Zakłady pogrzebowe w Chicago, które nie żartują sobie ze społeczeństwa konsumpcyjnego, proponują umowę ryczałtową: rodzina jest całkowicie zwolniona od wszelkich zobowiązań i ograniczeń; wystarczy jeden telefon, z chwilą gdy ma się pozwolenie na pogrzeb, a wyspecjalizowane służby przychodzą po zmarłego, przystępują do spopielania, rozsiania popiołów i, na żądanie, do anonimowej posługi religijnej. "Umrzyjcie, resztę bierzemy na siebie" - to zmyślone hasło z satyrycznej powieści Evelyn Waugh The Loved One (Nieodżałowana) znajduje tu swe zastosowanie. (s.102)
Powyższym cytatem z książki Louisa-Vincenta Thomasa "Trup. Od biologii
do antropologii" wprowadzamy w
optymistyczny, wonny nekroklimat.
Książka ta jest swoistym, unikatowym kompendium wiedzy o trupie.
Wszystko co na temat zwłok możliwe. Soczysty rozkład i fermentacja, sprawiające,
że czytelnikowi jad trupi sączy się z uszu. Dla nekrofili to istna
"Kamasutra". W powietrzu czuć zapach formaliny, a w myślach przewijają
się wątki z książki "Frankenstein" Mary Shelley, filmu "Sleepy Hallow"
reż. Tima Burtona (mam na myśli scenę ekshumacji i autopsji), a także
jednego odcinka "Włatcóf móch" pt. "Ekskumancja" , w którym to ma
miejsce sceny cięcia zwłok bohaterów na części zamienne, kremacji w
piecu, otwarte groby, ekshumacje etc.
Przeczytanie tej książki skłania do lepszego zbliżenia żołądka i gardła.
Wspaniała pozycja. Na początku mamy plastyczny opis trupa (jakby ktoś
nie wiedział jak wygląda lub pachnie). Potem mnóstwo opisów
zwyczajów pogrzebowych, rytuałów kanibalistycznych, sposobów i tradycji
postępowania ze zwłokami (czy je zakopać, czy sępom rzucić, czy może
uwędzić?).
Są wzmianki o wspaniałym jak zwykle Diable, który potrafił przez
wieki utrzymywać ciała wiernych sług-czarowników nietknięte, wolne od
gnicia (myślałem, że tak tylko Azael w serialu "Robin z Sherwood"
postąpił z baronem de Bellem). Ciekawostek jest jak zwykle więcej; opisany jest fenomen ciał, które nie zgniły oraz tych co nie straciły
początkowej wagi. Wyjaśnione jest zjawisko fiołkowego zapachu zmarłych -
jak zwykle to nie cud, na który wielu wiernych oczekuje. Znajdujemy
apetyczne opisy rytualnego kanibalizmu:
... zawieszają penis wroga na naszyjniku żony zwycięzcy; zmumifikowane ręce używane są jako łyżki, a kości jako flety; pomalowana i wystawiona czaszka służy za rytualną grzechotkę. (s.173)
... Tupinambowie (Brazylia) rezerwują fallusa dla kobiet, mózg i język dla dzieci, palce, tłuszcz i wątrobę dla gości; u Bukawów (Nowa Gwinea) podziału dokonuje wódz za pomocą specjalnego widelca, ponieważ mięso nie powinno być dotykane rękami.(s.167)
Piękne opisy mumifikacji w starożytnym Egipcie; wyciąganie mózgu
słomkami, suszenie zwłok na słońcu, flaki umieszczane w wazach, ale o tym już w dzieciństwie wiedziałem czając książkę o mumiach. I te zwyczaje
pochówku po długim czasie, lub wzmianki o powtórnym pochówku. Nam
Europejczykom kręci się w głowach na myśl o ekshumacji, co dla ludzi na
innych kontynentach jest po prostu codziennością np. mnie osobiście
dziwił do niedawna meksykański zwyczaj czyszczenia zwłok w Dia de los Muertos.
Zgłodniałem czytając wzmiankę, którą kojarzyłem do tej pory tylko ze
Sweeneyem Toddem; faktycznie istniał jeden podobny psychopata, który mordował ludzi,
sprzedawał ich ciała i sam konsumował.
Od współczesnego "funeral businessu" (athanne, funeral houses,
funeralia) po kwestie etyczne, ekonomiczne etc. W skrócie wszystko, każda możliwa teza, przerobiona, z nadużyciem słowa "fantazmaty".
Wadą jest tylko to, że książka ma ponad 20 lat, a przez to zawiera
trochę nieaktualnych informacji. Szkoda, bo statystyki na temat kremacji
pod sam koniec wciągają, a podane tam są dane m.in. z Czechosłowacji
... Ponadto same pogrzeby ostatnich lat (typu Jan Paweł II, Lech
Kaczyński, Kim Dzong-Il) czy śmierć Husseina, Muammara al-Kaddafiego
dałyby więcej wglądu w opisywany temat.
Klasyka tematyki, pełna rozmaitych ciekawostek. Gorąco polecam!
A teraz posłuchajmy sobie jakichś dobrych starych kawałków Cannibal Corpse ... Najlepiej utwór pt. "Necropedophile".