piątek, 15 listopada 2013

Ernesto de Martino "Świat magiczny"


Z cyklu "na bezsenność książka lepsza od tabletki" dziś zaproponuję Państwu dział antropologii, fenomenologii religii i temu podobne. Ale dobra, nie jest aż tak źle. Wreszcie wkroczyłem w ciekawszy kierunek.

Książka "Świat magiczny" E. de Martino to chyba jedyna książka naukowa, która zbyt krytycznie nie odniosła się do tematu istnienia magii. Nie no, żartuję, na pewno są jeszcze jakieś. Ale w przeciwieństwie do 100% pozostałych naukowych opracowań, w jakich miałem okazję wytapiać czas, ta prezentuje dosyć ciekawe spojrzenie. Zaznaczam, że nie jest to dzieło nowe, ale klasyka gatunku.

Może faktycznie za dużo w książce wprowadzenia i aneksów, które generalnie męczą, jednakże sama praca de Martino potrafi wciągnąć czytelnika.

O czym jest książka. Możemy łatwo przeczytać z apendyksu:
De Martino postawił sobie za cel przedyskutowanie obiektywności zjawisk paranormalnych dokonywanych zarówno przez prymitywnych szamanów, jak i przez media oraz podmioty badań parapsychologicznych. We fragmencie swojej książki wspomina słusznie, że polemiczne zachowanie, tj. stanowcze odrzucanie zjawisk paranormalnych, o ile miało swoje uzasadnienie historyczne w dość niedalekiej jeszcze przeszłości, obecnie całkowicie się zmieniło. Takie zachowanie miało swój sens i funkcję historyczną w świecie zachodnim w czasach, gdy przeforsowano racjonalistyczną koncepcję świata, przeciwstawioną antycznym przekonaniom magiczno-religijnym. Ze względu na określone przyczyny taktyczne racjonalizm był wówczas zobligowany do zaprzeczania realności zjawisk paranormalnych. (...) Jednak obecnie, jak obserwuje de Martino, świat został oczyszczony ze wszelkiego typu wartościowania magiczno-religijnego, stąd też „obiektywna” obserwacja zarówno „cudów” dokonywanych przez prymitywnych szamanów, jak i zjawisk paranormalnych dokonujących się za pomocą mediów, nie stanowi dla racjonalizmu żadnego zagrożenia. (Apendyks: Mircea Eliade, Nauka, idealizm i zjawiska paranormalne, s. 260-261)
Autor przytacza tu cytaty wielu innych badaczy, którzy mieli okazję na żywo zetknąć się ze społeczeństwami tradycyjnymi i na własnych skórach doświadczyć tego jak magia w nich funkcjonuje. Mamy tu m.in. opisy czarowników plemiennych, którzy bez wymiany SMSów po prostu idą na zamierzone spotkanie, którego wcześniej nie ustalali na drodze kontaktu fizycznego. Mamy relacje czarownika, który opisuje bilans strat i zysków nadchodzącego polowania, określając jasno, ile będzie ofiar, ile mięsa etc. Oczywiście wszystko się sprawdza. Kurcze, muszę nawiązać kontakt z jakimś szamanem przed wielka kumulacją w Lotto. Podejrzewam, że stratny na tym przedsięwzięciu nie będę ...

Magizm, moce paragnomiczne i inne cuda. Świetnie, że nauka tak to wszystko pięknie obala jak tego kompletnie nie rozumie. Wreszcie de Martino roni krok w inną stronę, poruszając problematykę historyzmu w naukach o kulturze. Krótko to streszcza Mircea Eliade:
Człowiek prymitywny w przeciwieństwie do ludzi współczesnych, nie zna "jednostkowości swojej własnej osoby" i przez to wciąż staje w obliczu dramatycznej groźby utraty własnego jestestwa (...). Jednak praktyki magiczne tylko pozornie osłabiają jednostkę: przeciwnie, czarownik ratuje siebie samego od ryzyka zagubienia, z własnej woli wzbudzając chaos psychiczny i w ten sposób nadając "kształt" i "strukturę" duchom projektowanym przez własną niestabilność psychiczną (...). Podsumowując, ideologia magiczna stanowi prawdziwą ochronę niepewnej świadomości człowieka prymitywnego. (Apendyks: Mircea Eliade, Nauka, idealizm i zjawiska paranormalne, s. 263) 
Taki ciekawszy cytat:
Wszelki prawdziwy humanizm nie jest nigdy postawą apolidów, ale zanurza swoje korzenie w humusie danej cywilizacji, wraz z jej licznymi wyborami i wykluczeniami, które odpowiadają specyficznym tradycjom narodowym czy też regionalnym, i tylko dzięki swemu silnemu wyodrębnieniu kulturowemu może on na serio otworzyć się na wspólnotę ludzką i pozostać zdolnym do modyfikacji swego wnętrza. (przypis, s. LIV)
Dużo jest ciekawostek, których tradycyjnie nie chcę zdradzać. Uważam, że książkę tę warto przeczytać, choć bywa nudnawa na typowy antropologiczny sposób.