sobota, 5 stycznia 2013

H.P. Lovecraft "Zew Cthulhu"

 
"Ph'nglui mglw'nafth Cthulhu R'leyh wgah'nagi fhtagn"

Wbrew pozorom to nie po walijsku. 

Ostatnimi czasy wciągnął mnie ten temat. Może dlatego, że podobał mi się przeczytany spory czas temu "Necronomicon" i postanowiłem pójść dalej? Może dlatego, że uwiódł mnie swoim pięknem oparty na twórczości Lovecrafta Tarot?  Kto zna te tajemnicę niech obudzi Azatotha ... Yog-Sototha ... etc. etc.


Nabyłem, przeczytałem książkę H.P. Lovecrafta "Zew Cthulu". Zbiór opowiadań zahaczający tematyką o kult Starych Bogów, zapomnianych przez czas, ale jak wskazuje historia, niebawem mających wrócić.  Nie chcę tutaj specjalnie zdradzać treści, bo nie wiem czy jest sens?

Napiszę tylko, że spodobała mi się ta książka.

Realizm opisów zapachu miasta, widok Cthulhu, umierająca wioska. Pojawiają się wątki badaczy, chłopca "psychicznie nadwrażliwego", tajemniczych posążków, relacji marynarzy, opisów dzikich kultów, ludzi żyjących ponad 90 lat etc. Wszystko ma ducha, na jakiego chyba nikt wcześniej przed Lovecraftem nie wpadł. Jest to klasyka jeśli chodzi o wizję groźnych, demonicznych, teriozoomorficznych bogów cuchnących rybą. Historie podszyte strachem, sensacją i wonią.  


Trochę obawiałem się nudnych historii od czasu kiedy oglądnąłem ekranizację kilku opowieści Lovecrafta z bodajże 1993 r. No może pierwsza historia była fajna, bo i pentagram i nekromancja, ale potem to już zasypiałem na widok sadystycznych scen. 

Jedyne co mi się nie podoba to motyw fikcyjnego miasta Arkham. Nie wiem dlaczego, ale psuje on moim zdaniem klimat. Wszystko wokół takie realistyczne: święta 31 października, 1 maja, Polacy rozganiani, miasta i antropologia, a to ewidentnie nie wchodzi mi w smak.

Ten zbiór opowiadań jednak pobudza. Powiem tylko, że warto go przeczytać.

Polecam!