Na wstępie recenzji innej książki już przedstawiłem swoje stanowisko w kwestii rozumienia
kobiet. Trzymam się pamiętnych słów Pay Meya, bohatera drugiej części filmu
„Kill Bill” – Nigdy nie staraj się zrozumieć natury kobiety! A może to był inny
film? Nieważne …
W każdym
razie trzymając się ustalonej konwencji spod szyldu greckiego aforyzmu gnōthi
seauton, podejmuję
dalsze próby zrozumienia natury całego wszechświata poprzez poznanie własnego
aspektu immanencji w nim zawartej … Dobra, żeby nie było zbyt bełkotliwie –
dalszy ciąg prób rozszyfrowania siebie celem poznania (bez)sensu życia uważam
za otwarty. Wyszło bełkotliwe? A tam! Trudno - się mówi i żyje się dalej.
Książka
dołująca. Ale niech będzie. Spodziewałem się rzeźni na układzie nerwowym. I
zbiera mi się na doła od kilku dni. Byłby jeszcze większy i może lepszy gdybym
wcześniej, przed wyrzuceniem paragonu upewnił się, że nie brakuje kilku stron … Khaliperius ty debilu! Na przyszłość przeglądaj jeszcze uważniej!
Lektura o
wszystkim co tyczy kilku faz rozwoju indywidualnej ludzkości i wszystkich
błędów w nich występujących – synostwo, ojcostwo, małżeństwo etc. Bardzo dużo
ciekawych zagadnień, opisanych przypadków i cennych porad. Dużo o seksie,
relacjach, uczuciach, wpływie współczesności. Jest co rozkminiać. Praktycznie
przez wszystkie problemy się tutaj przewijamy. No, może za wyjątkiem kilku z
nich.
1) Bycie mężczyzną – skaranie boskie.
Przy okazji
amatorskiego przeglądu stron dotyczących statystyki samobójstw czy maskulizmu, doszedłem do prostego
wniosku - kobiety mają w życiu łatwiej, są uprzywilejowane, a tłumy frajerów
idą im na rękę. Książka Biddulpha potwierdziła moje
wcześniejsze przypuszczenia, mężczyźni mają większą presję, trudniejsze zasady,
więcej się od nich wymaga, a pewne wrodzone w nich elementy natury znacznie
bardziej tłamsi kulturowo. Przez co bardzo często nie dają sobie rady z
otaczającą ich rzeczywistością. Dobry cytat:
Znamiennym przykładem takiego stanu rzeczy jest to, że w Australii codziennie popełnia samobójstwo pięciu mężczyzn (co najmniej). Organizacja Dads in Distress, pomagająca ojcom po separacji, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej, twierdzi, że gdyby chodziło nie o mężczyzn, lecz o wieloryby, reakcja i współczucie ludzi byłyby znacznie większe w skali kraju. (s. 252)
2) Introspekcja.
Wszyscy ludzie chcą się czuć kochani. Niestety, niektórzy mężczyźni mają tak upośledzone poczucie wewnętrznej wartości, że wolą nie narażać się na odrzucenie, a zamiast tego wykorzystują siłę, podstęp, pieniądze i inne sposoby dominacji, aby narzucać innym swoje potrzeby. (s. 100)
Wygląda mi
to znajomo …
To szkodzi samemu mężczyźnie – ten, kto ma skłonności do wykorzystywania innych, przyciąga kobiety o podobnych cechach, a odpycha te, które znają własną wartość i preferują partnerską równość. (ibidem)
Jakoś moja
logika mi zawsze podpowiadała niejasno – panienki, które na mnie leciały
sprawiały na mnie wrażenie skończonych idiotek i od razu kładłem na nich
krzyżyk. Zaś te, które traktowały mnie odgórnie ze wzgardą budziły we mnie coś
miłego. Kocham te porady płynące ze swojego serca …
Pierwszym z nich jest cel – samolubne życie to żałosna egzystencja. Drugim natomiast to, że mamy przeciwko sobie całą resztę ludzkości, która nie podziela naszego samozachwytu. Nadęty, odpicowany i pazerny mężczyzna staje się obiektem żartów: myśli, że jest Jamesem Bondem, ale świat widzi w nim Jasia Fasolę. (s. 139)
Jak się coś
nie podoba we mnie to spadać! Żyję dla siebie, nie dla innych! O wychowaniu też
mnie jedna rzecz zastanawia:
Jeżeli natomiast ignorowali cię i zostawiali samemu sobie, może to obudzić w tobie dziki instynkt samozachowawczy, który sprawi, że będziesz się troszczył tylko o siebie, kierując się przebiegłością i brakiem zaufania do innych. Ten pozorny spryt społeczny często przejawiają dzieci, które całe dni spędzają w przedszkolach, rywalizują o uwagę dorosłych i rzadko czują się wyjątkowe. Szukają raczej sprzymierzeńców niż przyjaciół i budują relacje nie z potrzeby bliskości lub wzajemnej troski, lecz z myślą o korzyściach, jakie im przyniosą. (s. 140)
No i prawda.
