…Jeden waleczny król wymazany został, z rzędu panujących…Tabula regnum Poloniae (XIV w.)
Pamięć o Tobie nie zginie królu Bolesławie
II!
Czasy króla
Bolesława Okrutnego chyba na zawsze pozostaną zagadką dla polskiej historii.
Czy faktycznie istniał? Co było powodem wybuchu rebelii pogańskiej w tym
okresie? Dla historiografów prawosławnych:
... król Bolesław, rządzący w latach (1034-1038), był królem „obrządku słowiańskiego”. Wywodzący się z Bizancjum obrządek (różniący się kwestiami dogmatycznymi od łacińskiego obrządku rzymsko-katolickiego) miał dotrzeć na ziemie południowej Polski pod koniec IX w. Zapomniany monarcha, zdaniem historyków i teologów prawosławnych, toczył walkę z zwolennikami obrządku łacińskiego. (Marcin Spórna, Piotr Wierzbicki Słownik władców Polski i pretendentów do tronu polskiego, Zielona Sowa, Kraków 2003, s.93)
Dla innych
rebelia pogańska miała wybuchnąć, gdyż wprowadzono dziesięcinę, co ludowi się
nie podobało, bo do tej pory nikt im nie zabierał dobrobytu na rzecz
niepotrzebnej religijnej organizacji (zabawne, że też w dniu dzisiejszym taka
rebelia nie wybuchnie).
Z kolei w
sieci spotykamy informację, którą wszyscy uwielbiają:
Walczący o władzę Bezprym i Bolesław opowiedzieli się po stronie pogańskiego żywiołu na jego czele wypowiedzieli wojnę Kościołowi, sojusznikowi ich politycznych konkurentów. To był zapewne ów straszliwy występek, jakiego dopuścił się Zapomniany. Najprawdopodobniej ustami arcybiskupa gnieźnieńskiego Bossuty wypowiedziana została uroczysta klątwa, która spadła nie tylko na samego władcę, ale także na całą Polskę. Bolesław II prawdopodobnie został skrytobójczo pozbawiony życia i wykreślony z pamięci, a Polska powrót na łono Kościoła okupiła szeregiem ciężkich obowiązków, za cenę których pozwolono księciu Kazimierzowi Odnowicielowi opuścić klasztorne mury i przybyć do Polski.(http://www.polityka.pl/historia/231607,1,zniknal-wmrokach-sredniowiecza.read, aktualizowana 06.06.2013)
Nie do końca
wiadomo co się wtedy działo, sam król Bolesław został pośmiertnie
skazany na damnatio
memoriae.
Ale to tylko
mroki historii. Co z niej wyciągnięto za wnioski?
Literatura i kultura współczesna.
Największy
wróg zaściankowego nacjonalizmu, którym jest szerokorozumiany "postęp" niesie nam
wiele cennych informacji na temat zamierzchłej przeszłości. Takim przykładem
może być telewizyjny serial „Xena – wojownicza księżniczka” czy książka Witolda
Jabłońskiego pt. „Słowo i miecz”. W obu przypadkach poznajemy ciekawe fakty
dotyczące historii, religii, mentalności ludzi czy kultury minionych epok… Nie
wiem, śmiać się czy płakać? Poradźcie mi coś!?
Podejrzewam,
że większość czytelników „Agōgē Rædera XL” wie (zapewne), o czym traktuje
serial produkcji amerykańsko-nowozelandzkiej, dlatego może powiem coś o świeżo przeczytanej
lekturze pana Jabłońskiego.
Pełna jest
ona komicznych wątków:
Anatopizmy.
Czyli
niewłaściwe umieszczenia pewnych rzeczy w danym miejscu. Tak jak np. Bolesław
Prus w „Faraonie” umieścił motyw z wybuchającym prochem, który za pewne nie był
znany starożytnym Egipcjanom, tak Witold Jabłoński nie zawahał się
przenieść religii Rusi Kijowskiej na obszar Polski.
Uroczo,
że
Polacy zamiast czcić Jasza Pioruna, Marzannę, Pogwizda, Niję czczą w wyobraźni autora Peruna (a jest to neologizm, imię to poprawnie
należałoby wymawiać "Pjerun"), Mokosz, Strzyboga (zamiast na Rusi, to na
Pomorzu) i Welesa.
