Stwierdziłem, że dla nie-dobra sprawy poświęcę
się i przeczytam całą tą beznadziejną serię do końca.
Z roku na rok dostrzegam, że św.
Mikołaj, choinki czy renifery pojawiają się coraz
wcześniej. Koleżanka odnotowała alkohole bożonarodzeniowe w sprzedaży
w okolicy połowy lata. Pierwsze wystawy z choinkami w
Jysku widziałem na kilka dni przez świętem Hallowe'en. I w sumie
chyba nie ma w tym nic zdrożnego, zważywszy na to, że w Nanu-Nana również
w okolicy tego okresu powoli trupy zaczęły znikać z wystaw, a ich miejsce
zajęły duchy śnieżnego święta ...Można dostać kręćka
świadomościowego.
Skoro jeszcze przed Mikołajkami, Barbórką, Andrzejkami,
Dniem Niepodległości zaczynamy czuć klimat ... Ba! Teraz jeszcze pojawił się
nowy problem - Black Friday! Jeszcze indyków oficjalnie nie jemy, ale już
celebrujemy czarny piątek. Ja pierdzielę!
Co zaś do samej książki to wiele nie ma co pisać.
Grzybnia z chujnią jak reszta z tej serii.
Na samym początku te same błędne, nieścisłe
informacje. Czytając pozycję adresowaną do pań (znowu dyskryminacja
ludzi!!!) mam wrażenie, że problem zawężenia dotyczy nie tylko płci, ale też
geografii. Pewne rzeczy nijak się mają do naszej strefy kulturowej,
terytorialnej etc. Wszystko to taki komercyjny miks wszystkiego i niczego
zarazem pod przeciętnego Amerykańca. Przez krótszy czas zapoznawania się z
treścią zastanawiałem się czy owa lektura jest adresowana konkretnie do
neopogan czy też do przeciętnego zjadacza hamburgera.
Mało w niej akcentów pada na pogaństwo w porównaniu z innymi "dziełami" z
tej serii. Porady praktycznie dla każdego. Jak zwykle o Słowianach
prawie nic lub brednie totalne - Baba Yaga związana z tym świętem? Tylko tego mi do pełnej
tragedii brakuje ...
Środek zimy? To raczej początek jeśli w ogóle uznamy, że ona przychodzi bo przez ostatnie lata jest z nią kiepsko. Rozważania na temat grudnia jako miesiąca dziesiątego? Ludzie nasz kalendarz ma zupełnie inne słownictwo. Po co na siłę nam tu przeszczepiać i udowadniać cudze wzorce?
Książka nadaje się co najwyżej dla polskich Wikingów i Celtów tudzież w
najgorszym wypadku emigrantów z Zachodu i USA. Denna komercha. No może
tylko zabobony na opad śniegu się przydadzą.
Nie polecam!
PS.
Do niedawna okres świąteczny zaczynała oficjalnie reklama Coca-Coli i
jej tirów jadących w okolicy dnia zadusznego. Ponieważ powoli jest to
już część tradycji, myślę, że warto ją tutaj przytoczyć w nowej wersji.