Inaczej człowiek doświadczy tylko jednego hasła: „Perfect love, perfect trust …
perfect kick into as.”
Nawet nieśmiałość, wstyd i nadmierna pokora są przejawami stawiania siebie na pierwszym miejscu. (s. 141)
Czyżby?
Udawanie twardziela – tatuaże, strój świadczący o sile, przekłuwanie różnych części ciała, palenie papierosów, przeklinanie czy poniżanie przedstawicieli innych ras lub kobiet – pomaga unikać szykan. (s. 198-199)
We flajersie
chodziłem. Baby drażniłem nie raz. Ale pozostałych rzeczy po prostu sam nie
toleruję.
Za to chłopcy oraz mężczyźni, którym nie brak miłości i aprobaty, nie czują przymusu imponowania innym. (s. 203)
Miłości najwyraźniej mi nie brakuje. Ja wręcz stronię od rywalizacji.
Badania dowodzą, że mężczyzna, który cieszy się wsparciem grupy przyjaciół, może liczyć na zdrowsze i dłuższe życie. (s.205)
To już powinienem był umrzeć dwa razy.
Mężczyźni, którzy w okresie dorastania nie doświadczają fizycznych przejawów bliskości i uczuć ze strony innych mężczyzn, nigdy nie dojrzewają. Wielu, którym tego brakuje, usilnie tłumi w sobie pragnienie oznak męskiej sympatii. Takich ludzi znajdziemy na meczach piłki nożnej lub rozgrywkach bokserskich. Wydają się uwielbiać agresywne aspekty męskich kontaktów i zarazem dystansują się wobec wszelkich form intymności. (s. 216)
Coś jest na rzeczy. Chyba jedyne sporty jakie toleruję to właśnie walki wręcz.
3) Na
imię mi religia …
Weźmy na przykład tak zwaną filozofię „Playboya”, która skupia się na kuszącej towarzyszce zabaw. Propaguje ona przekonanie, że to kobieta czyni czytelnika „mężczyzną”, podniecając go kuszącą pozą. W rzeczywistości jednak to on sam przekazuje męską inicjatywę kobiecie. Oddaje męskiego ducha bogini i przez to sam go traci. (s. 104)
Nie wiem czy
to filozofia trutnia czy kapłana wiccańskiego, który przekazuje swoją energię
kapłance podczas rytuału? W każdym razie wygląda mi to znajomo.
Seks burzy w nas krew, jest szalony i intensywny. Wiedziały o tym starożytne cywilizacje, dlatego obwarowywały tę sferę różnymi tabu, obrzędami inicjacji i tajemnymi naukami. […] Z jego magią należało się obchodzić ostrożnie (s. 86)
Inicjacje,
seks i magia w zestawie wyjątkowo źle mi się kojarzą …
4) Ciekawostki
My mężczyźni rozwijamy się powoli: pełną dojrzałość osiągamy po wielu dekadach. (s. 90)
No to się
zgadza. Dziewczynki rozwijają się powoli, ale gorzej, zaś chłopcy powoli, ale
lepiej. Gloria Victis! Ale już dalsze poglądy Biddulpha, że lepsi seksualnie
się ludzie starsi od młodszych lekko mnie dziwią. Od czasu kiedy brzuch mi
urósł, a czubek głowy wyłysiał, mam zupełnie inne odczucie na punkcie
własnej atrakcyjności. A gdybym to musiał na kwestie łóżka przerzucić? Ło Matko
Ziemio!
