Kolejna niewarta wiele pozycja z serii książek o pogańskich świętach
wydanych przez Illuminatio. Tym razem pieczę nad sabatem powierzono
Melanie Marquis.
Dekoracji, potraw, rytuałów z użyciem kija od miotły ciąg dalszy ...
Jak to bywa w tego typu bestsellerach autorka nie zaimponowała nikomu
niczym szczególnym. No może obyczaje pogańskie dawnych kultur opisała
zdecydowanie lepiej niż Blake czy Connor, unika np. ogólników w rodzaju
"celtycki" pisząc dokładnie o każdym regionie, ale też nie zawsze. W
tekście też napotkałem kilka specyficznych informacji.
Dobrze, że w przypisie na stronie dwudziestej siódmej wyjaśnione zostało
pojęcie "muchomor". Tłumaczenie terminów też średnie np. angielski
wyraz "Heathen" określający współcześnie neopogan, którzy odwołują się
do etosu dawnych wojów różnych kultur (m.in. wikingów, Celtów czy
Słowian) jest tutaj przedstawiany jako "barbarzyńcy". No zgodnie z
dokładnym tłumaczeniem to jest prawda, ale w kontekście w jakim użyła go
Marquis warto by było doprecyzować, że chodzi o pewną inspirację dawnym
pogaństwem, a nie rzeczywiste barbarzyństwo we współczesnym tego słowa
znaczeniu. Ciekawe, że Święto Pracy 1 maja obchodzi się we Francji,
jakby już w innych krajach tego nie było. Tłumacze książki nie
zauważyli?
Wzruszyły mnie informacje o obchodach Beltane w Limmerick w Irlandii.
Ostatnimi czasy imigracja Słowian wpłynęła bardzo korzystnie na świętowanie w tamtym regionie.
Warto może przeglądnąć ciekawostki o obchodach Beltane przez dawnych
pogan, a całą resztę tych wypocin można mierzyć skalą Cunninghama,
Abyssa, Puziewicz, Silver RavenWolf i innych pięcioramiennych gwiazd
wolnej neopoganki.