Jak to u mnie bywa, losuję książki nieadekwatnie do kolejności w jakiej zostały napisane. Po "Buncie ciała" przyszedł czas na "Gdy runą mury milczenia" Alice Miller.
Właściwie wielu nowych rzeczy się nie dowiedziałem, poza brutalnym
dzieciństwem Ceaușescu czy Hitlera Miller powtarza do upadłego swoje
teorie o biciu dzieci i negatywnym wpływie tego na ich późniejsze życie.
I w sumie nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że miejscami
autorka zdrowo przegina ze swoimi teoriami. Napisała m.in., że korzeni
"faszyzmu" nie należy upatrywać w problemach gospodarczych tylko w
wychowaniu jego przywódców. No nieźle! Po pierwszej wojnie światowej
Niemcy były tak biednym krajem, że znane są przypadki, w których kobiety
oddawały się za parę rajstop ... Ale nie, bo to na pewno bolesne
wychowanie Hitlera miało wpływ na to, że ludzie wybrali go w wyborach
demokratycznych na swojego przywódcę, dlatego, że obiecał im normalne
życie. Na pewno identycznie musiało być z ustaszami, którzy wymordowali
tylu Serbów, banderowcami, którzy mordowali Polaków etc. Strach pomyśleć
nad dzieciństwem prezydentów amerykańskich ... Oni to dopiero mieć
musieli ciężko.
Dalej Miller bzdurzy na temat wychowania i tego, że nienawiść do Żydów,
Turków, Cyganów i im podobnych jest również efektem złego wychowania. No
to chyba pani Miller nie miała styczności ze wskazanymi przez
siebie nacjami. Dziwne, że całe zło tego świata nigdy nie jest dziełem
Francuzów, Estończyków, Chińczyków etc. Przecież to Chiny są potęgą
gospodarczą. Przecież to Amerykanie napadają na wolne kraje. Przecież to
Niemcy rządzą Europą. Dziwne, nieprawdaż?
Zaciekawiły mnie również postulaty o zakazie bicia dzieci na wzór
szwedzkiego. Pani Miller, gdyby Pani żyła i widziała co dzieje się w
Szwecji, jak tam dzieci rządzą rodzicami, jak tam każdy boi się dziecku
cokolwiek zrobić etc. Tam się wręcz nie opłaca mieć dzieci. Najlepiej
rozmnażają się tam Kurdowie, a rodowitych Szwedów coraz bardziej
brakuje. Szwedzki postęp daje popalić ostro.
Cóż rzec, nawet jeśli pani Miller miejscami ma rację, to jednak przesadza stanowczo w wielu sprawach.
Książka może i ciekawa, ale zbyt autorskie tezy i postulaty są moim zdaniem tragiczne.