poniedziałek, 22 lipca 2013

Rafał Merski "Etyka słowiańska"


Na dobrą godzinę, by oderwać się od tego "degrengoladą emanującego świata" przeczytałem "Etykę słowiańską" Rafała Merskiego, założyciela rodzimowierczego związku wyznaniowego "Watra". 

Niniejsze dzieło w dużym stopniu stanowi rodzaj manifestu; odezwy do narodu, który przeżywa powolny, stopniowy rozkład. Merski słusznie zwraca uwagę na wspaniały styl życia i zasady, jakimi kierowali się nasi przodkowie, a które uległy zapomnieniu. Dużo cytatów z zachowanych kronik odnośnie dawnego kultu pogańskich Słowian i kilku ciekawych faktów historycznych.

I to mi się bardzo podoba. Nasi przodkowie byli znani z higieny, uczciwego, praktycznego sposobu egzystowania, gościnności etc. Przestrzegali zasad życia w społeczeństwie i cenili wolność. Autor podkreśla obraz Słowian, który obecnie przedstawiany jest w zupełnie innych barwach.

W dalszej części "Etyki słowiańskiej" akcent pada na problemy z jakimi boryka się świat współczesny. Tutaj uważam, że poglądy autora na religię, państwo, rodzinę, są jak najbardziej słuszne. Merski zwraca uwagę na tradycyjny familijny model, na problemy jaki gotują nam "wzorce osobowości XXI w." i na kwestie, o których ludzie zapominają zaślepieni "empatią" i brakiem wiedzy z historii. Kolejny plus tej książki to zwracanie uwagi na niebezpieczeństwa dla Polski, jakie dotykają naszej gospodarki. 

Tutaj tematycznie zrobię mały skok w bok. Niektórzy socjologowie wyróżniają dwa pojęcia: magia i religia. Magia, to w ich ujęciu postawa manipulacyjna, mag sam pewne rzeczy tworzy, forma jego działania jest czysto instrumentalna. W religii zaś, postawa jest błagalna, człowiek korzy się przed bóstwem, by coś osiągnąć.

Po co ta odskocznia? W książce jest trochę o mentalności ludzi. I właśnie gdyby tą socjologiczną dychotomię przenieść na obraz mentalności Polaków to widzimy jasno - zamiast sami decydować, nie liczyć się z opinią międzynarodową, tworzyć wszystko we własnym imieniu, pod samego siebie (niczym mag w socjologii), to przyjmujemy postawę drugą; bierną, uległą, opierającą się na zasadzie, może będzie, tak trzeba ... A nic nie trzeba!  Dlaczego Polacy nie przyjmują założeń w stylu kreujemy naszą rzeczywistość? Dlaczego nie kierują się egoizmem narodowym? Kto nas broni? Kto dba o nasze interesy? Nikt. Za to wszyscy nas skutecznie wyzyskują, zniżają mentalnie do swojego poziomu i osłabiają naszą gospodarkę wzbogacając własny kapitał. Propaganda idzie dobrze, tylko, że ilość idiotów w narodzie jest większa niż się przypuszcza.

Właściwie z większością argumentów przedstawionych przez autora się zgadzam. Jest tylko jeden podstawowy problem - ludzie dookoła. Mogę być uczciwy, ale co mi z tego, kiedy inni na nieuczciwości zajdą dalej? Trzeba uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą. Z jednej strony mowa jest o zaradności życiowej, z drugiej o zasadach, które nie łatwo stosować w naszych warunkach.

Jedyne zarzuty, które postawiłbym autorowi to:
1) Powołuje się na prace członków Zadrugi - Jana Stachniuka czy Antoniego Wacyka. I właściwie słusznie, bo mieli oni bardzo dobre poglądy na zastąpienie dawnych praktyk i światopoglądu religijnego czymś nowym, o wiele lepszym. Wszystko w porządku. Jednakże, zadrużanie nie byli takimi rodzimowiercami jak nam współcześni. Hasło "bałwany pozostawmy bałwanom" stoi w sprzeczności z ideami kultu dawnych bogów, co dla obecnych neopogan jest normą. Mój zarzut jest taki, że autor nie polemizuje z tą częścią filozofii przedwojennej Zadrugi. Zwraca uwagę tylko na aspekty etyczne.
2) Mowa jest o Polsce i bogach słowiańskich, ale jak to od dawna bywa, mamy tu krótkie modlitwy i wzmianki o bogach Rusi (Mokosz, Perun) lub Arkony (Świętowit). Kiedy w końcu Polska będzie Polską, a rodzimowiercy zaczną w modłach używać rodzimych imion bogów (Piorun, Marzanna czy Nyja)?

Generalnie książka bardzo dobra, warta uwagi, polecam!