wtorek, 6 marca 2012

Małgorzata Sacha "Ginefobia w kulturze hinduskiej. Lęk przed kobietą w dyskursie antropologicznym i psychoanalitycznym"


Od razu zaznaczę, że nie jestem ani ginefobem, ani erudytą w kwestiach psychoanalizy kulturowej. Dlatego napiszę ogólny osąd o tym co przeczytałem.

Myślałem, że trafię na opis dobrych, męskich, szowinistycznych zwyczajów hinduskich opisanych precyzyjnie w akademickiej, ocenzurowanej wersji. Zawiodłem się. Książka Małgorzaty Sachy "Ginefobia w kulturze hinduskiej. Lęk przed kobietą w dyskursie antropologicznym i psychoanalitycznym" to przede wszystkim solidna synteza stanu badań z zakresu psychoanalizy. Autorka przewija się od klasyków gatunku (no, zboczeniec Freud), poprzez konkretne nurty (m.in. gender studies), ostatecznie kładąc nacisk na dokonania indyjskich uczonych w tymże zakresie. W połowie książki robi się nieco ciekawiej; pojawiają się opisy pewnych zwyczajów lokalnych, lecz już kilka kartek dalej  powracamy do psychologii, psychoanalizy antropologicznej i podobnych kwestii. Niestety stają się one podstawą niniejszej lektury.

Generalnie autorka opowiada o dokonaniach uczonych i ich tezach co do zjawiska lęku przed kobietami w kulturze Hindusów. Jest trochę wzmianek o obyczajowości; roli kobiet w społeczeństwie (baba ma być uległa mężowi, a potem synowi, świeżo poślubiona żona na wstępie ma robić wszystko co jej w domu każą). Wiadomo, że Hindusi bardziej cieszą się z narodzin chłopców (nihil novi) etc., dla których ulica jest miejscem gier, zabawa, rozrywek, a dla dziewczynek tylko areną do przemieszczania się. Gorzej niż w islamie. Jednakże rozważania psychoanalityczne nad miłością chłopców do matek, ojców do synów poprzez udział matek i inne cuda przerażają jeszcze bardziej.

Z ciekawostek, na które zwróciłem szczególną uwagę wymieniłbym m.in. opis przemian społecznych w Indiach. Ciekawe jest np. to, że obecnie przedstawiciele niższych kast nie chcą pracować jako sprzątacze, uważając, że ta praca ich hańbi. Ludzie uciekają do miast, gdzie naturalnie panuje większa swoboda w zachowaniu, a kobiety mają coraz więcej praw. Najbardziej Hindusów przerażają zmiany w rolach społecznych ...

Inne fascynujące kwestie, która mi osobiście z pewnych względów wpadły w oko, to pomieszania ról (może za bardzo oceniam to eurocentrycznie) w praktykach religijnych. W śaktyzmie ojciec nie inicjuje swojego syna (sic!). Zaciekawiają rytuały mudijettu, w których udział biorą sami mężczyźni, bo kobiety nie są dopuszczone do nich. Obecni w nich panowie wchodzą w stany posesyjne, utożsamiają się z boginią Bhagawati (sic!). Kolejny odwrót europejskich norm.

Nigdy nie wiedziałem, że kultura hinduska jest aż tak ściśle patriarchalna. Zawsze zastanawiały mnie np. wizerunki bogów; dlaczego twarze męskich postaci są bardziej żeńskie i z czego wynika ta androginiczność? Podobnie zaskakiwała mnie informacja na temat działalność hinduskiej czarownicy Ipsity Roy Chakraverti, która protestowała przeciwko aborcji i dzieciobójstwu; głównie przeciwko zabijaniu dziewczynek, co jak się okazuje w Indiach jest po prostu normą. Cóż, może wątki z Bollywoodu nie są żadnymi romantycznymi wyobrażeniami, tylko faktycznymi sytuacjami, które tam mają miejsce. Kto w Indiach słyszał o małżeństwie z miłości?

Książka dla wnikliwych, a już w szczególności znawców tematu. Głównie poleciłbym ją psychologom kulturowym. Osoby, które za dobrze nie znają opisanych zagadnień mogą mieć trudność w zrozumieniu treści. Jedną z zalet lektury jest wnikliwa analiza i synteza wszystkich przedstawianych teorii czy terminologii przez autorkę.

Cóż, to nie Kamasutra w wersji obrazkowej dla dzieci, tylko podręcznik akademicki.

W każdym razie warto!