Polską? Jak zwykle i tutaj mamy lukę do wypełnienia, także w
związku z brakami w liternictwie.
Nasze przedchrześcijańskie pismo to już tylko mity i legendy w
przeciwieństwie np. do nordyckich run. Do dziś wróżą z nich wiedźmy, masowo wykorzystuje
się ich symbolikę i grafikę, a także stosuje np. do medytacji i innych celów. Kultura masowa i moda
na przedchrześcijańskość w Europie powodują, że odnajdujemy je nawet na
stylizowanych koszulkach z popularnymi pro - pogańskimi hasłami lub jako motywy
zdobiące noszonych na szyjach talizmanów.
Tytułowa „Biełwica”, zwana także
pierwotną, słowiańską runicą, to kolejny, stworzony na nowo słowiański
alfabet. W przeciwieństwie do „Głęgolicy”, nie jest ona w pełni autorskim
projektem Jacka Greczyszyna. O obiecadle tym, pisał już wcześniej Winicjusz
Kossakowski w pracy „Polskie runy przemówiły”, a także Feliks Gruszka, który w
rękopisie „Runy słowiańskie”, po raz pierwszy użył tej nazwy. Jako
prekursorskie pozycje wyjściowe,
inspirujące autora, „Siwy Jar” podaje
także dokonania Joachima Lelewela i Wawrzyńca Surowieckiego.
Celem tego, krótkiego opracowania
jest wykazanie przez autora, że właśnie taki układ znaków jest zdecydowanie lepszy
od tych, proponowanych przez jego poprzedników. Greczyszyn wykonał tutaj
podobny krok jak Aleister Crowley, który w stworzonym przez siebie zestawie
Tarota, zamienił znaczeniem i numerami karty „Sprawiedliwość” i „Siłę”. Zmiana
ułożeń pewnych symboli, a także towarzyszące temu opracowanie powoduje, że cały
system w sposób istotny zmienia znaczenie. Tutaj
również spotykamy tę samą sytuację. Niestety, to zjawisko nie jest łatwe do wytłumaczenia ludziom, którzy nie
czują magii i nie rozumieją określonej symboliki płynącej z kart. Intuicja
podpowiada mi jednak, że zmiany dokonane w omawianej w tym poście książce,
również fundamentalnie zmieniają pewne schematy i układy. Powoduje to, że praca
z nimi staje się łatwiejsza dla odbiorcy, ponieważ biełwica została tutaj
zgrabnie i logicznie przekształcona w zwarty, słowiański, ezoteryczny system
opracowany na bazie liter.
Naturalne połączenie biełwicy z
duchowością dawnych Słowian, wpływa doskonale na jej jakość. Znakom przypisani
są poszczególni bogowie, ich działające siły. Greczyszyn przedstawia także sposoby
wykorzystywania jej we wróżbiarstwie i podaje zwarte metody ich wykorzystania, podobne
do tych opracowanych w „Głęgolicy”.
Kolejne ciekawe opracowanie
napisane odchwaszczoną polszczyzną. Podoba mi się stosowane słownictwo, styl , przekaz
i ideały. W swoim, docenionym już
wielokrotnie stylu (a może wypada już napisać „siwojarskim stylu”?) autor pokazuje, że można stworzyć własny system
tylko wówczas, gdy zna się doskonale podstawy ezoteryki. Szkoda, że o Zakonie
40i4, autorskim projekcie twórcy niniejszej książki, nie jest w Polsce tak
głośno jak o importowanych stowarzyszeniach ezoterycznych, które często gęsto
bezkrytycznie przyjmują wzorce zachodnie nie bacząc ile ciekawych koncepcji
może dać im polska kultura.
Gorąco polecam! Zarówno książkę jak i wywiad na temat Biełwicy z Jackiem Greczyszynem w Porozmawiajmy.tv