środa, 9 stycznia 2013

Scott Cunningham "Encyklopedia magicznych roślin. Drzewa, kwiaty, zioła."


Kupując tę piękną, oprawioną w grubą oprawę książeczkę jak zwykle spodziewałem się czegoś lepszego. Khaliperiusie, nie! Nigdy nie osądzaj książki po oprawce. A już w tych czasach z całą pewnością. 

Tym razem mój błąd dotyczył tego, że spodziewałem się zielarstwa w dokładniejszym opracowaniu. Ku mojemu zaskoczeniu wpadł mi w rękę podręcznik zabobonów, których miejscami wolałbym nawet nie próbować. 

Encyklopedia roślinek i ich właściwości. Jakie tutaj perełki zostały ujawnione milionom czytelników? 

Dowiedziałem się, m.in., że w średniowieczu wkładano dziurawiec do ust wiedźm oskarżanych o czary, by zmusić je do składania zeznań. No, bardzo katolicka metoda, rodem w stylu porad ojca Klimuszki ... Teraz kiedy tymczasowo przestałem brać Deprim, który uznałem za dar bogów aż się boję zacząć dalszą kurację ... Jeszcze coś wygadam i będzie. 

Dużo jest drzew, wokół których tańcowały czarownice. Ciekawe, ludowe nazwy roślin, np. "Gówno Diabła" to zarazem "Pożywienie Bogów". Gdzie tu logika? Fajniejsze nazwy to "Przyczaiła się w rowie", "Aspiryna Wiedźm".

Troszkę jest napomnień o religii wicca i o jej tradycyjnej wersji (tutaj definicja przytoczona przez tłumacza z wicca.pl. Jak na mój gust trochę nie pasująca do kontekstu zdania. Cóż, definicja wicca tradycyjnej, a opis eklektyzmu ... ).

Dalej, czterolistna koniczyna zapewni unik od powołania do służby wojskowej. Gwarancje Cunninghama co do skuteczności pewnych ziół, wprawiają w świat o wiele bardziej bajkowy niż Harry Potter. Np. krokus daje możliwość rozumienia języka ptaków i dzikich zwierząt. Autor przedstawia ciekawy sposób poznania własnego wieku z ziaren kukurydzy. Kurcze, ja wiem ile mam lat, po co to odczytywać za pomocą wróżb? Włóż korzeń lotosu pod język i wymów "SIGN ARGGIS" w kierunku zamkniętych drzwi. Nasz czarodziej Scott gwarantuje, że w cudowny sposób zostaną otwarte. Jeśli dziewczyna nagą stopą dotknie nagietka, zacznie rozumieć język ptaków. Jeśli chcemy zaplanować płeć dziecka to wystarczy, że będziemy nosić odpowiedniego rozmiaru bulwę rzeżuchy łąkowej.
Prawdopodobnie wiedźmy spożywały nasiona selera zanim przystępowały do latania na miotłach. Dzięki temu zachowywały trzeźwość i nie spadały na ziemię. (s.242)
O kurcze! A co na to członkowie Via Noctura, Cultus Sabbati czy The Way of the Eight Winds? Inna rzecz, która mnie osobiście zadziwiła:
Słynne magiczne powiedzenie: Sezamie, otwórz się! jest związane z legendarnym przekonaniem, że ta roślina ma moc otwierania zamków, odkrywania zakopanych skarbów oraz wskazywania tajemnych przejść. (s.243)
Jakoś to się dla mnie z czym innym kojarzyło ...

Szałwia służyła do zapewnienia sobie nieśmiertelności. Wystarczy jeść ją co roku pierwszego maja. Wieniec z szarotek włożony na głowę gwarantuje niewidzialność. Za pomocą śliwy daktylowej można zmienić płeć, wystarczy, że dziewczyna zje dziewięć niedojrzałych owoców. Że też pewna, polska partia polityczna 
używa marihuany zamiast umieścić to jako logo.  Jaką to niewiedzą potrafią się politycy wykazać? ...

Wilkołaki leczą się tojadem tauryjskim. Żeby utrzymać celibat, wystarczy wstać przed świtem zerwać werbenę wycisnąć z niej sok i wypić. Uwolni nas to od potrzeb seksualnych na 7 lat.

Itd. Itp. pełno bzdur i New Age'owych tez o wibracjach. Generalnie książkę by się dobrze czytało, gdyby informacji było więcej, a Cunningham nie nadrabiał braków wiedzy wymieniając tylko znanych mu bogów z kilku kultur przy okazji każdego hasła w leksykonie. Może tylko obrazki przy każdej roślince lekko poprawiają jakość tej pracy.

Krótko pisząc, komercyjne, dereistyczne bzdety.