Przez wieku masturbację uważano za coś złego. Nawet samo słowo było złe. Musiało prowadzić do okropnego poczucia winy i cierpienia, bo przecież sama czynność jest fizyczną potrzebą, która ma na celu zadbanie o świeżość nasienia i o zdrowie oraz drożność nasieniowodów. (s. 97)
No to moje
nasieniowody powinny już nadawać się do wystawienia w muzeum w Sèvres. Kolejne rady
pomagają:
Gdy wszyscy wokół nas noszą maski doskonałych i pewnych siebie, możemy ulec złudzeniu, że tylko my jesteśmy niepełnowartościowi i że nie ma dla nas ratunku. (s. 71)
O kurde, aż
się pewniej siebie poczułem …
Słuszne
słowa amerykańskiego pisarza Gore Vidala – od seksualnej rewolucji przeszliśmy
do seksualnego cyrku (s.85).
Dalej idą
fajne cytaty:
Na arenę wkroczyły korporacyjne hieny, reklamami i programami telewizyjnymi uświadamiając dzieciom, że seks jest jak modny dodatek lub przepustka do popularności. Dziś czternastolatki za pomocą telefonów komórkowych fotografują swoje narządy płciowe i piersi i wysyłają takie zdjęcia chłopcom. Ośmiolatki zmuszają się do wymiotów, żeby nie przytyć, a rodzice ubierają swoje pociechy w koszulki z napisami: „Tatuś tylko chciał, żeby mu obciągnąć”. W szkołach podstawowych dochodzi do napastowania na tle seksualnym, O gwałtach i maltretowaniu mówi się w popołudniowych wiadomościach. Upowszechnia się poczucie – nawet wśród osób, które długo i ciężko walczyły o seksualne wyzwolenie – że sprawy zaszły, jeśli nie za daleko, to na pewno w złą stronę.
Dawniej ograniczał nas Kościół, piętnując seks jako grzech, teraz nowa religia konsumpcjonizmu promuje go jako konieczność. (s. 85)
Samo życie,
tylko dlaczego mi w podstawówce rówieśniczki nie przesyłały swoich zdjęć
telefonem? No dobrze, komórki zaczęły dopiero wchodzić do powszechnego użytku
po jakiś dwóch latach, ale przecież były inne metody …
Ciekawy
program „Skała i woda” – trzeba być twardym jak skała, a czasem ustępliwym jak
woda. Urocze słowa Richarda Rohra, o poczuciu śmierci, które w efekcie okazuje
się być nowym początkiem? Czyżby wypełnić się w ten sposób miało moje
proroctwo? Ale najlepsze jest 5 prawd mężczyzny: 1) umrzesz, 2) życie jest
ciężkie, 3) nie jesteś tak ważny jak ci się wydaje, 4) twoje życie nie należy
do ciebie, 5) nie masz wpływu na wynik.
Za
homoseksualizm dawniej było 21 lat więzienia na Tasmanii? Są prostsze i tańsze metody,
np. topienie w morzu.
Ciekawostek
pełno. Zdołowania również.
Książka ma
jednak dwie główne wady:
1) Kulturowe
spojrzenie Australijczyka, który na wszystko patrzy z trochę innej perspektywy
niż my Polacy. Tutaj życie wygląda zupełnie inaczej i pewne zjawiska przekraczają nasze realia.
2)
Poprawność polityczna. Czyli geje są ok., a Nelson Mandela to wielki bohater.
Jezusowi z kolei autor potrafi zarzucić niewykonanie zamówienia dla klientów.
Gorąco
polecam!