Jesús Callejo "Historia czarów i czarownic" to wyjątkowa książka opisująca dzieje czarownictwa w Europie. No i jak zwykle amerykańskie Salem dla poprawności historycznej zostało uwzględnione, choć też z odnośnikami do odpowiednich tez związanych z tym wydarzeniem. Autor przytacza m.in. tezy dr Marca Mappena czy Lindy Caporael, którzy wysnuli tezę o zatruciu sporyszem, które miało być przyczyną tejże histerii.
Generalnie książka pokazuje wiele ciekawostek na temat czarownictwa. W
przeciwieństwie do prac np. Nigela Cawthornea, Briana Levacka,
Lewandowskiego & Baranowskiego, ta publikacja zawiera nie tylko
suchą historię na temat Epoki Stosów, lecz wiele zabawnych elementów
folklorystycznych (maści na latanie, lamie, opisy ziół czy sabatów). Nie
brakuje dość szczegółowego przedstawienia chrześcijańskiego (jak widać i
takie miało się całkiem dobrze) czarownictwa; jest trochę o św.
Cyprianie, św. Lucjanie, św. Marcjanie, papieżu Sylwestrze II. Jest trochę ciekawych informacji o miejscach tajemnych konwentykieli (miasto Biterna,
pieczara w Salamance). Optymistycznie, warto zapamiętać słynną, zaznaczoną także w tej książce, wypowiedź Williama Penna (od którego
wzięła się nazwa Pensylwanii), który w trakcie jednego z procesów
orzekł, że nie istnieje prawo zabraniającego czarownicom latania i kazał
uwolnić przesłuchiwaną w trakcie rozprawy wiedźmę.
Reszta książki to jak zwykle Kanon (Episkopi) starych tematów, takich
jak "Młot na czarownice", statystyki procesów (a wiadomo, żeby nigdy im nie ufać), historia ulepszania prawa, Matthew Hopkins i inne gwiazdy
wolnej inkwizytorianki.
Pewną nowością jak dla mnie był mit szkoły czarowników, w której na
końcu mistrz poświęcał siódmego adepta diabłu. Myślałem, że to typowo
literacki motyw, który Otfried Preubler zawarł w książce "Krabat". Jak
się okazuje Enrique de Villen, uczeń Czarnego Mistrza był pierwotnie
bohaterem tej legendy, który w sprytny sposób wykiwał Diabła i uszedł z
życiem.
Minusy. Cóż, wadą ludzi piszących o Epoce Stosów jest prawie zawsze to,
że najczęściej przypisują ten fenomen inkwizytorom wszystkich krajów,
oprócz tych z których sami pochodzą. Kiedyś słyszałem, że w Polsce tylko
osiem stosów zapłonęło. I owszem, ale tylko do pewnego czasu (a już na
pewno warto poczytać o czasach Zygmunta III Wazy i tego co
miało miejsce za jego panowania w naszym państwie). I tu jest podobnie.
Czytając np. Briana Levacka wiemy o wielu nieciekawych incydentach w
kraju Basków i reszcie Hiszpanii. Callejo w sumie również opisuje
wiele incydentów, ale wyraźnie próbuje udowodnić, że Hiszpania była
jednym z luźniejszych krajów pod tym względem... Za niedługo, kiedy Unia
Europejska zupełnie nas zlepi w jedną całość, badacze będą pisać o
procesach czarownic, które miały miejsce tylko i wyłącznie w Salem i w
Nigerii ... W Europie ich w ogóle nie będzie. Drugim minusem książki jest
to, że ostatni rozdział tradycyjnie poświęcony jest współczesnemu
czarownictwu, czyli wicca. Dziwnym sposobem obok wicca
jest omawiany współczesny szamanizm. I to jest faux pas
wielu publicystów ... Jak zwykle nie obyło się bez błędów merytorycznych w
historii religii wiedźm.
W każdym razie warto! Gorąco polecam!