Spory czas temu przeczytałem pierwszy tom sagi o wiedźminie Geralcie z
Rivii. Podyktowane to było zupełnym przypadkiem - książka znalazła się
pod ręką. Tytułu już nie pamiętam, a w sieci taki harmider, że już nawet
nie wiem co było pierwsze, Rivia czy Geralt? Rzadko czytam tego typu
bajki, nie będę ukrywał, że nie wciągają mnie za bardzo. Zbyt bolesne
traumy związane z czytaniem lektur w szkole do dziś odciskają swoje
piętno na mojej zranionej psyche. Jak ja zazdroszczę tej młodzieży
dzisiejszej: nie muszą uczyć się wielu przedmiotów ścisłych w szkole
średniej, nie muszą czytać książek Sienkiewicza. A nawet "Wiedźmin"
ponoć wtargnął do spisu lektur. Wiem, wiem wszystko odwróciło się o 180
stopni w logice ostatnich zdań.
Zupełnym przeciwieństwem tego są filmy. O ile przez lekturę "Władcy
Pierścieni" nie mogłem się przebić, tak film oglądałem wielokrotnie
(zwłaszcza wersję reżyserką - Ishkaqvi ai-durugnul!). W przypadku
"Wiedźmina" było odwrotnie. O ile książki da się czytać, tak film
emitować należy w sali tortur. Słyszałem nawet opinię, że megaprodukcja
w reżyserii Marka Brodzkiego to oficjalna porażka polskiej
kinematografii. No jestem w stanie się z tą opinią zgodzić, choć nie
ukrywam serial da się oglądać i jest znacznie przystępniejszy niż te
zmarnowane finansowe wkłady w pełny metraż.
Ni z gruchy, ni z pietruchy wpadł mi w rękę ten tom sagi. Pozwoliłem
sobie na przeniknięcie do innego świata. Odpłynąłem myślami do królestwa
Kerack, nadmorskich pejzaży, zapachu ryb etc. A to przynajmniej mnie z
małopolskich pejzaży uwolniło.
Czasami człowiekowi brakuje słownictwa czytając tylko literaturę naukową lub
ezoteryczną, że aż musi "odchamić" się czymś pełnym opisów, pokaźnej
ilości wyrazów i słownictwa potocznego. I właściwie postawiłem to
wszystko na jedną kartę biorąc do ręki "Sezon burz". Trochę się pod tym
względem zawiodłem. Za dużo gwary przeplatanej ze słownictwem ludzi
wykształconych. Mój pech.
Przygodówka jak przygodówka. Tu mu dali w łeb, tam wylądował... Za
chwilę wylądował gdzie indziej w łóżku z inną etc. Seria przygód w
świecie fikcyjnym z dużą ilością aluzji do współczesności. Jest to
strawne, choćby ze względu na to, że Sapkowski płynnie odbija dzisiejszą
rzeczywistość (jak nie druidzi to czarownice, magowie, święto Lammas,
walka o władzę, walka o pieniądze, gonitwa z mieczami oraz intrygi).
Uroczy jest jednak świat fikcji tworzony przez Sapkowskiego. Jest w nim
dosłownie wszystko. Najmniej co charakterystyczne, jest wątków
rodzimych, ale jestem w stanie to wybaczyć autorowi. Przyjemnie się
czyta opisy, a już najbardziej z tego wszystkiego polubiłem przeciętne
motto, od którego zaczynał się każdy rozdział.
Mogę śmiało polecić!