Kolejną lekturą na jeden dzień, choć paradoksalnie wydaną w sztywnej
oprawie, grubym drukiem na trzystu stronach, jest praca Scotta
Cunninghama pt. "Encyklopedia leczniczych aromatów. Kadzidła, olejki,
napary".
Dużo tutaj powiedzieć się nie da. Kolejne komercyjne dzieło nadające się
do zamknięcia w Indeksie Ksiąg Zakłamanych, ponownie Studio
Astropsychologii puściło gniota w szeroką Polskę.
Generalnie książka podaje przepisy na rytualne kadzidła, rytualne mydła,
olejki eteryczne, nalewki, saszetki z ziołami i napary. Jest też kilka
drobiazgów dotyczących magii kolorów, żywiołów etc. Cenne uwagi
dotyczące roślin trujących i czym je w razie potrzeby zastąpić. Dużą
ilość materiału Cunningham po prostu przepisał z innych źródeł i dodał
własne przemyślenia.
Ciekawe są kadzidła przywołujące duchy, maści na latanie. Jak zwykle
proporcje składników nie są podane dokładnie, przez co nie wiadomo, jak
je sporządzić, żeby uniknąć zbędnej śmierci. Dlatego lepiej to znać od
strony teoretycznej niż praktycznej. A przynajmniej po dokładnym
zaznajomieniu się z tą książką.
Tłumaczenie cienkie jak sik komara (np. zwrot "wiccanów"). Słowniczek na
końcu książki równie ambitny jak porady z "Przyjaciółki", a już
wzmianki o wicca, to po prostu klasyka tego typu gatunku.
Jedno co mnie zaciekawiło, to fakt, że Cunningham w bibliografii podaje
dwie książki dotyczące zielarstwa, jedna autorstwa Francisa Baretta,
druga Erica Maple'a. Obie postacie prowadzą do jednej legendarnej,
dobrze mi znanej z historii współczesnego czarownictwa. Czyżby?
Nudne, słabe i więcej w tym autopromocji Cunninghama.
Odradzam.