niedziela, 4 marca 2012

Paweł Zych, Witold Vargas "Bestiariusz słowiański"


Chyba sypnę trochę nacjonalistyczną myślą, za którą większość znajomych mnie krytykuje. A co tam! Raz kozie śmierć! Kocham polski folklor ponad inne. Czytając Benjamina Thorpe'a i jego mitologię wszystkich krajów germańskich niemalże zasypiałem. Za nic mnie nie wciągały historie o trollach, które chciały być zbawione ... Nie można tego samego powiedzieć o naszym, wspaniałym, rodzimym, unikatowym folklorze słowiańskim!

"Bestiariusz słowiański" Pawła Zycha i Witolda Vargasa to rewelacyjnie ilustrowany leksykon demonów z polskiego folkloru. Celowo piszę tutaj "folkloru polskiego", gdyż autorzy uwzględnili postacie, które dotarły do nas także od innych ludów, np. bałtyjskie ajtwary, germańskie gryfy czy krasnoludki, średniowieczne diabły, czarownice czy Śmierć (choć ona w tym opisie wykazuje zdecydowanie lokalne tendencje).

Dominują oczywiście rodzime, słowiańskie wierzenia.

Książkę przeczytałem w dwie godziny, poświęcając dodatkowo dłuższą chwilę na każdy obrazek. Uważam, że artysta przeszedł samego siebie. Rewelacyjne przedstawienie tematu w duchu polskiego i ludowego szkicu.

Co do treści, przeważają ciekawostki - i to jest najważniejsze. Oprócz głównych motywów zawartych w wierzeniach, nie brakuje "mądrości ludowej" i staropolskiego humoru, aluzji do współczesności. Tutaj jak zwykle wspomina się o czystych łaźniach, w których grasował Bannik, co było unikatowe w skali europejskiej. 
No i chyba jest do dziś, z tego widziałem przebywając na emigracji  w innym kraju, to nawet inwestowanie w dużą liczbę pracowników sprzątających przynosi mierne efekty - i tak jest brud ... A mało tego, wmawia się nam brak wzorowych standardów przez jakieś chochliki brukselskie. Nie dajmy się! U nas zawsze była higiena, gust i poziom.

Pewne motywy zwróciły moją szczególną uwagę, m.in. duch Borowy, którego twarz porośnięta zielonymi liśćmi wzbudza pewne skojarzenia z wierzeniami obecnymi w innych częściach Europy. Historie o czarnoksiężniku i czarownicy, diabłach, zwłaszcza Hejdaszu, który z kwiatami na rogach hasa wesoło po polach ciesząc się życiem, albo Homen przypominający Dziki Gon ....

Ciekawe opisy pewnych obyczajów, np. nie wiedziałem, że w Krakowie wykształcił się zwyczaj chodzenia do łaźni publicznych nago, po tym jak zdarzały się kradzieże ubrań ... Albo zwyczaj wyrzucania kurtyzan za burtę, gdy na pokład statku dostały się nielegalnie  ...

Sielanka. Warto poświęcić czas i pieniądze na to dziełko!