środa, 14 listopada 2012

Paweł Rutkowski "Kot Czarownicy. Demon osobisty w Anglii wczesnonowożytnej"


Już na wstępie zauważyłem, że autor opiera swoją pracę między innymi o Emmę Wilby, a także dobre pozycje, które można sobie bez problemu ściągnąć z Internetu. Jest też, wydana niedawno Maria Pilaszek, a więc bibliografia mówi sama za siebie. Warto czytać dalej!

O czym jest to grube, ponad 440 stronicowe dzieło? Wbrew tytułowi wspomina o większej ilości zagadnień. Pierwszy rozdział jest o magii, sławnych magach. Drugi, szerzej o zwierzętach, które wiernie służyły "czarownicom". Nie tylko koty pełniły tę zaszczytną funkcję; było trochę tych zwierzaczków; od tchórzofretek po zające. Karmienie ich krwią, hodowanie, pakty z Szatanem, więzy krwi, blizny, kopulacja z diabłami ... Czyli wszystko czego potrzeba do dobrej książki o czarownicach.

Autor poświęcił masę czasu, dobrał wspaniałe źródła. Podziwiam go za to. Może faktycznie trochę za dużo zagadnień zebrał do jednej książki, ale w żadnym wypadku nie umniejszają one zawartości tekstu.

Przejdźmy zatem do ciekawostek. 

Zaskoczyła mnie wzmianka o "kociej masakrze" w XVIII wieku, kiedy to grupa czeladników urządziła sobie parodię sądu, gdzie na śmierć przez powieszenie skazano kilkanaście kotów. Niezłe widowisko. Równie brutalny był opis zamordowania i ugotowania kota dla porównania z kotem urodzonym przez rzekomą czarownicę Agnes Bowker.

Autor poświęcił trochę uwagi "Zaklęciu Pnouthisa", greckiemu papirusowi, (być może pseudoepigraficznemu) listowi egipskiego skryby Pnouthisa do niejakiego Keryxa, stanowiący szczegółową instrukcję jak przywołać i zjednać sobie paredrosa, opiekuńczego ducha. Wcześniej się z tym nie spotkałem, a uważam to za śliczny magiczny tekst. Co ciekawsze, ów paredros mógł być czaszką! Czyżby z tego wyrosła kolejna idea, obecna do dziś nawet w niektórych gałęziach współczesnego czarownictwa? Ciekawa jest historia o biskupie Cezarei Bazylim Wielkim i senatorze Proteriuszu, który podpisuje pakt z Diabłem na pogańskim grobie. Za niedługo takie będą w cenie... Ciekawe są wzmianki o demonach, takich jak katabolos, oniropompos czy pythonikos. Zastanawia mnie kwestia, czy autor nie zamienił dwóch pojęć swoimi znaczeniami - mianowicie pojęcia "magia ceremonialna" i "nekromancja". Coś mnie tu w każdym razie świerzbi ... 

Jest też ciekawa historia o duchu pierścienia. Czyżby Tolkien ją znał? Demon Alastiel miał służyć swojemu panu, tak długo, jak długo istniał pierścień. Inna ciekawostka to historia maga-łucznika z Kent, który dobrze celował niczym sławny Robin Hood. Może i tutaj te dwie legendy tak na prawdę mają wspólny rdzeń. 

Taki cytacik z innej beczki:
W 1337 roku przed sądem w Hatefield w Yorkshire pojawił się Robert de Roderham, wnosząc pozew przeciwko Johnowi de Ithon, który zobowiązał się dostarczyć mu, za sumę trzech pensów, związanego paktem Diabła ("Diabolum ligatum in quodam ligamine"), lecz, pomimo przyjęcia zaliczki, w określonym czasie się z tego nie wywiązał. Sąd zdumiony i rozsierdzony tym, że taka skarga mogła się w ogóle pojawić "pośród chrześcijan", odesłał obie strony do trybunału  piekielnego jako najwłaściwszej dla tej sprawy instancji (innymi słowy, posłał ich do diabła!), a na koniec, dając dodatkowo upust swojej irytacji, skorzystał ze swoich uprawnień i ukarał obu zwaśnionych grzywną. (s.178)
Ciekawy był przypadek czarownicy Temperance Floyd, która za to, że nie wykonała zadania swojego pana, dostała w twarz pięścią tak, że został ślad... Tak sobie myślę, że też dawniej czarownice nie przesalały zup jak dziś. Powstrzymać przemoc w czarownictwie!

Ciekawostką były sutki czarownicy napełnione zgnilizną, podobnie jak to, że dawniej Diabeł wymagał aktu apostazji od czarownic. Penis Diabła również doczekał się szerszego opracowania, a już sperma zrobiona z ciał zmarłych nie była gorszą kwestią od sromu czarownicy ... Niestety nie miałem długopisu pod ręką i nie zanotowałem o co chodziło. Na końcu w Epilogu znalazłem ciekawą wzmiankę w przypisie:
Prawo karzące fałszywe czarownice i fałszywych magów, oraz wszelkie osoby rzekomo zadające się z duchami, uchylono dopiero w 1951 roku. (s.437)
Co to za mit? Ta data jest bardzo istotna dla historii wicca! Zostawmy to na inny raz.

Książka pełna ciekawostek, wielu nowości i solidnej treści. Warto, gorąco polecam!