Uśmiechnij się szeroko i przekieruj tę radosną energię poprzez łyżkę trzymaną w dłoni do samej zupy. (s. 98)
Serii o sabatach ciąg dalszy.
Muszę powiedzieć, że kolejna książka z cyklu uległa lekkiej poprawie -
wydawcy nie podali tych samych błędnych informacji jak to czynili w
poprzednich częściach. Nie ma też linków do co poniektórych stron
internetowych. Czyżby negatywne opinie o tych publikacjach zamieszczone
na rzeczonych portalach wywarły jakiś znaczący wpływ na podjęcie takiej
decyzji?
Nie wiele to zmienia. W kolejnej wydanej na polskim rynku pracy Melanie
Marquis napisanej za pewne według wytycznych wydawców (tak podejrzewam)
możemy sobie poczytać porady dla pań (dyskryminacja? Może nie, bo to i
tak babska domena w zakresie magii, ezoteryki i New Age) o pieczątkach z
ziemniaków (przypomina mi się nauczanie początkowe w szkole
podstawowej, łeee), talizmanach z błota (zastanawiam się nad ich
jakością i zastosowaniem - długo służyć właścicielowi nie mogą) i innych
"cennych" poradach jak świętować Lammas.
Jedyne co było warte uwagi to rozdział o historii tego święta i obchodach w poszczególnych krajach.
Marne. Strata czasu. Nie polecam!