sobota, 18 kwietnia 2015

Diane Ahlquist "Księżycowe zaklęcia. Jak korzystać z faz Księżyca, aby osiągnąć to co chcesz"


Diane Ahlquist "Księżycowe zaklęcia. Jak korzystać z faz Księżyca, aby osiągnąć to co chcesz" to kolejna komercyjna chała. Zasadniczo nie wiele różni się od recenzowanej na "Agōgē Ræderze XL" książki autorstwa Sorayi: najpierw trochę teorii, którą i tak już wszyscy znają, a potem ponad 50% zawartości tekstu stanowią wykreowane przez autorkę rytuały, a niemalże każdy z nich ma identyczną strukturę. Na końcu jeszcze odrobina astrologii i horoskopów. 

Gdyby zamiast powielania tych samych zdań w kółko w każdym kolejnym rozdziale czy zaklęciu napisany został jeden ogólny schemat rytuału, a w pewnych jego fragmentach zrobione kropeczki z odnośnikami, następnie wstawiona tabela, w której odpowiednio w rubryczkach do odnośników dopasowany zostałby konkretny cel rytuału, a obok kamienie, kolory, zapachy, dni tygodnia, afirmacje i ewentualne uwagi, to książka byłaby o 3/4 krótsza. Dużo drewna by się niepotrzebnie nie zmarnowało, podobnie jak i tuszu. No, chyba, że autorka miała w kontrakcie konkretną ilość stron i nie wiedziała jak rozwiązać ten problem? Przypomina mi się dowcip o człowieku, który napisał kilka tomów książki o kowboju, który jechał na koniu; a na każdej stronie było napisane w kółko: "... patataj, patataj, patataj, patataj, patataj, patataj, patataj, patataj, patataj, patataj ..."

Typowy twór Wydawnictwa Studio Astropsychologii. Nudne, a nawet wyjątkowo nudne. Często-gęsto zaklęcia bardziej przypominają wzmacnianie siebie psychologicznie, pewną formę psychodramy niż jakąkolwiek formę oddziaływania na rzeczywistość dookoła. Nie czaruj, zrób spektakl przed samym sobą. Na pewno pomoże ... Pewne przekonania na temat magii i "wicca" Ahlquist również powalają mnie z nóg, jest ona typową znawczynią tematu od eklektycznej strony ... 

Nie polecam.