Dobrochoczego też można tutaj spotkać, podobnie jak posążek Jarowita…
Zdaje
się, że nawet historyczny Kriwe występuje jako Jaćwing, a żył na terenie
Prus.
Jakby spojrzeć na to z innej strony –
anachronizmy.
No tak,
obecnie wielu polskich rodzimowierców słowiańskich (tak jak bohaterowie
"Słowa i miecza") świętuje Noc Kupały (dawni Polacy celebrowali
to święto pod zupełnie inną nazwą), Jare Gody (zdaje się były to Jaszowe Gody lub coś podobnego), krzyczą
„Sława!” jak czynili to panslawiści w XIX w. Świątynie nazywane są wschodnimi
„chramami” a nie „kącinami” jak to u nas bywało. Zastanawia mnie też to, że
jeden z bohaterów nosi ciżmy. Czy były one już znane w tej epoce?
Imiona.
Tutaj nie
chcę się zarzekać, gdyż ekspertem od imion nie jestem, ale zastanawia mnie
jedna kwestia: czy poganie (tak Słowianie jak i Bałtowie) nadawali wówczas
dzieciom imiona bogów? W książce występuje np. Andaj, Żywia (wcześniej ta sama
bohaterka nosi imię Dziewanna). Wiem, że imiona takie jak „Perun” pojawiły się
w późniejszych epokach i były faktycznie nadawane potomstwu, ale o ile się nie
mylę było to dopiero w okolicach romantyzmu. Słyszałem, że nasza kultura bardzo
tabuizowała imiona bogów, wypowiadanie nadaremno pewnych z nich uważano za
ciężkie przewinienie (takie przynajmniej ploty wpadły mi w ucho na temat
"Gromowładnego").
Ciekawe są
też nazwy własne np. zamiast legendarnej Winety jest Wineda, zamiast wyspy
Bujan pojawia się Bugaj.
Motywy bajkowe.
Czytając
książkę spodziewałem się, że będzie to powieść historyczna. Tymczasem akcja nie
różni się wiele od tej ze wspomnianego wcześniej serialu. Idą po lasach, spotykają morę, w
chramie ukazuje im się trzygłowy Weles, napada ich stado upiorów, spotykają
skrzaty, Chorsa etc. Jest to zdecydowanie coś bliżej Xeny.
Fantazja autora na temat religii.
To
już mnie
zbiło z nóg. Wyobrażenia bogów, przerobienie mitu kosmogonicznego, w
którym Czernobóg zastępuje tradycyjnie występującego w tej roli Welesa, a
on sam krąży obok. Pojawia
się też Białobóg, którego istnienie jest bardzo podważane. Na potrzeby
słowiańskie przełożony został skandynawski mit o Mjollnirze. Mokosz
troista
(Żywia-Mokosz), Chors to Książę Upiorów, Patron Skrytobójców, Weles to
Strażnik
Snów, Strzybóg jest Opiekunem Żeglarzy … i wiele innych pierdół. W
świątyni
Świętowita znajdują się szerokie okna okryte okiennicami. Ciekawe, czy
to, że z
relacji historyków wiemy, że kapłan nie mógł w świątyni oddychać, kiedy
ją
zamiatał wplątuje się w to wyobrażenie autora? Ponadto opis posągu też
jest
ciekawy, przypomina bardziej interpretację Światowida ze Zbrucza, jak
podawał
nielubiany i zdezaktualizowany pan Brückner w „Mitologii polskiej”
popierając
pogląd pana Szafrańskiego:
Świętowit arkoński miał cztery głowy i szyje, po dwie z przodu i z tyłu, bez czapki; ów posąg zbrucki ma cztery głowy o jednej szyi i pod jedną czapką; wykonanie jego w wapniku bardzo jest prymitywne. Jakiekolwiek jest pochodzenie tego bałwana [...], z Świętowitem, bożkiem rugijskiego słowiaństwa (bałwany tych stron odznaczają się mnogością kształtów, głów i rak), nic a nic nie ma do czynienia. (Aleksander Brückner Mitologia polska [w:] Mitologia słowiańska i polska, Warszawa 1980, s. 325)
Chyba w tej
samej świątyni stał posąg trzygłowego, rogatego Welesa (historio, co Ty na to?).
