Ludzie mawiają, że fantazja nie zna granic. Głupota i indeks ksiąg zakłamanych na temat czarownictwa najwyraźniej też.
"Litha. Rytuały, przepisy i zaklęcia na przesilenie letnie" autorstwa
Debory Blake, to kolejny komercyjny twór uczący wszystkiego tylko nie
tego co trzeba.
Podszyte dyskursem feministycznym (adresowane do kobiet) kompendium
bardzo, i to bardzo ogólnej wiedzy, a także porad jak świętować
przesilenie letnie.
Nie wspomnę już o uogólnianiu pewnych pojęć w rodzaju "celtycki". Nie zawsze to co celebrowano w Szkocji znano np. w Walii.
Oczywiście jak to bywa w tego typu książkach pierdół co niemiara. Na
wstępie podstawowe informacje, rzecz jasna błędne. Identyczne z resztą
jak w książce "Ostara" z
tej samej serii. Ciekawe było jak dla mnie umiejscowienie Finlandii w
opisie celebrowania przesilenia letniego wśród krajów germańskich.
Etymologia pojęcia "Litha" kompletnie do bani. Już w anglojęzycznej
Wikipedii można znaleźć znacznie wartościowsze informacje. Zaciekawił
mnie kult słowiańskiej bogini Jaryły i Sonce, podobnie jak i
słowiańskiego boga pokoju Kupały. Zrobienie z Hodura norweskiego
odpowiednika Baldura też przyciągnęło moją uwagę. Z tekstu wynika, że
swastyki były znane pierwotnie w kulturze hinduskiej i skandynawskiej. A
co z resztą świata? "Wiccański" rytuał "opuszczania słońca" jest
niesamowity. Chyba go spróbuję, bo to co robią w kręgu wiccanie
tradycyjni nie może być prawdziwe ...
Tragedia, dramat, porażka.
A skoro w Polsce obchodzimy Dzień Iwana Kupały (s.203), to odrobina dobrej muzyki nikomu nie zaszkodzi.