"Kazania o naukach tajemnych" to tytuł
pod jakim Jerzy Kroczak opublikował zbiór kilku tekstów napisanych w
latach dwudziestych XVII w. przez świątobliwego dominikanina Fabiana
Birkowskiego. Mamy tu rozważania o nieczystości astrologii, alchemii,
oneirokrytyce, demonach etc.
Dzieło to ma około 100 stron, pisane jest wyjątkowo nieprzystępną staropolką. Do tego dochodzą przypisy, jak na mój gust miejscami objaśniające zbyt oczywiste rzeczy. Ale dobrze, jeden dzień wystarczy na zmierzenie się z tą książką.
W sumie to takie "Malleus Maleficarum", "Nowe Ateny", "Canon Episcopi"
tyle, że stanowi pewne, cenne źródło etnograficzne do badań nad głupotą
ludzi żyjących w tamtym okresie. Warto jednak zaznaczyć, że w
przeciwieństwie np. do sławnego "Młota na czarownice", nie ma tu aż
tak wielu nowych wyssanych z palca historyjek, opisów demonów etc. W
każdym razie Birkowski nie robi takiego wrażenia jak jego poprzednicy i
inni wybitni myśliciele katolickich nauk posesyjnych, na których się
powoływał. Taka komercyja epoki króla Zygmunta III Wazy. Dużo jest
znanych historii czy legend, o których współcześnie wielu ludzi
zapomina.
Przejdźmy zatem do ciekawostek.
Dużo wnosi sam wstęp. Pewne informacje budzą jednak napięcia w układzie nerwowym.
Za pozwoleniem:
Za pozwoleniem:
Jest to interesujące tym bardziej, że wyrażał poglądy wrogie alchemii, gdy na tronie w Warszawie zasiadał katolicki władca Zygmunt III, który uchodzi za protektora eksperymentów alchemicznych. (s.7)
Co ciekawsze, Marta Pilaszek zarzuca naszemu byłemu królowi, że to za jego czasów był największy pogrom czarownic (M. Pilaszek, Procesy o czary w Polsce w wiekach XV-XVIII,
Universitas, Kraków 2008, s.281). No cóż, ale może alchemia wówczas
była inaczej odbierana w pewnych kręgach, no bo w końcu który ksiądz
dzisiaj przyzna się, że transsubstancjacja, święcenie koszyczków,
chrzest to zabiegi stricte magiczne? Skoro Internet jest miejscami
uważany za dzieło Szatana, to może za 200 lat dla przeciętnego Araba
również korzystanie z sieci będzie grzechem?
Z takich perełek:
Sny ziszczające się lub doradcze bywają też zsyłane przez diabła, czego dowodzą prorocze widzenia sławnych pogan, znane z tradycji kultury. (s.9)
Ach! Ci poganie ...
... omawia problem różnego losu urodzonych w tym samym momencie, odnosząc się do przykładu starotestamentowych bliźniąt Jakuba i Ezawa oraz Władysława Wazy i ludzi zrodzonych w tej samej, co królewicz chwili, których życie i fortuna potoczyły się zupełnie inaczej.
Kurcze, po katastrofie jednego samolotu mamy więcej takich ciekawych
przypadków, które to nasi wspaniali astrologowie bez problemu scalili w
jedną całość. A tu zabrakło dociekań ...
Wskazuje więc na skierowane przeciw takim proroctwom zapisy w Piśmie Świętym, wylicza starożytne rzymskie oraz nowsze kościelne prawa wymierzone w astrologów, podkreśla, że tą naukę ganili Ojcowie Kościoła oraz szydzili z niej pogańscy mędrcy.
Ciekawostki o rytualnych mieczach:
Starzy oni czarownicy i urokownicy powiadali, iż przeciwko gusłom czartowskim miecza ustalonego, wychędożonego potrzeba i rozumieli, iż czart boi się blasku i ostrości miecza. Toż Persowie rozmieli, że diabli przed ostrą szablą uciekają. W tę nadzieję czarnoksiężnicy koło siebie mieczem gołym cyrkulują, aby do nich czart nie przystępował.
Interesująca wzmianka w "Dialogach" papieża Grzegorza Wielkiego, o magu Bazylim.
W przebraniu mnicha szerzył niepokój w klasztorze dziewic; pewna mniszka z jego powodu wołała w pożądliwości: "Umrę, jeśli mnich Bazyli nie przyjdzie mnie uzdrowić swoim sposobem leczenia. (s.109, przypis)
Nie zabrakło rasizmu w wierzeniach ludowych:
Diabelska tedy to rzecz w sprosnych kozłach, Murzynach czarnych, w żabach, kotach pokazować się. (s.51)
Klasyczne już stare, dobre wątki:
Miesiąc zowią Dyjaną, Lucyną, Proserpiną, Hekatą, królową nieba, wielką boginią, królową dusz, panią nad wszystkimi żywioły, rządźczyną świata, która piekło depce etc. (s.54)
Ciekawy cytat dotyczący Krakowa:
Czarnoksiężnik chce swego diabła na ołtarzu postawić (był w Krakowie jeden niedawno, który w czarnym gmachu w ornaciech przy ołtarzu czartowi służył), buduje mu nie tylko kapliczkę jako mówicie, ale cały kościół, bo to wie o nim, iż rad by w dorywczą porwał tu między ludźmi cześć Bożą, rad by za równo z Bogiem chodził.
Nie zabrakło ciekawostek o Julianie Apostacie i jego kąpieli we krwi
zwierząt, która miała chrzest zmyć. Czyżby obecni ludzie dokonujący
apostazji czynili tak samo? I teraz powiedzcie sobie sami apostaci, ileż
wart jest kwitek bez takiego doświadczenia? Ciekawe pojęcie inteligentia mortix,
oznaczające duszę wszechświata. Zastanawiał mnie też wątek św. Klimunta, papieża karanego jako czarownika. Słodkie jest np. to, że w mieście
Biecz korzystano z pomocy astrologów
przy poszukiwaniu sprawców kradzieży. Najwyraźniej idea jasnowidzów, z
pomocy których korzysta policja nie jest czymś nowym. Taki sam zabobon
jak przed wiekami. Starotorski (bo przecież nie nowatorski) synonim
słowa "wilkołaki" - "wilkochłopi". We wstępie padają też takie pojęcia
jak "hermetyzm" czy "magia ceremonialna", ale autor dość nierozważnie je
stosuje...
Generalnie książka git, warto przeczytać, żeby się pośmiać. Pamiętajmy,
że w XVII w. nie było portalu Fronda.pl, ludzie musieli sobie jakoś
radzić.