Książka Kate Fox "Przejrzeć Anglików. Ukryte zasady angielskiego
zachowania" to 600 stron, na których autorka opisuje mentalność tytułowej nacji. Tak, wbrew wielu obiegowym opiniom, które mogę obecnie spotkać,
Fox dowodzi, że istnieje coś takiego. Autorka opisuje tylko i wyłącznie Anglików, pomija inne grupy etniczne, zamieszkujące Wielką Brytanię. Co ważniejsze, zwraca uwagę, że społeczeństwo to jest podzielone
na klasy społeczne, co bardzo wyraźnie uwidacznia się w stylu życiu trzech głównych
grup (wyższa, robotnicza, średnia). Opisuje nieomal wszystko: rozmowy o pogodzie,
dialogi integracyjne, humor, życie w knajpach, domy, gusta, obchody
świąt, życie seksualne etc.
Jaką mogę mieć opinię na temat tej książki? Praktycznie na początku każdego rozdziału napotykałem wątpliwość co do pierwszych zdań. Potem jednak przyznałem rację Fox praktycznie we wszystkim, z czym miałem styczność (może ekspertem od podrywania, seksu zdecydowanie nie jestem, dlatego ten rozdział przejechałem jednym okiem). Zwracałem szczególnie uwagę na to, co sam dostrzegłem u Anglików przebywając na ich ziemi przez niedługi okres czasu. Niestety, przebywałem albo ze średnią warstwą społeczną albo z robotniczą. Jedyni przedstawiciele wyższej klasy na dobrą sprawę to byli poganie, których tam poznałem na spotkaniu Hallowe'enowym, no i może managerowie mojej firmy. Nie wiedziałem kompletnie, że:
- Gdy Anglicy się chwalą osiągnięciami swojego narodu, po prostu lubią się przekomarzać, o czym nie wiedziałem kompletnie. Kiedy oni prawili o tym, jacy to są wspaniali doprowadzali nas do szewskiej pasji, my zawsze jechaliśmy po nich. Z naszej strony faux pas!
- Anglicy nie krytykują swojej pogody (co my tam robiliśmy często). Następne faux pas!
- Nie przedstawiają się z reguły na początku każdej rozmowy towarzyskiej np. w pubie, tylko pod sam koniec. A my zawsze odwrotnie. Kolejne faux pas!
- Warstwa robotnicza nie robi z reguły zakupów w Tesco czy Sommerfieldzie. A my tam chodziliśmy. Ale tu faux pas nie było, bo i tak mało kupowaliśmy.
Niestety człowiek nie wiedział, że klasa z której tam człowiek pochodzi
ma ogromne znaczenie. Bardzo ciekawi mnie ta kwestia, bo Fox zaznacza,
że np. warstwa wyższa ubiera się niedbale, pije herbatę bez cukru, żyje
angielską kulturą, gardzi skórzanymi sofami, a na ubikację mówi
"lavatory" zamiast "toilet". W takim układzie lepiej pochodzić z warstw
niższych ... Dlaczego w szkołach nas się uczy "toilet", zamiast
"lavatory"? W ogóle zastanawiam się jakiego języka, której klasy społecznej uczono nas w
szkole? Wyższej? Średniej? Robotniczej?
Z innych obserwacji Fox, spostrzeżenia mam podobne, które wręcz
wytykaliśmy Anglikom: brak gustu, brak dobrego smaku. Fox jednak
tłumaczy to ekscentrycznością swojego narodu i wyjaśnia jaki jest tego
ukryty "kod genetyczny DNA".
Inne kwestie typu: mężczyźni powinni ubierać się niedbale, w przeciwnym razie są podejrzani o skłonności homoseksualne, podobnie jak wtedy kiedy robią zakupy z pasją i nie ukrywają zadowolenia z zakupów. Cóż, ja tam byłem zadowolony kiedy kupiłem sobie choćby buty New Rock. U nas jednak szpan kupienia sobie czegoś droższego miał inny wydźwięk niż tam. Co do tych ubrań, to jednak w Polsce nie nosi się zbyt często różowych koszulek czy damskich kolczyków, co u Anglików było normą ... Podobał mi się rozdział o gothach, ich dystansie do siebie - sam posiadałem kupioną tam koszulkę "I'm the only Goth in the Village", co ma być przykładem angielskiego humoru. Może i tak jest.
Książka jest gruba i wnikliwa. Można by każdy jej fragment przeddyskutować
szerzej. Jest warta uwagi, autorka jest antropologiem; musiała łamać
wiele zasad prowadząc obserwację uczestniczącą, by zdobyć informacje do
napisania owej pracy. Nie jest to jakaś przeciętna Mrs. Smith, która
pisze o swoich wrażeniach, tylko osoba bardzo obeznana z tematem.
Wpadł mi za to jeden charakterystyczny cytat w pamięć:
Oczywiście i w Anglii, jak wszędzie na świecie, są ludzie, którzy zrobią, powiedzą czy ujawnią niemal wszystko i wszędzie, żeby zdobyć swoje piętnaście minut sławy, ośmieszyć kogoś czy zarobić pieniądze. Ci jednak, którzy łamią zasady prywatności (a mówię tu o wyraźnych naruszeniach, nie odstępstwach) w tak rażący sposób, stanowią nieznaczną mniejszość, a ich wybryki spotykają się z dezaprobatą i kpiną ze strony reszty społeczeństwa, co dowodzi, że przestrzeganie tych zasad nadal jest normą [...]
Ten cytat jednak za bardzo utkwił mi w pamięci. Mój transgresywny charakter bardzo dał się we znaki Brytyjczykom. Cóż, miało się swoją osobowość ...