Ciekawi mnie jeden z guślarzy w czarnym odzieniu. Z tego co wiem kapłani
preferowali biel (tak słowiańscy trzebiaci/ wołchwowie/ żercy jak i celtyccy
druidzi czy hinduscy bramini).
Nie wiem czy
Słowianie (a nawet Bałtowie) ofiarowali bogom swoje włosy? Z tego co pamiętam
nawet powieściopisarz Kraszewski pisał, że po postrzyżynach były one starannie zakopywane.
Wiem, że we współczesnym komiksie z epoki PRLu kapłan je wrzuca do ognia, ale
czy faktycznie tak robiono?
Inny ciekawy motyw dotyczy kapłana bitewnego, który nie brał udziału w obrzędach czarnomagicznych … A już
Ci dawni kapłani to musieli się znać.
Zaskakuje mnie też wątek biskupa Arona piszącego "Bogurodzicę". Zastanawiam się tylko czy chodzi o tę znaną wszystkim "Bogurodzicę"? Pierwotnie, jak podają źródła, Bogurodzica zwana była pierwotnie nie Maryją, tylko Marzą. Czyżby ten biskup pisał coś nieświadomie?
Jak
zaznaczył pod koniec autor, książka ta nie ma wiele wspólnego z autentyczną
historią. Brawo! Gdyby to napisał na początku, oszczędziłby mi tego
spostrzeżenia. Tylko dlaczego na samym końcu o tym wspomina? Bał się, że nikt
nie będzie chciał przeczytać?
Jabłoński zdaje
się chciał dzieje naszego kraju napisać na nowo, ciekawie przedstawiając
ówczesnych władców, ich charaktery i wybory. Mentalność tych ludzi też nie
bardzo przypomina mi tę epokę. Wydaje mi się, że jest stanowczo wyidealizowana
i pokazana jako wielka walka inicjatyw. Reakcja pogańska, która wybuchła w XI w.
jest w końcu różnie różnie odczytywana przez badaczy.
Zastanawia
mnie wzmianka o tym, że książę Mieszko I podbijał obce, wolne ludy. Z
tego co wiem, jak pisał Paweł Jasienica:
… dla Mieszka I przyjęcie chrztu równało się zakończeniu, ukoronowaniu procesu tworzenia monarchii, który to proces rozpoczął się dawno, w epoce plemiennej. (Paweł Jasienica Słowiański rodowód, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1978, s.110)
Nie wiem
też, czy Słowianie składali w ofierze pierworodne dzieci? Wiem, że u Celtów czy
w Kaananie tak było.
A tak poza tym …
Brakuje mi
wiedzy przyrodniczej. Nie wiem jak długo można oczyścić ptasi łeb z mięsa w
mrowisku? Tam bohater robi to bardzo szybko, choć co może zadziałać na korzyść
autora, nie jest podane w jaki sposób …
Nie
dziwi
mnie jednak to, że książka głośno lansowana była na Facebooku. Najwyraźniej napisana została na potrzeby współczesnego rodzimowierstwa
(pewnych, konkretnych grup chwalących cudze, nie znających swojego) i
kilku napalonych maniaków pogaństwa, którzy nie otrząsnęli się
jeszcze z konfliktów rodzinnych, co projektują sobie na sferę religijną jako bunt
przeciwko Kościołowi i chrześcijaństwu. Pamiętajcie jednak poganie, że
obecni
księża i zakonnice to tak na prawdę potomkowie pogan z tamtej epoki. Księża nie
rozmnażają się przez podział komórek, ani przez pączkowanie. Nie wspomnę
już o
rozmnażaniu płciowym, bo to (przynajmniej oficjalnie) nie występuje w
tym
Kościele wśród duchowieństwa od wielu lat.
Mało
autentycznych faktów, więcej własnej estetycznej, romantycznej wizji (stąd kult
Peruna i Welesa w Polsce). Źli chrześcijanie, porządni poganie … Losy bohaterów
też jakby przerysowane z różnych seriali (bynajmniej nie z „Gry o tron”).
Nie polecam.